Twarz twoja szkarłatna dwupłatowiec przemienialny w hydroplan Dom twój krągły kędy śledź pływa wędzony Klucza mi potrza do powiek Szczęście że widzieliśmy p. Panado I uspokojeni jesteśmy z tej strony Czegoż chcesz kochany M. D. 90 lub 324 człowiek w powietrzu cielę co poprzez brzuch matki spogląda która sukę trzymała na smyczy Fujarkę miałem nie mieniałbym jej na francuskich mar- szałków buławy
Twarz twoja szkarłatna dwupłatowiec przemienialny w hydroplan Dom twój krągły kędy śledź pływa wędzony Klucza mi potrza do powiek Szczęście że widzieliśmy p. Panado I uspokojeni jesteśmy z tej strony Czegoż chcesz kochany M. D. 90 lub 324 człowiek w powietrzu cielę co poprzez brzuch matki spogląda Długo szukałem na drogach Ócz tyle zawartych przy drogach Wiatr płacze wierzbami O — twórz — twórz — twórz — twórz Spójrz spójrz nareszcie Staruszek stopy swe myje w miednicy Skok skażu Ach du lieber Jott I płakać poczęłem pomny naszego dziecięctwa A ty przedkładasz straszne fiolety Mały ów obraz kędy wóz dzień mi przypomniał Dzień z purpury utkany żółty niebieski zielony czerwony W czas gdym polami chodził z zachwycającym kominkiem która sukę trzymała na smyczy Fujarkę miałem nie mieniałbym jej na francuskich mar- szałków buławy Odbiegło wszystko nie mam już piszczałki Kominek zdala odemnie pali ruskie papierosy Suka szczeka na lilie I lampka nocna już zczezła Na suknią padły okwiaty Dwie złote obręcze tuż przy sandałach W słońcu się rozogniły A włosy twe jak rzuty poprzez Europę są pełne migotów pstrych ogni.