rdfs:comment
| - Długie czarne warkocze, więzione w twej dłoni, W złocie jaskrów zerwanych u leśnej krynicy — Roje białych motyli, sznur kwietnych jabłoni, Pierwszy urok upojny dziewiczej świetlicy. Do twych kolan się dusza rozmodlona kłoni, Śpiewając ci pokorny hymn oblubienicy, Ów z łez pereł spleciony i kwiatowych woni Nieśmiertelny różaniec miłosnej tęsknicy. Długie czarne warkocze, a na nich twe dłonie... Czasem czuję je jeszcze i brzemię lat znika, I przyszłość się jak muszla perłowa odmyka, [II] [III] [IV] [V] Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Długie czarne warkocze, więzione w twej dłoni, W złocie jaskrów zerwanych u leśnej krynicy — Roje białych motyli, sznur kwietnych jabłoni, Pierwszy urok upojny dziewiczej świetlicy. Do twych kolan się dusza rozmodlona kłoni, Śpiewając ci pokorny hymn oblubienicy, Ów z łez pereł spleciony i kwiatowych woni Nieśmiertelny różaniec miłosnej tęsknicy. Długie czarne warkocze, a na nich twe dłonie... Czasem czuję je jeszcze i brzemię lat znika, I przyszłość się jak muszla perłowa odmyka, By wspomnień nagie ciernie białym stroić kwiatem, I oddycham znów róży purpurą i latem, I widzę złote jaskry i białe jabłonie. [II] Ze spichrza twojej duszy wziąłeś dziwne ziarna, Aby posiać w mej duszy ugory jałowe, I popatrz, jak się pleni ta siejba ofiarna, Jak bujnie młode pędy krzewią się cierniowe. Białe kwiaty tęsknoty, jako mgła oparna, W kielich smutku wsączają sznury łez perłowe, I chyżo wzrasta, chyżo roślinność cmentarna, By drzewo twojej męki owinąć krzyżowe. Jeśli zechcesz, ja przyjdę... i na krzyż twej męki Moja dusza upadnie jak poświetl księżyca, I wszystkie łzy twe weźmie na swe białe lica, I jak z harfy zaklętej dobędzie z nich dźwięki, I przejdę przepaść tęsknot dzielącą nas czarną, Boś mą duszę zapłodnił twą siejbą ofiarną. [III] O maków purpurowych, kraśnych maków kwiecie! O usta całowane, drogie usta twoje! Złote życia na oścież rozwarte podwoje, Słońce! Słońce w upalnym rozgorzałym lecie! Słońce! Słońce! I maków purpurowych kwiecie! Pszennych łanów poszumy, pszczół grające roje! I usta całowane, drogie usta twoje, I w lipowych alejach kwietniane zamiecie! Harfo wspomnień! twe struny z rdzy krwawych korali Dłoń moja dziś otrząsa, ogrzewa, rozzłaca, Lecz melodia ta dawna, słoneczna nie wraca, Tylko motyw tęsknoty snuje się i żali... A ścichłe, obumarłe jak cmentarni stróże, Więdną maki w królewskiej zszarpanej purpurze. [IV] Cieniem byłeś ty dla mnie, bladym wątłym cieniem. Jak kwiat w wodzie odbity, tracąc woń, kolory, Żywego tylko kwiatu ma nikłe pozory — Tak w twych oczach ócz innych szukałam wspomnieniem. O minionym śnie byłeś dla mnie tylko śnieniem. I przy tobie me myśli, błędne meteory, Tęczą wspomnień barwiły ów kwiat różnowzory, Ów kwiat żywy wciąż we mnie — któregoś ty cieniem. I czasem żal mi ciebie, bo ci jestem dłużną. Żary duszy twej padły na opokę twardą I czasem żal mi ciebie, żeś nie poszedł z wzgardą, Żeś nie poszedł ode mnie ty, karmion jałmużną!... Tylko został gdzieś w głębi twej pokornej duszy, Jak ślad bicza, pręg krwawy od krwawych katuszy. [V] Czy nad Twą łodzią także lśniły zorze — Źrenice Boga w trójkątnej oprawie? Czy łódź Twą także w pian srebrnych kurzawie Z pieśnią tryumfu w dal porwało morze? Czy Tobie także o zbyt wczesnej porze Pogasły światła, a w strzaskanej nawie Tylko zbłąkane wołały żurawie? Twe sny — żurawie bezdomne w przestworze. Łódź twa nadpływa? Rzuć w nią marzeń tęcze, Z łez tkane tęcze — rzuć w nią — niechaj płynie Z trumną twej duszy. W szafirów głębinie Niechaj utonie — a przez fal obręcze Raz jeszcze ujrzy, nim padnie w otchłanie, Swej pierwszej zorzy przejasne świtanie. Image:PD-icon.svg Public domain
|