About: dbkwik:resource/LW0dwYYqxH0lQ6aUmhXgsw==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Atta Troll (Heine, przekł. Urbański)/15
rdfs:comment
  • Jak poczwary w pierwowiekach skamieniałe - patrzą na mnie niebotyczne a potwornie poszczypane skał granity. Dziwna! Szare po nad nimi chmury ciągną, sobowtóry, posągowych, dzikich głazów niedołężne podobizny. W dali potok gdzieś szaleje; wicher wyje choinami, niby jęk nieubłagany, beznadziejny jęk rozpaczy. Przenikliwe, straszne pustki! Schromiałemi bijąc skrzydły, na zmurszałem świerków próchnie czarne się łopocą kawki. Obok mnie Laskaro zdąża blady, niemy - ja zaś, przy nim, pozór iście mam obłędu, co u boku kroczy śmierci. Dzicz. Szkaradne to pustkowie! Klątwa chyba na niem cięży. Patrz, tej sosny skoszlawionej korzeń, jakby ociekł krwią. W cieniu jej, wstydliwie skryta, w debrę wryła się lepianka; trwożnie na cię i błagalnie nędzna jej spogląda strzecha. A lepianki tej mieszkance to Ka
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Rozdział XV.
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Heinrich Heine
abstract
  • Jak poczwary w pierwowiekach skamieniałe - patrzą na mnie niebotyczne a potwornie poszczypane skał granity. Dziwna! Szare po nad nimi chmury ciągną, sobowtóry, posągowych, dzikich głazów niedołężne podobizny. W dali potok gdzieś szaleje; wicher wyje choinami, niby jęk nieubłagany, beznadziejny jęk rozpaczy. Przenikliwe, straszne pustki! Schromiałemi bijąc skrzydły, na zmurszałem świerków próchnie czarne się łopocą kawki. Obok mnie Laskaro zdąża blady, niemy - ja zaś, przy nim, pozór iście mam obłędu, co u boku kroczy śmierci. Dzicz. Szkaradne to pustkowie! Klątwa chyba na niem cięży. Patrz, tej sosny skoszlawionej korzeń, jakby ociekł krwią. W cieniu jej, wstydliwie skryta, w debrę wryła się lepianka; trwożnie na cię i błagalnie nędzna jej spogląda strzecha. A lepianki tej mieszkance to Kagotów onych szczątki, co głęboko po ciemnicach podeptany wloką żywot. Dziś-bo jeszcze Basków serca czerwiem toczy nieprzeparty do nich wstręt. Ponurych wieków, ah, ponura to spuścizna! W miejskiej farze, tam, w Bagneres, wąskiej furtki w kąt się wcisły kraty. Rzecze mi zakrystjan: Tu Kagotów było wejście. Gdyż surowo był im wzbronion wszelki inny do kościoła wstęp; więc chyłkiem, po kryjomu, w Boże się wkradali progi. Na uboczu, i od gminy zdala, jak zapowietrzony, siadał tam na niskim zydlu Kagot, modląc się samotnie. — Lecz wesoło dziś stulecia ołtarzowe płoną świece; jasne ich rozprasza światło średniowiecznej zmory cienie! W drzwiach przystanął więc Laskaro, gdym przekroczył nory próg. Wszedłem - i Kagota rękę uścisnąłem, jak brat bratu. Główkę też ucałowałem dziecka, co u matki piersi uczepione, chciwie ssało, chory ni to, mały pająk.
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software