abstract
| - Bagna to ogólna nazwa państwa istniejącego na terenie Tatalii. Można uznać, że to państwo miało trzy okresy istnienia: przed podbiciem go przez Tarnuma, w czasie niewoli Erathiańskiej i właśnie jako państwo Tatalia.
- frame|Bagno gdzie najprawdopodobniej doszło do okrutnego morderstwa Jesteś pewien, że nikt jej tutaj nie znajdzie? – powiedział ciemnowłosy chłopak chowając zabłocone ręce do kieszeni. - Tak! Nikt tutaj nie chodzi, a z resztą, nawet jakby ją tutaj znaleźli to co z tego? Nie masz szans, żeby wiedzieli, że to my – Blondyn wbił łopatę głęboko w ziemię, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, odpalił jednego i głęboko się zaciągnął. Popatrzył na towarzysza, wiedział, że puszczają mu nerwy, za bardzo się denerwował, bał się, że idiota się komuś wygada jednak miał nadzieję, że nie będzie musiał pozbywać się kumpla tak, jak tej szmaty, którą przed chwilą zakopali gdzieś na bagnach. - Możemy już wracać? – Ciemnowłosy chłopak pozbierał narzędzia i schował je do czarnego worka, zawiązał i zarzucił sobie na plecy. - Ta. – Powiedział drugi rzucając niedopałek na ziemię. - Myślisz ty czasem?! Chcesz żeby dorwali cię przez głupiego peta? – Chłopak podszedł i schował papierosa do kieszeni. * * * Nina obudziła się o 7.oo rano, coś nie pozwalało jej zasnąć. Całą noc dręczyły ją koszmary, że została zakopana w ziemi, głęboko w czarnym, paskudnym błocie. Widziała jak ludzie nad nią powoli zakopują ją, rzucając jej ziemię na twarz, w końcu nic nie widziała. Nie mogła się poruszyć, jej ciało było sparaliżowane, a może była martwa? Wstała i poszła do łazienki. Rodzice dawno już wyszli do pracy, ona nie musiała iść do szkoły, przecież były wakacje. Nie lubiła wakacji, spędzała je zawsze samotnie w domu lub w ogródku, nie miała znajomych i nie chciała nikogo poznawać, ale ostatnio coś się wydarzyło. W sklepie podszedł do niej ciemnowłosy chłopak, przyglądał się jej przez dłuższy czas aż w końcu do niej podszedł. - Cześć, jestem Tom – Uśmiechnął się szeroko. Miał równe białe zęby, bladą cerę i czarne włosy zachodzące na oczy. - Hej. – Powiedziała cichutko. - Jesteś Nina. Prawda? – Znowu się uśmiechnął. Dziewczyna poczuła, że się zaczerwieniła, spuściła na dół głowię. Stali tak przez dłuższą chwilę w milczeniu. Jednak chłopak nie wyglądał na skrępowanego, wprost przeciwnie, był pewny siebie - Może miałabyś trochę czasu? Zapraszam cię na kawę do CoffeeCeer. - Emm… Mmm, pewnie. – w końcu odważyła się spojrzeć na niego. Miał cudowne brązowe oczy, szeroki uśmiech, jednak było w nim coś tajemniczego, coś czego nie rozumiała. Poszła do kuchni, zaparzyła sobie herbatę i siadła. Miała jeszcze 4 godziny do spotkania z Tomem. Nie wiedziała jak się ubrać, jak pomalować. Nigdy nie chodziła na randki. A może to nie była randka? * * * Spotkali się w kawiarni. Tom siedział już i czekał na nią. Przed samym wejściem miała ochotę uciec, spanikowała, nie wiedziała, co robić, jak się zachowywać. Jednak jej obawy zniknęły po 10 minutach spędzonych z czarnowłosym chłopakiem. Był wychowany, kulturalny i nie pozwalał na to, aby zapadła między nimi niezręczna minuta ciszy. - Masz siostrę? – Wypytywał. - Nie mam, jestem jedynaczką. - A twoi rodzice? - Rzadko bywają w domu, pracują cały dzień i noc na pogotowiu ratunkowym, nie często ich widuje. - Wiesz co? Ja już muszę się zbierać, muszę pomóc motor naprawić koledze – Powiedział. Wstał podszedł do dziewczyny, pocałował ją w policzek i wyszedł. Nina siedziała jeszcze chwilkę zastanawiając się czym go spłoszyła. Jednak po chwili przyszedł do niej sms, w którym Tom napisał, że niebawem się spotkają. Uśmiechnięta poszła do domu. Była dopiero 15:00. Poszła do ogrodu poczytać książkę jednak jej myśli krążyły jedynie wokół Toma. Znała go krótko, ale czuła się jakby wiedziała o nim wszystko, był przystojny, a co najważniejsze akceptował jej odludny tryb życia. * * * - Jak tam chłopie? – Powiedział blondyn wycierając ręce ze smaru w szmatkę. - Idealna. – Tom uśmiechnął się szeroko – Ale trzymaj się planu. - Kiedy się widzicie? - Dzisiaj wieczorem, ale nie dzisiaj, Rusty – jednak blondyn się skrzywił, ale pokręcił twierdząco głową i wrócił do naprawiania motoru. * * * Nina dostała sms’a, w którym Tom chciał się z nią spotkać dzisiaj wieczorem. Nie potrafiła odmówić. Spotkali się wieczorem nad jeziorem. Siedzieli aż do świtu rozmawiając ze sobą, śmiejąc się i wygłupiając, gdy wróciła do domu była szczęśliwa, wiedziała, że się zakochała. Była pewna, że Tom również, na każdym kroku okazywał jej jak bardzo mu na niej zależy. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Pewnego upalnego dnia Tom wpadł na jego zdaniem wspaniały pomysł. - Może chciałabyś udać się ze mną i z moim kumplem Rustym na bagna? On zdaje do szkoły ornitologicznej i musi zrobić parę zdjęć dzikich gęsi – Nina nie zastanawiała się ani chwili, zgodziła się od razu. * * * Trójka znajomych wybrała się na bagna. Było to ponure miejsce, w którym trzeba było chodzić wyznaczonymi Ścieszkami aby nie ugrzęznąć w bagnie, a co najgorsze, aby w nim nie utonąć. Tom i Nina szli za rękę, przed nimi szedł Rusty z aparatem. Po 30 minutach wyszli na bagnistą polankę. Usiedli na kłodach. Rusty wyjął z plecaka piwa. - Chcesz? – zapytał podając jedno Ninie. Dziewczynie wstyd było przyznać się do tego, że nigdy jeszcze nie piła więc wzięła jedno, jednak po jednym łyku wypluła wszystko na ziemię. Chłopcy zaczęli się śmiać, ale nie skomentowali tego. Po godzinie przed nimi zrobiła się sterta wypitych puszek. - Kiedy wracamy? – powiedziała, gdy zauważyła, że zaczyna się ściemniać. - Spokojnie kochanie, z nami nic ci nie grozi – Tom przytulił ją do siebie i szeroko się uśmiechnął. Nina nie chciała tu dłużej siedzieć, ale nie znała drogi powrotnej. Nie chciała znaleźć się sama w środku bagien jak całkowicie się ściemni więc cierpliwie czekała. - Chyba słyszę gęsi! – Powiedział Rusty, chwycił aparat i pobiegł w głąb lasu. - To zostaliśmy sami – Powiedział Tom i pocałował ją. Czuła od niego alkohol, wiedziała, że jest pijany. Jego ręka zatrzymała się na jej piersi, po chwili zaczęła wślizgać się pod bluzkę. - Nie! – Zaprotestowała dziewczyna. – Chodźmy stąd! - No weź przestań. Tyle czasu tolerowałem twoje aspołeczne zachowanie, że teraz jesteś mi coś winna! - Jesteś kompletnie zalany! – Jednak chłopak zaczął się śmiać. Wtedy Nina poczuła potworne uderzenie na głowie. * * * Dziewczyna ocknęła się. Na dworze było całkowicie ciemno, jednak przed nią stały dwie postacie z latarkami, dyskutowali o czymś. Chciała się ruszyć, ale nie potrafiła, miała związane ręce i nogi. Jej szamotanina przerwała dyskusję ludzi przed nią, podeszli do niej. To był Tom i Rusty. - Obudziłaś się kochanie – Tom uśmiechnął się szeroko, chwycił ją za włosy i pocałował w usta. - Czego chcecie ode mnie? Wypuścicie mnie! – Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. - Mało domyślna dziewczyna – Rusty wpadł w histeryczny śmiech. Rzucił na ziemię worek, który miał na plecach i wysypał jego zawartość. Wewnątrz były dwie łopaty, nożyce do żywopłotu, śrubokręty i niewielka piła. Chłopak wyjął z kieszeni coś jeszcze, to była zapalniczka. Odpalił papierosa. - Tom? – Nina płakała – Wypuść mnie! Proszę! – Chłopak jedynie spojrzał na dziewczynę, zmarszczył brwi i odszedł. Nina nie wiedziała, co się dzieję, nie wiedziała dlaczego siedzi na ziemi związana, a te dwa gnoje nie chcą ją wypuścić. Nie wiedziała czego od niej chcą. Widok łopaty zamroził jej krew w żyłach. Rusty wrócił, popatrzył na dziewczynę i nagle zgasił papierosa na jej ramieniu. Zaczęła krzyczeć z bólu. Wtedy poczuła potworne ukłucie w kolanie. Tom wbijał jej gwoździe w kolana. - Nikt cię tutaj nie usłyszy – Powiedział wyrzucając resztkę papierosa – Więc krzycz do woli. Czuła ciepłą ciecz spływającą jej z kolana w dół, to była krew! - Miesiąc męki z tobą i w końcu dostaniemy to, co chcemy! - Co chcecie!? – Krzyczała – Co chcecie ode mnie!? - Zabić. – Rusty powiedział to jakby to było coś normalnego w świecie – Zobaczyć jak to jest zamordować kogoś, jakie to uczucie. Nie masz nikogo bliskiego, rodzice się tobą nie interesują, więc nikt przez najbliższy czas nie będzie cię szukał, a jak zaczną to bagna cię wchłoną tak głęboko, że nikt już nigdy cię nie znajdzie. Tom wyciągnął małą piłę, chwycił jej najmniejszy palec i zaczął go piłować. Nina krzyczała z bólu, wiedziała, że póki nie umrze z bólu to oni nie dadzą jej spokoju, będą się nad nią znęcać, sprawiać jej kolejny fizyczny ból, jak sadyści, których bawi widok umierającego człowieka, jego twarzy wykrzywionej w bólu. Nie chciała dać im tej satysfakcji, zacisnęła usta, zamknęła oczy i starała się przezwyciężyć nasilający się ból. - Co jest?! – zdenerwował się Tom. Chwycił nożyce do żywopłotu i odciął jej całą dłoń. Nina jednak zacisnęła jeszcze bardziej usta, wiedziała, że to koniec, że się wykrwawi zanim ktoś udzieli jej pomocy. Położyła się na ziemi, zwinęła w kulkę i starała się nie krzyczeć. Może była słaba fizycznie, ale psychicznie starała się pokonać ból. - Krzycz mała! – Rusty uderzył ją w twarz, jednak jej głowa odleciała tylko bezwładnie w tył. Poddała się, niech robią z nią, co chcą, tylko błagała, żeby szybko skończyły się jej męki – Wtedy poczuła uderzenie w szczękę. Rusty kopnął ją w twarz. Poczuła teraz krew w ustach, wypluła zęby na ziemię. Kolejny kopniak w plecy. Mordercy byli bezlitośni, kopali ciało nawet wtedy gdy klatka piersiowa dziewczyny przestała się unosić. Wiedzieli, że już nie żyje, ale wyładowywali na tych martwych zwłokach cały swój gniew, całą nienawiść do tej kupy zakrwawionego mięsa. * * * Słońce powoli wychodziło zza horyzontu. Bagna, które w nocy były całkowicie czarne, mroczne i nieprzyjazne zaczęły odkrywać dopiero teraz swój przyjazny urok. Drzewa, które w nocy wyciągały swoje szpony w kierunku kogoś, kto zabłądził, teraz wydawały się przyjazne, okryte zielonymi listkami i drobnymi białymi kwiatkami. Mokra ziemia, która mogła wciągać ludzi, teraz pokryta była mchem na którym rosła wysoka do pasa trzcina. Cała nocna parada huczących złowrogo sów teraz spała gdzieś w ukryciu. Słychać było jedynie ćwierkanie małych i przyjaznych ptaków. To, co działo się w nocy na bagnie wydawałoby się teraz nie do pomyślenia, stało się tajemnicą tego miejsca, sekretem nocy.
|