abstract
| - Niemieccy artyści trafili do szpitala z powodu zatrucia etanolem. Mężczyźni zasłabli na scenie. Zaiste, praca aktora to ryzykowny zawód... Ale, ale. Żeby widzowie nie czuli się poszkodowani, także i oni mogli wziąć udział w jakże uduchowionej libacji. Popełniliśmy błąd. – mówi z zażenowaniem Oliver Reese, dyrektor teatru. – Nie przewidzieliśmy, że takie stężenie może wytrzymać tylko prawdziwy Rosjanin. Wieniediktin za kołnierz nie wylewał. Lecz był nie tylko koneserem tanich czy tańszych trunków, ale i pionierem. We wspomnianym już dziele pada przepis na drinka, którego składnikami są m.in.: płyn do zwalczania łupieżu, klej, środek owadobójczy i płyn hamulcowy. Hm... Jak na mój gust to zapomniał o Borygo. Reporterzy „Przedjutrza” postanowili zapytać specjalistę, wieloletniego technika w teatrze, co sądzi o zaistniałej sytuacji. Panie. Dawniej, to się nie takie rzeczy działy. Po premierze, to zawsze były ostre libacji i zabawy w „pociąg”. – mówi. Reporter drążąc temat owej zabawy, otrzymuje odpowiedź: Wie Pan, Panie Redaktorze. Dawniej, to wszyscy aktorzy to pedały były. Jak sobie popili, i już za bardzo nie wiedzieli co robią, to spuszczali gacie i tworzyli łańcuszek szczęścia. Z tym, że pierwszy udawał gwizdek lokomotywy, a ostatni niósł lampion. I dlatego „pociąg”. Ale, to nie tylko takie rzeczy były... Czasem się aktorom do walizek cegły pakowało, albo nogi krzesłom podcinali... Nasz reporter o więcej nie pytał.
|