rdfs:comment
| - Ścierpnięty ze złości głowonóg o smutnych oczach starca, rybki jak serca bijące skrzelami, węgorze jak lite pasy, żyjący młotek i nóż srebrzysty i zardzewiała tarcza, i kraby rozparte strojące straszliwe japońskie grymasy; łakome kwiatki, przebiegłe listki, anemon chodzący w kółko i szukający mięsa, ślimak z ukwiałem różowym żyjący za pan brat ale dzisiaj zalegają trawę, merveilleusy w niebieskich sukniach... Gasną atłasów melodyjne włókna, i zapadają w głąb spojrzenia łzawe... II III Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Ścierpnięty ze złości głowonóg o smutnych oczach starca, rybki jak serca bijące skrzelami, węgorze jak lite pasy, żyjący młotek i nóż srebrzysty i zardzewiała tarcza, i kraby rozparte strojące straszliwe japońskie grymasy; łakome kwiatki, przebiegłe listki, anemon chodzący w kółko i szukający mięsa, ślimak z ukwiałem różowym żyjący za pan brat ale dzisiaj zalegają trawę, merveilleusy w niebieskich sukniach... Gasną atłasów melodyjne włókna, i zapadają w głąb spojrzenia łzawe... Nikną mufki olbrzymie, gwiaździste koronki, budki-kabryjolety, o barwach niewinnych, a pozgonne zapachy wiejące od łąki są zapachami fiołków, bo nie śmią być inne... Płaty białych, nie czytanych listów ktoś rozrzucił szerokim wachlarzem - - w grozie długich, wiosennych poświstów, trupim uśmiechem tają śnieżne twarze. Szale, ongiś puszyste w styczniowej zamieci, szarymi spływają rzekami - - czasem brylant na lokach szronowych zaświeci i w trawie kończy się łzami. Zlodowaciała ręka jednej z marzycielek srebrzy się jeszcze w cieniu, strzeżona przez niego... Wkoło dymią słoneczne bomby i szrapnele. Pokój zabitym śniegom... i fioletowy krzyżyk meduzy, który się w górze leniwie wałęsa - może to wszystko jest niebo lub piekło, tamten świat? II Ach, a te mate rybeczki japońskie wesołe i ptaszęce! Strojne w pióra ni to ni owo, garbate, złociste Bóg wie co, o, każdą z nich ucałować za to, że jest, w podzięce, i wszystkie razem przycisnąć do serca zmęczonego już tajemnicą. III Wielki żółw pływa za szybą machając nogami płaskimi jak skrzydła. Grzyb półkulisty i twardy, od spodu złoty i miękki - ma oczy sowy, dziób orła i trupie nozdrza straszydła, a mech powiewa na jego tarczy w błyszczące sęki. Jak utopiony Japończyk spogląda martwo i niesłychanie. Bursztynem prześwieca szyldkret, samurajowa zbroja. O, dajcie mi na czym uklęknąć i mój sandałowy różaniec, a będę na nim powtarzać bez końca: Naturo! miłości moja! Image:PD-icon.svg Public domain
|