rdfs:comment
| - Brzoza schyla się, w okna zagląda, Trze się listek o listek na drzewie; A tyś stanął, ważysz coś w myślach, Oczyś zamknął i patrzysz w siebie. Kogóż, kogóż w dom ten wprowadzę? Któż to stanie przy moim boku? Aby godnie było, jak najlepiej: Kwiaty w oknie, a we mnie spokój. Któż tak mocno do siebie przywiąże I na palec serdeczny da pierścień? Aby ściany te nami wypełnić, Wszystkie kąty wypełnić szczęściem. Będziesz czekał, krzątał się, troskał, Sprzętom miejsca bez końca wyznaczał I podkowę przybijesz u progu: Może przyjdzie, może zobaczy? Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Brzoza schyla się, w okna zagląda, Trze się listek o listek na drzewie; A tyś stanął, ważysz coś w myślach, Oczyś zamknął i patrzysz w siebie. Kogóż, kogóż w dom ten wprowadzę? Któż to stanie przy moim boku? Aby godnie było, jak najlepiej: Kwiaty w oknie, a we mnie spokój. Któż tak mocno do siebie przywiąże I na palec serdeczny da pierścień? Aby ściany te nami wypełnić, Wszystkie kąty wypełnić szczęściem. Będziesz czekał, krzątał się, troskał, Sprzętom miejsca bez końca wyznaczał I podkowę przybijesz u progu: Może przyjdzie, może zobaczy? Wtedy wszystko niech weźmie ze mnie, Z bioder moich - ziarno me - dziecię, Całą własność, która mi dana: Jedno serce i palców dziesięć. I ołtarzyk postawisz przy drodze, Drzwi otworzysz na wiatr, na przestrzał - Drzewa wzrosną, widok zagęstwią, Głowę zwiesisz, siądziesz u wejścia. Zakołuje niebo nad tobą. Płomyk chwiejny na czoło spadnie! Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz, I od ciebie dom twój się zajmie! Stleją ściany, sprzęty najdroższe, A ty z ogniem będziesz się żenił. Zostaniecie tylko we dwoje: Bóg na niebie i ty na ziemi. Image:PD-icon.svg Public domain
|