rdfs:comment
| - Jak poinformował nas rzecznik prasowy rządu Jan Dziedziczak, nie było zgody nawet wewnątrz PiS-u. Jarosław Kaczyński optował za otwarciem archiwów na oścież dla przypadkowych przechodniów. Jednak Ludwik Dorn oznajmił, iż zaginął klucz. Wtedy Przemysław Gosiewski zaproponował użycie łomu. Wtedy zaprotestował Dorn, twierdząc, że drzwi są antywłamaniowe. Po propozycji Kuchcińskiego, aby użyć buldożerów, premier załamał ręce i uznał, że pójdą na spotkanie bez wyrobionego zdania.
|
abstract
| - Jak poinformował nas rzecznik prasowy rządu Jan Dziedziczak, nie było zgody nawet wewnątrz PiS-u. Jarosław Kaczyński optował za otwarciem archiwów na oścież dla przypadkowych przechodniów. Jednak Ludwik Dorn oznajmił, iż zaginął klucz. Wtedy Przemysław Gosiewski zaproponował użycie łomu. Wtedy zaprotestował Dorn, twierdząc, że drzwi są antywłamaniowe. Po propozycji Kuchcińskiego, aby użyć buldożerów, premier załamał ręce i uznał, że pójdą na spotkanie bez wyrobionego zdania. Na spotkaniu, każdy chciał otworzyć archiwa w inny sposób. Jedni chcieli użyć wytrychów, inni materiałów wybuchowych, a jeszcze inni chcieli zrobić dziurę w dachu. Prezydent Lech Kaczyński słuchał tylko tej „debaty”, po czym ogłosił, iż Nie ma zgody co do sposobu otwarcia archiwów. Niewiele później w imieniu premiera i całego rządu, podobną kwestię wygłosił Jan Dziedziczak.
|