rdfs:comment
| - Od początku meczu było wiadomo, że wygrają Hiszpanie. Niekoniecznie dlatego, że byli lepsi, lecz dlatego, że Sevilla grała z innym hiszpańskim zespołem, Espanyolem. Mecz rozpoczął się od prowadzenia Sevilli po trafieniu Adriano Correi w osiemnastej minucie. Z prowadzenia chłopaki z Sevilli cieszyli się zaledwie dziesięć minut, gdy Albert Riera pokonał Andrésa Palopa. Dalej niewiele się działo, deszcz padał i chłopakom nie chciało się grać – szczególnie Moisesowi Hurtado, który dostał czerwoną kartkę i z ulgą zszedł do szatni. Tym sposobem doszło do dogrywki.
|
abstract
| - Od początku meczu było wiadomo, że wygrają Hiszpanie. Niekoniecznie dlatego, że byli lepsi, lecz dlatego, że Sevilla grała z innym hiszpańskim zespołem, Espanyolem. Mecz rozpoczął się od prowadzenia Sevilli po trafieniu Adriano Correi w osiemnastej minucie. Z prowadzenia chłopaki z Sevilli cieszyli się zaledwie dziesięć minut, gdy Albert Riera pokonał Andrésa Palopa. Dalej niewiele się działo, deszcz padał i chłopakom nie chciało się grać – szczególnie Moisesowi Hurtado, który dostał czerwoną kartkę i z ulgą zszedł do szatni. Tym sposobem doszło do dogrywki. Zawodnicy zrozumieli, że jeśli czegoś nie strzelą, będą dłużej moknąć, i w 105 minucie Frédéric Kanouté strzelił Espanyolowi. W tym momencie już nawet komentatorzy w studiu przestali wierzyć, że coś się jeszcze wydarzy, i już zbierali się do wyjścia, gdy Jonatas zjawił się tam, gdzie trzeba było, i podbił na 2:2. Przez ostatnie pięć minut obie drużyny jeszcze kombinowały, co skończyło się karnymi. Tuż przed rozpoczęciem serii jedenastek kibice mogli dostrzec, że bramkarz Sevilli, Andrés Palop, biegnie szybko do szatni i po chwili wraca z niej z uśmiechem na ustach. Pierwszego karnego strzelała Sevilla, a Kanoute bez trudu pokonał Iraiziosa. Chwilę później Palop bez trudu obronił strzał Garcii, a Dragutinović strzelił drugiego karnego dla Sevilli. Chwilę później Pandiani trafił dla Espanyolu, a Alves strzelił niczym David Beckham przed trzema laty i nadzieja wstąpiła w serca kibiców Espanyolu. Rozwiał ją jednak Palop, broniąc dwa kolejne karne. Sevilla zwyciężyła! Po meczu, Palop, pytany o receptę na obronę karnego, odpowiedział: Miałem w szatni szklaną kulę, którą dostałem od babci. Spojrzałem w nią i dzięki temu wiedziałem, w którą stronę się rzucać. Zapytany, dlaczego w takim razie przepuścił strzał Pandianiego, odparł: Spojrzałem w szklaną kulę, i stwierdziłem, że Pandiani nie zaprosiłby mnie na swoje urodziny, gdybym obronił. A jego urodzin nie przepuszczę!
|