About: dbkwik:resource/7s0XRuKEH2UFz0GBK2yUpg==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Piekło - Pieśń IX
rdfs:comment
  • 4 Stanął i czekał, jak człowiek, co słucha, Bo najbystrzejszy wzrok tam nie przebrodzi Z dymu i mgławic czarnego wańtucha. 7 „Ten nowy szkopuł zwalczyć nam się godzi — Szepnął — a gdy nie... czekać zmiłowania; Jakże mi dłuży się, że nie nadchodzi!" 10 Snadniem ja dostrzegł, że początek zdania Myśl doufniejszą, niźli reszta, mieści, Tak że z nich razem sprzeczność się wyłania. 13 Toteż strach na mnie padł od nowej wieści; Ze strzępów mowy, niepewny, co znaczą, Możem dobywał nazbyt groźnej treści. 16 „Zstąpili w smutną tę jamę ślimaczą 19 Tak pytam, a Wódz: „Śród naszej drużyny
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Piekło
  • Pieśń IX
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 Stanął i czekał, jak człowiek, co słucha, Bo najbystrzejszy wzrok tam nie przebrodzi Z dymu i mgławic czarnego wańtucha. 7 „Ten nowy szkopuł zwalczyć nam się godzi — Szepnął — a gdy nie... czekać zmiłowania; Jakże mi dłuży się, że nie nadchodzi!" 10 Snadniem ja dostrzegł, że początek zdania Myśl doufniejszą, niźli reszta, mieści, Tak że z nich razem sprzeczność się wyłania. 13 Toteż strach na mnie padł od nowej wieści; Ze strzępów mowy, niepewny, co znaczą, Możem dobywał nazbyt groźnej treści. 16 „Zstąpili w smutną tę jamę ślimaczą Kto z duchów, które pierwszy stopień winy Pragnieniem nieba beznadziejnym płaczą?" 19 Tak pytam, a Wódz: „Śród naszej drużyny Niewielu tylko wolność otrzymało Deptać te oto podziemne ścieżyny. 22 Raz ja tę podróż odprawiłem całą, Gdy prośbą dzikiej Erykto zaklęty, Co była zdolna wskrzeszać trupie ciało, 25 Wnet potem, kiedym zzuł doczesne szczęty, Wstąpiwszy tutaj, zabrałem tajemnie Ducha, co w kręgu Judy był zamknięty. 28 To są najgłębsze, najczarniejsze ciemnie, Najdalsze nieba, gdzie trwa źródło ruchu; Dobrze znam drogę, miejże ufność we mnie. 31 Ten staw okropny, siedziba zaduchu, Twierdzę boleści dzierży pośród fali: Teraz tam wkroczym z wielkim gniewem w duchu". 34 Już nie pamiętam, co powiadał dalej; Wszystką uwagę ściągnąłem do góry, Ku szczytom wieży, co się krwawo pali 37 I gdzie od razu nad pąsowe mury Trzy krwawe Furie wyrosły pospołu: Kobiece kształty miały i postury, 40 Zielenią gadów opasane w połu; Z żmij i padalców ukręcone bicze Za włos pokładły surowemu czołu. 43 A on, co znał już obrzydłe oblicze Służebnic pani wieczystego jęku, „Patrz — wołał — oto Erynie zbrodnicze. File:Inferno Canto 9 verse 46.jpg 46 Oto Megera, ta po lewym ręku; W prawo Alekto wyje; Tyzyfony Kształt w środku widzisz". Zmilkł i stał bez dźwięku. 49 Spojrzę, pierś sobie drą własnymi szpony I w dłonie klaszczą, i jęczą; ja cały Drżę, do Poety boku przytulony. 52 „Bywaj, Meduza! Zmień go w kawał skały! — Przegięte ku mnie wołają diablice. — My Tezeusza niegdyś ugłaskały!" 55 „Obróć się prędko, zakryj dłońmi lice, Niechbyś się dostał na oczy Gorgonie, Już nie ujrzałyby dnia twe źrenice". 58 Twarzą mię zwrócił ku przeciwnej stronie I na mych oczach, pełen nieufania, Jeszcze położył swoje własne dłonie. 61 O wy, jasnego zdolni rozeznania! Patrzcie nauki, która z osłoniętej Niezwykle mowy tajną myśl wyłania... 64 A już się zbliżał przez brudne odmęty Szum, od którego dwa brzegi dygocą: Przerażające jakoweś tętenty. 67 Tak wyzwolone sprzecznych prądów mocą Tłuką się wiatry po lasu rubieży, Szarpią konary, z pniami się szamocą, 70 Rwą i unoszą kwiat; a po grabieży Dumnie odchodzą w kurzawy obłoku, Pędząc przed sobą trzody i pasterzy. 73 Z oczu mi dłonie zdjął. „Teraz moc wzroku — Rzekł — wytęż, gdzie mgła po fali się wije Gryząca, zgęsła w oparów natoku". 76 Jak przed zjawieniem jadowitej żmije Stado żab w wodzie nagle się rozprószy I do dna tonie, i tam w grunt się ryje, 79 Tak więc tysiączne, skazane katuszy, Zbiegły przed Jednym przerażone duchy, Który po Styksie stąpał jak po suszy. 82 Z twarzy odganiał przygęsłe zaduchy, Wionąc lewicą, ale zdał się zgoła Nieutrudzony, jeno tymi ruchy. 85 Więc niebieskiego w nim zgadłem anioła; Spojrzę na Mistrza, a on znak mi dawał, Abym stał cicho i pochylił czoła. 88 O, jakżem pełnym wzgardy go poznawał... Podszedł do bramy i dotknięciem wici File:Inferno Canto 9 verses 87-89.jpg Otworzył; nikt mu przeszkodą nie stawał. 91 „Niebios wyrzutki, sromotą okryci — Rzekł przestąpując próg okropnej parni — Czym się ta krnąbrność w sercach waszych syci?! 94 Przecz owej Woli stawacie niekarni, Której zamiarów żaden nie umorzy, A tylko własnej powiększa męczarni? 97 Przecz się buntować konieczności bożej? Próbował Cerber: ku wiecznej przestrodze Kark ma i gardziel zdarte od obroży". 100 Rzekł i powracał po błotnistej drodze, Na nas nie patrząc zgoła, z miną człeka, Którego wcale inna troska głodze 103 Niźli o tego, co jej chciwie czeka; A myśmy weszli skróś czarnego wzwodu, Czując, że można nad nami opieka. 106 Już nam gwałt niczyj nie wzbraniał przechodu, A ja, com ciekaw był przekroczyć progi I poznać wreszcie treść krwawego grodu, 109 Wzrokiem zatoczę i widzę rozłogi Po stronie lewej i po stronie prawej, Pełne rozjęków i katuszy srogiej. 112 Jak w Arles, gdzie Rodan rozlewa żuławy, Lub w Pola, gdzie wzdłuż Quarnera wybrzeży Morze podmywa italskie dzierżawy, 115 Pole się groby kamiennymi jeży, File:Inferno Canto 9 verses 124-126.jpg Tak tu grobowców sterczą nagie skały, Lecz gorycz tamtych z tą niech się nie mierzy! 118 Pośrodku mogił płomienie pełzały; Na skroś je żarka przejmowała spieka, Większa niż wszelkie hutnicze upały. 121 Grobowców były uniesione wieka; Przerażające szły z głębi lamenty, Niby z nędznego na mękach człowieka. 124 Więc ja do Mistrza: „Kto ten lud zamknięty I pochowany w granitowe leże, Na taką rozpacz bolesną przeklęty?" 127 Na to on do mnie: „Tu cierpią kacerze Wszelakiej sekty; z nimi naślednicy Mnodzy; żadną ich liczbą nie przemierzę. 130 Równi z równymi legli; dla różnicy Win w różnym stopniu żłoby trumien płoną". Tutaj skręciwszy w prawo, wzdłuż ulicy 133 Męczeńskiej szliśmy, pod murów osłoną.
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software