About: Rzeźnik   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

To miał być wspólny wypad na piknik czwórki przyjaciół. Rozbili namiot w lesie, puszczali głośno muzykę z bezprzewodowego radia i pili dużo piwa. Dwa dni później w gazetach ukazał się artykuł: ,,Rzeźnik ponownie atakuje”. CZĘŚĆ I - Przestań się wygłupiać – Powiedziała Sabina szarpiąc brata za ucho – Mówiłam ci, że masz mi nie przeszkadzać jak jest u mnie Mike. - No ale.. – Tłumaczył się chłopak - Żadnych ale. Spadaj stąd, bo będzie z tobą bardzo źle – Zamknęła za sobą z hukiem drzwi. - Fajny brat – Powiedział wysoki blondyn siedzący na krześle w pokoju Sabiny. - Słyszałaś o rzeźniku? - Słyszałam.

AttributesValues
rdfs:label
  • Rzeźnik
  • Rzeźnik
rdfs:comment
  • Carl "Rzeźnik" - medyk Strażników Reilly.
  • Rzeźnik – oręż, występujący w Gothic I. Jest to średniej jakości miecz jednoręczny.
  • To miał być wspólny wypad na piknik czwórki przyjaciół. Rozbili namiot w lesie, puszczali głośno muzykę z bezprzewodowego radia i pili dużo piwa. Dwa dni później w gazetach ukazał się artykuł: ,,Rzeźnik ponownie atakuje”. ROK 2006 17 LIPCA CZĘŚĆ I - Przestań się wygłupiać – Powiedziała Sabina szarpiąc brata za ucho – Mówiłam ci, że masz mi nie przeszkadzać jak jest u mnie Mike. - No ale.. – Tłumaczył się chłopak - Żadnych ale. Spadaj stąd, bo będzie z tobą bardzo źle – Zamknęła za sobą z hukiem drzwi. - Fajny brat – Powiedział wysoki blondyn siedzący na krześle w pokoju Sabiny. - Słyszałam. CZĘŚĆ II
  • To miał być wspólny wypad na piknik czwórki przyjaciół. Rozbili namiot w lesie, puszczali głośno muzykę z bezprzewodowego radia i pili dużo piwa. Dwa dni później w gazetach ukazał się artykuł: ,,Rzeźnik ponownie atakuje”. CZĘŚĆ I - Przestań się wygłupiać – Powiedziała Sabina szarpiąc brata za ucho – Mówiłam ci, że masz mi nie przeszkadzać jak jest u mnie Mike. - No ale.. – Tłumaczył się chłopak - Żadnych ale. Spadaj stąd, bo będzie z tobą bardzo źle – Zamknęła za sobą z hukiem drzwi. - Fajny brat – Powiedział wysoki blondyn siedzący na krześle w pokoju Sabiny. - Słyszałaś o rzeźniku? - Słyszałam.
  • thumb|RzeźnikBudzących strach rzeźników rozumieją nieliczni. Są to otoczeni złą sławą osobnicy, którzy poświęcili się służbie Erythnulowi, bogowi rzezi. Życie tych indywiduów wypełnione jest przemocą i okrucieństwem. Cały czas szukają okazji do rozszerzania wpływów swego bóstwa, gdziekolwiek się udadzą - a ponieważ ścigają ich siły dobra, nigdy nie zostają długo w jednym miejscu. Rzeźnicy występują zwykle w niewielkich grupkach (2-6 osób), choć można też spotkać samotnego przedstawiciela tej klasy, który wypełnia jakąś misję.
dcterms:subject
ondeath
  • -
nazwa
  • Rzeźnik
RefID
  • 2(xsd:integer)
dbkwik:resource/JP0A78uUPYzyPlpOZzSmDQ==
  • 1660(xsd:integer)
dbkwik:resource/LISL8YUfHNWbESV0HTq23w==
  • 830(xsd:integer)
Obraz
  • Rzeźnik_.png
baseID
  • 29578(xsd:integer)
Apparel
występowanie
dbkwik:resource/m7QlxAcjsQXHZ9PTu2MazQ==
  • ITMW_1H_SWORD_BASTARD_02
dbkwik:resource/miA7qDU-eft6R0xPzNH3nA==
  • 64(xsd:integer)
dbkwik:resource/p5uSprIGW7ygIk-5xKsXJw==
  • Rzeźnik__.png
otheritem
  • -
dbkwik:pl.fallout/...iPageUsesTemplate
dbkwik:pl.gothic/p...iPageUsesTemplate
Special
  • 6(xsd:integer)
Appearances
  • Fallout 3
Weapon
Affiliation
Role
  • Medyk
Game
  • Fallout 3
Name
  • Rzeźnik
Missions
dbkwik:resource/nMFzQUhhmg-ituQP8OoAhA==
  • 32(xsd:integer)
Family
Race
Location
abstract
  • To miał być wspólny wypad na piknik czwórki przyjaciół. Rozbili namiot w lesie, puszczali głośno muzykę z bezprzewodowego radia i pili dużo piwa. Dwa dni później w gazetach ukazał się artykuł: ,,Rzeźnik ponownie atakuje”. CZĘŚĆ I - Przestań się wygłupiać – Powiedziała Sabina szarpiąc brata za ucho – Mówiłam ci, że masz mi nie przeszkadzać jak jest u mnie Mike. - No ale.. – Tłumaczył się chłopak - Żadnych ale. Spadaj stąd, bo będzie z tobą bardzo źle – Zamknęła za sobą z hukiem drzwi. - Fajny brat – Powiedział wysoki blondyn siedzący na krześle w pokoju Sabiny. - Fajny? Też coś! Zasmarkany idiota. sabina była z Mikiem niedługo, bo niespełna 4 dni ale rozumieli się jakby znali się dwadzieścia razy tyle. Oboje chodzili do 2 klasy liceum. Cela w przeciwieństwie do swojego chłopaka była mądrą i zdolną uczennicą, chociaż w cale nie uczyła nie najlepiej ze szkoły. - Słyszałaś o rzeźniku? - Słyszałam. - A słyszałaś, że zabił swoją ostatnią ofiarę tutaj niedaleko? – Spojrzał na nią. - I co z tego? Moim zdaniem to tylko przereklamowana wiadomość. Media… wiesz.. tylko coś takiego żeby wypędzić dzieciaki z lasu i żeby nie chodziły po nocach… a co? - Nie nic tak tylko pytam. Sorry ale muszę lecieć mam trening widzimy się wieczorem? Przyjdź do mnie – Uśmiechnął się słodko, po czym wyszedł. Sabina nie miała dzisiaj nic do robienia. Zeszła na dół zjadła obiad i włączyła telewizor. Puszczali właśnie najnowsze informacje o RZEŹNIKU. - ,,Jedyna osoba, która przeżyła jego atak twierdzi, że jest to młody chłopka w wieku od…” - Cześć słonko – Powiedziała mama wchodząc do domu z zakupami – Znowu o rzeźniku? Teraz tylko to puszczają. - ,,Zginęło już 21 osób w wieku od 16-19 lat. Czy to przypadek? Nie wiadomo” - Idę dzisiaj do Mika – Powiedziała patrząc na zegarek. - Dobrze słonko tylko nie przychodź za późno – Powiedziała odkładając zakupy. Sabina poszła się ubrać do góry. Wyszła do Mika około godziny 18.00. Dojście do niego zajęło jej niecałe 10 minut. Nacisnęła na dzwonek i czekała. Po chwili otworzył Mike. - Nareszcie jesteś – Pokazał swoje białe zęby – Chodź idziemy - Wyszedł z plecakiem zawieszonym na ramieniu. - Po co ci ten plecak? – Zdziwiła się Sabina. - Nie wiem sam tak jakoś się do niego przyzwyczaiłem… Udali się do parku. Było już ciemno. Sabina czuła się bezpieczna w objęciach chłopak, którego kochała. Nagle w parku rozległ się przerażający pisk. - Co to było? – Zdziwiła się dziewczyna. - To dochodziło z tamtą. Zaczekaj na mnie. Może komuś się coś stało – Powiedział. - Ale wracaj szybko – Mike zagłębił się w ciemnościach parku i Sabina straciła go z oczu. Stała sama na pustej alejce. Po chwili zaczęła się martwić. – Mike? – Jednak nikt się nie odezwał – To nie jest śmieszne – Była bliska histerii – Niespodziewanie w ciemnościach usłyszała łamiącą się gałąź – Mike to ty? – Weszła w gęstwiny. Nagle potknęła się na ziemi. Gdy próbowała wstać zobaczyła na ziemi ludzi palec. Szybko jak to było możliwe wstała i powoli zaczęła się cofać. Była potwornie przerażona. Niespodziewanie potknęła się i znowu wylądowała na ziemi. Spojrzała się by zobaczyć co to było i szybko odwróciła głowę z obrzydzenia. Na ziemi leżała jakaś dziewczyna. Sabina zaczęła się czołgać. Chciała uciekać jak najdalej od tego miejsca. Nagle jej ręka najechała na coś mokrego. Spojrzała by zobaczyć co to było… CZĘŚĆ II - Krew! – Pisnęła. Nagle coś kapnęło jej na nos. Przetarła go ale po chwili coś znowu kapnęło. Powoli podniosła wzrok i nad sobą zobaczyła wiszące i zmasakrowane ciało kolejnej dziewczyny. Teraz zaczęła piszczeć. Uciszyła się i zaczęła nasłuchiwać gdy w nocnej ciszy usłyszała czyjeś kroki. To coś zbliżało się do niej. Nagle z mroku wyłonił się Mike – Gdzie ty byłeś – Powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach – Musimy uciekać! – Chłopak uśmiechnął się. - Przed? - Nie widzisz? – Pokazała palcem na wiszącą na drzewie dziewczynę. - Zazdrościsz jej? - O co ci chodzi? - O nic tak tylko pytam… - Zabierz mnie do domu – Jednak chłopak zaczął śmiać się w niebo głosy. Zza placów wyjął rzeźnicki nóż – Ty jesteś rzeźnikiem. - Cóż za trafne spostrzeżenie – Wyciągnął w jej kierunku rękę – Chyba nie chcesz siedzieć na ziemi? – Dziewczyna nie ruszała się – Weź przestań pokazywać swoje fochy. - Zabijesz mnie? – Powiedziała płacząc. On spojrzał na nią i kucnął przed nią. Odsłonił jej kosmyk blond włosów z twarzy i spojrzał w oczy. - Ja? Nie – Sabinie spadł kamień z serca – Oni to zrobią – Nagle z ciemności wyłoniły się dwie postacie. Byli to chłopcy ze szkolnej drużyny siatkarskiej i najlepsi przyjaciele Mika. - Ale dlaczego? – Sabina zaczęła powoli wstawać… - Ponieważ sprawia nam to przyjemność – Uśmiechnął się Mike i odszedł. Sabina wykorzystała szansę i zaczęła uciekać. Ostre gałęzie raniły ją w twarz ale nie zwracała na to uwagi. Chciała jak najszybciej znaleźć się gdzieś gdzie są ludzie. Biegła przed siebie aż zorientowała się, że nikt jej nie goni. Poczuła ulgę gdy wbiegła na asfalt. Była to droga prowadząca do miasta. Szła nią co chwilę rozglądając się czy nikt jej nie goni. Nagle zobaczyła światła nadjeżdżającego samochodu. Zaczęła skakać i wymachiwać rękami ale auto wcale nie zwalniała tylko z całą prędkością jechało na nią. Odskoczyła na bok gdy usłyszała gwałtowny pisk opon. Samochód się zatrzymał i wysiadł z niego Mike. Sabina chciała uciekać ale zorientowała się, że skok spowodował złamanie kostki. Nie potrafiła uciekać, upadła tylko na ziemię. Mike zbliżył się do niej. - Niegrzeczna z ciebie dziewczynka – Po chwili stało już przy nim dwóch innych – Dostaniesz nauczkę – Kopnął ją z całej siły w twarz. Sabina straciła natychmiast przytomność. CZĘŚĆ III Gdy się ocknęła nie wiedziała gdzie jest. Była w jakimś mokrym pomieszczeniu przywiązana do łóżka operacyjnego. Tak to musiał być stary szpital. Obok znajdowały się stare, zardzewiałe narzędzia chirurgiczne. – A więc odzyskałaś przytomność – Uśmiechnął się. Ona popluła go krwią gdy się zbliżył. Otarł ściekającą z twarzy krew ze śliną i zaczął się śmiać – Tylko na tyle cię stać? – Nie odpowiedziała mu – Zobaczmy co tutaj mamy – Zaczął oglądać stare narzędzia. Wziął do ręki skalpel – To mi się wydaje ciekawe – Podszedł do niej i przyłożył jej skalpel do brzucha – Tylko nie krzycz bo nie lubię tego – Wbił skalpel delikatnie i zaczął ciągnąć. - Przestań! To boli - A co myślałaś, że nie będzie? – Powiedział odkładając narzędzie. - Wypuść mnie! - Czemu miałbym to zrobić? - Bo ci ufałam… - Ha ha jakie słodkie słówka… zawsze tak się zachowujesz w obliczu strachu? Bo zaczynasz mnie irytować! - Nie ale myślałam, że cię kocham… - Masz problem… – Powiedział biorąc szczypce – Widziałaś ten palec? – Zacisnął delikatnie szczypce na jej palcu wskazującym tak, że delikatnie sączyła się krew – Podobnie to wyglądało tylko, że dziewczyna błagało o życie. Ty nie będziesz tego robić? – Popatrzał na nią. - Nie! Nie jestem tchórzem - To się jeszcze okaże – Zacisnął szczypce z całej siły. Pół palca wskazującego upadło na ziemię. Sabina zaczęła krzyczeć z bólu – O a może jednak? - Pierdol się! – Z jej oczu ciekły łzy. - Ooo nie wolno tak mówić mamusia cię nie uczyła, że to brzydko przeklinać? – Nachylił się nad nią. - Mam Cię gdzieś! Zabij mnie w końcu! Takie to trudne? - Właśnie nie bo to bardzo proste – Poczuła jego miętowy oddech. - To zrób to… - Nie… - Dlaczego? - Bo to mnie rajcuje! – Odłożył szczypce i sięgnął po jakiś zakrzywiony nóż. - Jesteś sadystą! - Wiem nie musisz mi tego mówić – Z kieszeni wyjął zapalniczkę i zaczął ogrzewać nóż. Sabina patrzała z przerażeniem ale nie chciała przyznawać, że się boi. Gdy nóż nagrzał się do czerwoności Mike przyłożył go do krwawiącej rany po obciętym palcu. Sabina zaczęła piszczeć. Ból był niewyobrażalny. – To żebyś tak szybko nie umarła z wykrwawienia. - Od kiedy to cię interesuje? – Spojrzał na nią. - Mam cię dosyć! - Do prawdy? Bo ja ciebie też… – Powoli tak żaby nie widział zaczęła uwalniać się z więzów aż wreszcie lina na rękach puściła. - Prowokujesz mnie? - Skądże znowu… – Uśmiechnęła się parszywie - Mogłem cię od razu zabić a nie zwlekać z tym – Sabina bardzo wolno sięgnęła po nóż gdy Mike się odwrócił i na chwilę wyszedł. Schowała go między ręką a siedzeniem i czekała. Po chwili chłopak wrócił z zakrwawionym tasakiem… CZĘŚĆ IV - Obiecuje, że będzie bolało… - Dajesz… – Powiedziała odsłaniając gardło. Gdy zbliżył się do niej i przyłożył jej nóż do gardła ona w tym momencie wbiła mu ostrze noża w brzuch. Tasak z brzdękiem spadł na podłogę. Mike popatrzał na nią zaskoczony. Z ust popłynęła mu stróżka purpurowej krwi. Osunął się na kolana. Sabina wstała. - I kto jest tu teraz rzeźnikiem? – Kopnęła go w twarz. Chłopak upadł na ziemię. Dziewczyna podbiegła do plecaka i wyciągnęła komórkę. Wykręciła 997. - Tutaj policja… - Błagam przyjedźcie szybko! - Co się stało!? – Powiedział kobiecy głos po drugiej stronie telefonu - Zostałam porwana przez rzeźnika. - Proszę nam podać miejsce - Stary szpital na południu miasta - Dobrze proszę się nie ruszać zaraz ktoś tam przyjedzie… Sabina odłożyła komórkę i odwróciła się. Ciała Mika nigdzie nie było. - Co jest… – Szepnęła. - To było błędne posunięcie – Powiedział chłopak trzymając tasak w ręce i zbliżając się do dziewczyny… - Nawet jak mnie zabijesz to policja i tak tutaj przyjedzie i będziesz ugotowany. - Myślisz, że mnie to obchodzi? Jedyne czego teraz chcę to pozbyć się ciebie – Powiedział przykładając jej tasak do policzka. Nagle w oknach zabłysnęło niebieskie światło syren policyjnych… - Czemu mnie nie zabijesz? – Mike opuścił tasak . Chwycił sabine za ramię i spojrzał w dół. Dziewczyna ponownie wbiła mu nóż w brzuch… - Myślałam, że mnie kochasz. Zabrałeś uczucia i zabiłeś je… Teraz ja zabieram twoje życie. Obyś płonął w piekle… - POLICJA! NIE RUSZAĆ SIĘ – Mike spojrzał w kierunku murzyna stojącego z wycelowanym w niego pistoletem. Po chwili martwy osunął się na ziemię. Policjant podszedł do dziewczyny. - Pani dzwoniła? – Ona pokręciła twierdząco głową – Jest już pani bezpieczna. Zabierzemy cię do domu – Sabina uwolniła się nareszcie od koszmaru. Mogła wracać do domu. Dwójki pozostałych rzeźników nie znaleziono. Następnego dnia w telewizji ogłoszono, że rzeźnik nie żyje. Horror nareszcie się skończył. Koścista ręka zaczęła go ściskać za szyję. Wiedział, że nie ucieknie, że zostanie tutaj na zawsze. Nikt nie dowie się o tym co tutaj się wydarzyło. Pazurami wdrapał się w drewno, którego drzazgi weszły mu za paznokcie. Zaczął piszczeć z bólu. Próbował się wyrywać. Jednak nic to nie dało. Po pewnym czasie upadł na kolana. Postać trzymała go nadal za szyję. Zaczęło mu brakować powietrza. Jego martwe i wyczerpane ciało upadło na podłogę. Postać rozpłynęła się w mroku ciemnej uliczki. * * * - Czemu Mike nie przychodzi? – Denerwował się Tommy. Razem z 3 przyjaciół czekali na niego od godziny. Umówieni byli na dyskotekę jednak chłopaka nigdzie nie było na horyzoncie widać. - Zadzwoń do niego na komórkę – Upierała się daria. - Nie odbiera – Powiedziała Maria. - To idziemy sami – Zadecydowali wspólnie i udali się w kierunku miasta. * * * Mężczyzna w ciemnym kapeluszu chowający się za drzewami patrzał na trójkę młodzieży. W jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Co zrobi jak ich dopadnie. Jak ich zabije. Nienawidził ich. * * * Roztańczona młodzież szalała na parkiecie. Nikt nikim się nie przejmował. Wszyscy pilnowali własnego nosa i wypatrywali kogo poderwać następnego. Maria usiadła za barem a obok niej Daria. Obie zamówiły colę gdyż na coś mocniejszego był jeszcze za młode. Nie mogły doczekać się kiedy będą miały tę swoją upragnioną 18 ale do niej brakowało im jeszcze do niej 2 lat. - Gdzie Tomi? – Zdziwiła się maria. - Wyrywa jakieś dziewczyny na parkiecie – Uśmiechnęła się jej koleżanka. - Zaczekaj idę do łazienki – Powiedziała maria i odeszła. Weszła do łazienki. Na środku ściany wisiało duże lustro a po przeciwnej stronie 8 kabin. W jednej z nich maria zobaczyła jakiś cień. Nie zdziwiło jej to bo przecież każdy może korzystać z ubikacji. Weszła do jednej z kabin i zamknęła za sobą drzwi. Gdy weszła poczuła słodką woń. Spod drugiej kabiny zaczęła wypływać stróżka purpurowej krwi. - nic tam się nie stało? – Powiedziała maria wychodząc – Może pomóc w czymś? – Jednak nikt nie odpowiadał. Otworzyła drzwi kabiny i pisnęła ze strachu. Obok ubikacji na ziemi leżał Mike. Jego ciało było w potwornym stanie. Do koła na ścianie kabiny, ubikacji ściekała krew. – Mike! – Krzyknęła dziewczyna – Pomocy! – Jednak kto mógł ją usłyszeć tutaj skoro na zewnątrz DJ miksował swoją muzykę. Niespodziewanie coś chwyciło dziewczynę od tyłu. * * * Zabójca nie myślał o tym co robił ale myślał o tym co chce zrobić. Pozbyć się tej słodkiej jak cukiereczek dziewuchy, której nienawidził pod każdym względem. Chwycił ją od tyłu i zatkał usta. Po co? Przecież i tak nikt by jej nie usłyszał ale jej krzyki doprowadzały go do jeszcze większej paranoi. Próbowała się wyrywać i w pewnym momencie jej się to udało. Podbiegła do drzwi chcąc wybiec na zewnątrz ale on drzwi zamknął. Była jego. Mógł z nią zrobić co tylko chciał. Nikt jej już nie pomoże. - Zostaw mnie – Krzyczała ale on tylko pod maską uśmiechał się – Czego de mnie chcesz? – To pytanie nie było nowością. Każda jego ofiara pytała o to samo a on na nie nigdy nie odpowiadał. ZABIĆ! Jedyne co teraz chciał. Zza ciemnego płaszcza wyjął tasak. Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej piszczeć. Uderzył ją w twarz. Upadła na ziemię i zaczęła się czołgać próbując mu ciec ale on by jej na to nie pozwolił. Uderzył tasakiem raz. Krew przysnęła na białe ściany. Uderzył drugi dziewczyna zatrzymała się. Z jej ust popłynęła strużka krwi. Zemsta. Tylko o tym myślał. Uderzył ostatni raz zadając śmiertelny cios. * * * - Co się dzieje z maria? – Zapytał Timmy podchodzący do baru - Nie wiem poszła do łazienki – Popatrzała na niego i uśmiechnęła się. - Pewnie znalazła jakiegoś kolesia – Timmy ponownie udał się na parkiet. Roztańczony i nie spodziewający się co go czeka. Do koła niego roztańczone dziewczyny machające swoimi na pół odkrytymi ciałami. Bawił się świetnie. * * * Mężczyzna w czarnym płaszczu szedł przez parkiet. W głowie huczała mu głośna muzyka. Takie regularne bum-bum-bum. Doprowadzało go to do szału. Zabić! Myślał znowu i w końcu w tłumie znalazł wysokiego chłopaka bawiącego się na ostatniej dyskotece w swoim życiu. Podszedł do niego. Nagle otarł się o jakąś wysoką blondynkę. Popatrzał na nią. Kogoś mu przypominała. Roztańczona blondynka tanecznym krokiem podeszła do Timmy'ego i pocałowała go. Tak to musiała być ona,Sabina. Ta która dokładnie rok temu pokonała go i zabiła. Ale on jednak przeżył i teraz powrócił żeby się zemścić. * * * - Jak dobrze cię kochanie widzieć – Powiedział Timmy i pociągnął marie za rękę w kierunku baru – Wiedziała, że przyjdziesz – Pocałował ją namiętnie w usta. - Jak mogłabym nie przyjść? – Uśmiechnęła się – Witaj Daria – Dziewczyna ucałowała ją w policzek. Zamówili drugą kolejkę coli i wszyscy rozbawieni śmiali się nie zwracając uwagi na to, że jakiś mężczyzna bez przerwy ich obserwuje. Nagle jakiś przystojny brunet poprosił Darię do tańca. Dziewczyna poszła za nim i znalazła się na parkiecie.. * * * Teraz albo nigdy. Morderca odbił Darię w tańcu co dziewczynie się spodobało. Myślał tylko o jednym o tym aby się jej pozbyć. O tym żeby nikt nie widział. Powoli wyciągnął ostrze i wbił je dziewczynie w brzuch. Ona zatrzymała się na chwilę ale mężczyzna tańczył nadal aby nie wzbudzić podejrzeń. Nagle ona opierająca się mu o ramie wyszli razem z klubu. * * * - Daria znalazła sobie amanta – Uśmiechnęła cię maria patrząc na koleżankę, która wychodzi przytulona z klubu z jakimś przystojniakiem w czarnym płaszczem – Pan nocy. Niezły chłopak na pewno kryje się tam. - Nie mów tak bo czuję się zazdrosny – Powiedział Timmy. - To chyba dobrze – Powiedziała i wyciągnęła go na parkiet. * * * Zostawił ją gdzieś w krzakach. Była już martwa. Wykrwawiła się. Wrócił do klubu do tej roztańczonej młodzieży, która myśli tylko o tym jak się dobrze zabawić. Wyłapał w tłumie tańcząca parę i usiadł wygodnie za barem. Siedział i patrzał się. Jego głowa była pełna nienawiści, którą chciał przelać jak najszybciej. Zabić. Tylko to się dla niego liczyło i tylko to było ważne. Nic innego. Nagle dziewczyna zaczęła grzebać w kieszeniach. Szukała komórki która do niej dzwoniła. Odebrała. - Obserwuję Cię – Powiedział morderca. - Kto mówi – Powiedziała rozglądając się na boki. - Chcesz jeszcze zobaczyć Timmy'ego? Za godzinę czekam na ciebie koło starego szpitala – Rozłączył się. Dziewczyna rozejrzała się na boki. Widział jej wzrok świdrujący wszystko i wszystkich. Wzrok pełen leku. * * * Wyszła z dyskoteki pod pretekstem, że musi wracać do domu. Timmy został bawiąc się do końca. Nie zadzwoni na policję. Nie może, nie chce. Miki wrócił. Myślała o nim zawsze. Wiedziała, ze wróci ale żaby aż tak szybko? Byłą już pod szpitalem. Weszła do niego. Szpital otoczony był żółto czarną taśmą policyjną. Ale to jej nie przeszkodziło. - Siadaj – Powiedział Mike gdy weszła do środka. Na środku stał stół nakryty dwoma zastawami. Na środku paliły się dwie świeczki. W świetle tych świeczek widziała jego twarz. Nie zmieniła się ani trochę – Słyszałaś co powiedziałem? – Popatrzał na nią. Jego wzrok jednak nie był takie jak kiedyś. Był taki sam jak tego dnia gdy próbował ją zabić. Usiadła. - Jak ci się udało przeżyć? – Zdziwiła się gdy usiadł obok niej na wolnym miejscu. - Jak zawieźli mnie do kostnicy. Nie byłem martwy i wtedy uciekłem. To nie było trudne – Rzekła przypatrując się jej – Chciałem Cię zobaczyć ostatni raz. - Powinieneś się gdzieś leczyć! – Na twarzy Sabiny pokazały się łzy. - Nie chcę! Tak opinia mi pasuje a zajebanie ludzi mi się podoba – Otarł łzy z policzka dziewczyny. Podał jej jakąś kopertę, którą otworzyła. To były zdjęcia. Zaczęła przeglądać zdjęcia i coraz głośniej dysząc. - Zrobiłeś zdjęcia swoim ofiarą? Jesteś chory! – Gdy zobaczyła kolejne zdjęcie wstała od stołu i nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Zdjęcie zmasakrowanych zwłok jego imiennik Mike leżącego w kabinie oraz zdjęcie martwej Darii w krzakach a obok maria – Zabiłeś ich! Zabiłeś moich przyjaciół – On popatrzał na nią i wzruszył ramionami. - Tak jakoś wyszło! Wiesz czego jeszcze w tej kolekcji nie mam? – Spojrzał jej głęboko w oczy – Ciebie! – Podszedł do niej i popchnął ją. Ona nabiła się na wystający pręt ze starej ściany – Raz ty a raz ja. Ale ty już nie wrócisz. Nie prawda, że zemsta jest słodka? Z ust Sabiny popłynęła strużka krwi oczy powoli zaczęły się zamykać. Próbowała podejść do przodu aby pręt na którym jest nabita wyszedł jej z ciała. Jednak za nim jej się to udało zobaczyła, ze Mike odszedł. Została sama. Jak ją znajdą ona będzie już martwa. Tak się świat kończy tak zamyka swoje ścieżki. Dobro nie zawsze wygrywa.
  • Carl "Rzeźnik" - medyk Strażników Reilly.
  • To miał być wspólny wypad na piknik czwórki przyjaciół. Rozbili namiot w lesie, puszczali głośno muzykę z bezprzewodowego radia i pili dużo piwa. Dwa dni później w gazetach ukazał się artykuł: ,,Rzeźnik ponownie atakuje”. ROK 2006 17 LIPCA CZĘŚĆ I - Przestań się wygłupiać – Powiedziała Sabina szarpiąc brata za ucho – Mówiłam ci, że masz mi nie przeszkadzać jak jest u mnie Mike. - No ale.. – Tłumaczył się chłopak - Żadnych ale. Spadaj stąd, bo będzie z tobą bardzo źle – Zamknęła za sobą z hukiem drzwi. - Fajny brat – Powiedział wysoki blondyn siedzący na krześle w pokoju Sabiny. - Fajny? Też coś! Zasmarkany idiota. sabina była z Mikiem niedługo, bo niespełna 4 dni ale rozumieli się jakby znali się dwadzieścia razy tyle. Oboje chodzili do 2 klasy liceum. Cela w przeciwieństwie do swojego chłopaka była mądrą i zdolną uczennicą, chociaż w cale nie uczyła nie najlepiej ze szkoły. - Słyszałaś o rzeźniku? - Słyszałam. - A słyszałaś, że zabił swoją ostatnią ofiarę tutaj niedaleko? – Spojrzał na nią. - I co z tego? Moim zdaniem to tylko przereklamowana wiadomość. Media… wiesz.. tylko coś takiego żeby wypędzić dzieciaki z lasu i żeby nie chodziły po nocach… a co? - Nie nic tak tylko pytam. Sorry ale muszę lecieć mam trening widzimy się wieczorem? Przyjdź do mnie – Uśmiechnął się słodko, po czym wyszedł. Sabina nie miała dzisiaj nic do robienia. Zeszła na dół zjadła obiad i włączyła telewizor. Puszczali właśnie najnowsze informacje o RZEŹNIKU. - ,,Jedyna osoba, która przeżyła jego atak twierdzi, że jest to młody chłopka w wieku od…” - Cześć słonko – Powiedziała mama wchodząc do domu z zakupami – Znowu o rzeźniku? Teraz tylko to puszczają. - ,,Zginęło już 21 osób w wieku od 16-19 lat. Czy to przypadek? Nie wiadomo” - Idę dzisiaj do Mika – Powiedziała patrząc na zegarek. - Dobrze słonko tylko nie przychodź za późno – Powiedziała odkładając zakupy. Sabina poszła się ubrać do góry. Wyszła do Mika około godziny 18.00. Dojście do niego zajęło jej niecałe 10 minut. Nacisnęła na dzwonek i czekała. Po chwili otworzył Mike. - Nareszcie jesteś – Pokazał swoje białe zęby – Chodź idziemy - Wyszedł z plecakiem zawieszonym na ramieniu. - Po co ci ten plecak? – Zdziwiła się Sabina. - Nie wiem sam tak jakoś się do niego przyzwyczaiłem… Udali się do parku. Było już ciemno. Sabina czuła się bezpieczna w objęciach chłopak, którego kochała. Nagle w parku rozległ się przerażający pisk. - Co to było? – Zdziwiła się dziewczyna. - To dochodziło z tamtą. Zaczekaj na mnie. Może komuś się coś stało – Powiedział. - Ale wracaj szybko – Mike zagłębił się w ciemnościach parku i Sabina straciła go z oczu. Stała sama na pustej alejce. Po chwili zaczęła się martwić. – Mike? – Jednak nikt się nie odezwał – To nie jest śmieszne – Była bliska histerii – Niespodziewanie w ciemnościach usłyszała łamiącą się gałąź – Mike to ty? – Weszła w gęstwiny. Nagle potknęła się na ziemi. Gdy próbowała wstać zobaczyła na ziemi ludzi palec. Szybko jak to było możliwe wstała i powoli zaczęła się cofać. Była potwornie przerażona. Niespodziewanie potknęła się i znowu wylądowała na ziemi. Spojrzała się by zobaczyć co to było i szybko odwróciła głowę z obrzydzenia. Na ziemi leżała jakaś dziewczyna. Sabina zaczęła się czołgać. Chciała uciekać jak najdalej od tego miejsca. Nagle jej ręka najechała na coś mokrego. Spojrzała by zobaczyć co to było… CZĘŚĆ II - Krew! – Pisnęła. Nagle coś kapnęło jej na nos. Przetarła go ale po chwili coś znowu kapnęło. Powoli podniosła wzrok i nad sobą zobaczyła wiszące i zmasakrowane ciało kolejnej dziewczyny. Teraz zaczęła piszczeć. Uciszyła się i zaczęła nasłuchiwać gdy w nocnej ciszy usłyszała czyjeś kroki. To coś zbliżało się do niej. Nagle z mroku wyłonił się Mike – Gdzie ty byłeś – Powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach – Musimy uciekać! – Chłopak uśmiechnął się. - Przed? - Nie widzisz? – Pokazała palcem na wiszącą na drzewie dziewczynę. - Zazdrościsz jej? - O co ci chodzi? - O nic tak tylko pytam… - Zabierz mnie do domu – Jednak chłopak zaczął śmiać się w niebo głosy. Zza placów wyjął rzeźnicki nóż – Ty jesteś rzeźnikiem. - Cóż za trafne spostrzeżenie – Wyciągnął w jej kierunku rękę – Chyba nie chcesz siedzieć na ziemi? – Dziewczyna nie ruszała się – Weź przestań pokazywać swoje fochy. - Zabijesz mnie? – Powiedziała płacząc. On spojrzał na nią i kucnął przed nią. Odsłonił jej kosmyk blond włosów z twarzy i spojrzał w oczy. - Ja? Nie – Sabinie spadł kamień z serca – Oni to zrobią – Nagle z ciemności wyłoniły się dwie postacie. Byli to chłopcy ze szkolnej drużyny siatkarskiej i najlepsi przyjaciele Mika. - Ale dlaczego? – Sabina zaczęła powoli wstawać… - Ponieważ sprawia nam to przyjemność – Uśmiechnął się Mike i odszedł. Sabina wykorzystała szansę i zaczęła uciekać. Ostre gałęzie raniły ją w twarz ale nie zwracała na to uwagi. Chciała jak najszybciej znaleźć się gdzieś gdzie są ludzie. Biegła przed siebie aż zorientowała się, że nikt jej nie goni. Poczuła ulgę gdy wbiegła na asfalt. Była to droga prowadząca do miasta. Szła nią co chwilę rozglądając się czy nikt jej nie goni. Nagle zobaczyła światła nadjeżdżającego samochodu. Zaczęła skakać i wymachiwać rękami ale auto wcale nie zwalniała tylko z całą prędkością jechało na nią. Odskoczyła na bok gdy usłyszała gwałtowny pisk opon. Samochód się zatrzymał i wysiadł z niego Mike. Sabina chciała uciekać ale zorientowała się, że skok spowodował złamanie kostki. Nie potrafiła uciekać, upadła tylko na ziemię. Mike zbliżył się do niej. - Niegrzeczna z ciebie dziewczynka – Po chwili stało już przy nim dwóch innych – Dostaniesz nauczkę – Kopnął ją z całej siły w twarz. Sabina straciła natychmiast przytomność. CZĘŚĆ III Gdy się ocknęła nie wiedziała gdzie jest. Była w jakimś mokrym pomieszczeniu przywiązana do łóżka operacyjnego. Tak to musiał być stary szpital. Obok znajdowały się stare, zardzewiałe narzędzia chirurgiczne. – A więc odzyskałaś przytomność – Uśmiechnął się. Ona popluła go krwią gdy się zbliżył. Otarł ściekającą z twarzy krew ze śliną i zaczął się śmiać – Tylko na tyle cię stać? – Nie odpowiedziała mu – Zobaczmy co tutaj mamy – Zaczął oglądać stare narzędzia. Wziął do ręki skalpel – To mi się wydaje ciekawe – Podszedł do niej i przyłożył jej skalpel do brzucha – Tylko nie krzycz bo nie lubię tego – Wbił skalpel delikatnie i zaczął ciągnąć. - Przestań! To boli - A co myślałaś, że nie będzie? – Powiedział odkładając narzędzie. - Wypuść mnie! - Czemu miałbym to zrobić? - Bo ci ufałam… - Ha ha jakie słodkie słówka… zawsze tak się zachowujesz w obliczu strachu? Bo zaczynasz mnie irytować! - Nie ale myślałam, że cię kocham… - Masz problem… – Powiedział biorąc szczypce – Widziałaś ten palec? – Zacisnął delikatnie szczypce na jej palcu wskazującym tak, że delikatnie sączyła się krew – Podobnie to wyglądało tylko, że dziewczyna błagało o życie. Ty nie będziesz tego robić? – Popatrzał na nią. - Nie! Nie jestem tchórzem - To się jeszcze okaże – Zacisnął szczypce z całej siły. Pół palca wskazującego upadło na ziemię. Sabina zaczęła krzyczeć z bólu – O a może jednak? - Pierdol się! – Z jej oczu ciekły łzy. - Ooo nie wolno tak mówić mamusia cię nie uczyła, że to brzydko przeklinać? – Nachylił się nad nią. - Mam Cię gdzieś! Zabij mnie w końcu! Takie to trudne? - Właśnie nie bo to bardzo proste – Poczuła jego miętowy oddech. - To zrób to… - Nie… - Dlaczego? - Bo to mnie rajcuje! – Odłożył szczypce i sięgnął po jakiś zakrzywiony nóż. - Jesteś sadystą! - Wiem nie musisz mi tego mówić – Z kieszeni wyjął zapalniczkę i zaczął ogrzewać nóż. Sabina patrzała z przerażeniem ale nie chciała przyznawać, że się boi. Gdy nóż nagrzał się do czerwoności Mike przyłożył go do krwawiącej rany po obciętym palcu. Sabina zaczęła piszczeć. Ból był niewyobrażalny. – To żebyś tak szybko nie umarła z wykrwawienia. - Od kiedy to cię interesuje? – Spojrzał na nią. - Mam cię dosyć! - Do prawdy? Bo ja ciebie też… – Powoli tak żaby nie widział zaczęła uwalniać się z więzów aż wreszcie lina na rękach puściła. - Prowokujesz mnie? - Skądże znowu… – Uśmiechnęła się parszywie - Mogłem cię od razu zabić a nie zwlekać z tym – Sabina bardzo wolno sięgnęła po nóż gdy Mike się odwrócił i na chwilę wyszedł. Schowała go między ręką a siedzeniem i czekała. Po chwili chłopak wrócił z zakrwawionym tasakiem… CZĘŚĆ IV - Obiecuje, że będzie bolało… - Dajesz… – Powiedziała odsłaniając gardło. Gdy zbliżył się do niej i przyłożył jej nóż do gardła ona w tym momencie wbiła mu ostrze noża w brzuch. Tasak z brzdękiem spadł na podłogę. Mike popatrzał na nią zaskoczony. Z ust popłynęła mu stróżka purpurowej krwi. Osunął się na kolana. Sabina wstała. - I kto jest tu teraz rzeźnikiem? – Kopnęła go w twarz. Chłopak upadł na ziemię. Dziewczyna podbiegła do plecaka i wyciągnęła komórkę. Wykręciła 997. - Tutaj policja… - Błagam przyjedźcie szybko! - Co się stało!? – Powiedział kobiecy głos po drugiej stronie telefonu - Zostałam porwana przez rzeźnika. - Proszę nam podać miejsce - Stary szpital na południu miasta - Dobrze proszę się nie ruszać zaraz ktoś tam przyjedzie… Sabina odłożyła komórkę i odwróciła się. Ciała Mika nigdzie nie było. - Co jest… – Szepnęła. - To było błędne posunięcie – Powiedział chłopak trzymając tasak w ręce i zbliżając się do dziewczyny… - Nawet jak mnie zabijesz to policja i tak tutaj przyjedzie i będziesz ugotowany. - Myślisz, że mnie to obchodzi? Jedyne czego teraz chcę to pozbyć się ciebie – Powiedział przykładając jej tasak do policzka. Nagle w oknach zabłysnęło niebieskie światło syren policyjnych… - Czemu mnie nie zabijesz? – Mike opuścił tasak . Chwycił sabine za ramię i spojrzał w dół. Dziewczyna ponownie wbiła mu nóż w brzuch… - Myślałam, że mnie kochasz. Zabrałeś uczucia i zabiłeś je… Teraz ja zabieram twoje życie. Obyś płonął w piekle… - POLICJA! NIE RUSZAĆ SIĘ – Mike spojrzał w kierunku murzyna stojącego z wycelowanym w niego pistoletem. Po chwili martwy osunął się na ziemię. Policjant podszedł do dziewczyny. - Pani dzwoniła? – Ona pokręciła twierdząco głową – Jest już pani bezpieczna. Zabierzemy cię do domu – Sabina uwolniła się nareszcie od koszmaru. Mogła wracać do domu. Dwójki pozostałych rzeźników nie znaleziono. Następnego dnia w telewizji ogłoszono, że rzeźnik nie żyje. Horror nareszcie się skończył. ROK 2007 23 CZERWCA Koścista ręka zaczęła go ściskać za szyję. Wiedział, że nie ucieknie, że zostanie tutaj na zawsze. Nikt nie dowie się o tym co tutaj się wydarzyło. Pazurami wdrapał się w drewno, którego drzazgi weszły mu za paznokcie. Zaczął piszczeć z bólu. Próbował się wyrywać. Jednak nic to nie dało. Po pewnym czasie upadł na kolana. Postać trzymała go nadal za szyję. Zaczęło mu brakować powietrza. Jego martwe i wyczerpane ciało upadło na podłogę. Postać rozpłynęła się w mroku ciemnej uliczki. * * * - Czemu Mike nie przychodzi? – Denerwował się Tommy. Razem z 3 przyjaciół czekali na niego od godziny. Umówieni byli na dyskotekę jednak chłopaka nigdzie nie było na horyzoncie widać. - Zadzwoń do niego na komórkę – Upierała się daria. - Nie odbiera – Powiedziała Maria. - To idziemy sami – Zadecydowali wspólnie i udali się w kierunku miasta. * * * Mężczyzna w ciemnym kapeluszu chowający się za drzewami patrzał na trójkę młodzieży. W jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Co zrobi jak ich dopadnie. Jak ich zabije. Nienawidził ich. * * * Roztańczona młodzież szalała na parkiecie. Nikt nikim się nie przejmował. Wszyscy pilnowali własnego nosa i wypatrywali kogo poderwać następnego. Maria usiadła za barem a obok niej Daria. Obie zamówiły colę gdyż na coś mocniejszego był jeszcze za młode. Nie mogły doczekać się kiedy będą miały tę swoją upragnioną 18 ale do niej brakowało im jeszcze do niej 2 lat. - Gdzie Tomi? – Zdziwiła się maria. - Wyrywa jakieś dziewczyny na parkiecie – Uśmiechnęła się jej koleżanka. - Zaczekaj idę do łazienki – Powiedziała maria i odeszła. Weszła do łazienki. Na środku ściany wisiało duże lustro a po przeciwnej stronie 8 kabin. W jednej z nich maria zobaczyła jakiś cień. Nie zdziwiło jej to bo przecież każdy może korzystać z ubikacji. Weszła do jednej z kabin i zamknęła za sobą drzwi. Gdy weszła poczuła słodką woń. Spod drugiej kabiny zaczęła wypływać stróżka purpurowej krwi. - nic tam się nie stało? – Powiedziała maria wychodząc – Może pomóc w czymś? – Jednak nikt nie odpowiadał. Otworzyła drzwi kabiny i pisnęła ze strachu. Obok ubikacji na ziemi leżał Mike. Jego ciało było w potwornym stanie. Do koła na ścianie kabiny, ubikacji ściekała krew. – Mike! – Krzyknęła dziewczyna – Pomocy! – Jednak kto mógł ją usłyszeć tutaj skoro na zewnątrz DJ miksował swoją muzykę. Niespodziewanie coś chwyciło dziewczynę od tyłu. * * * Zabójca nie myślał o tym co robił ale myślał o tym co chce zrobić. Pozbyć się tej słodkiej jak cukiereczek dziewuchy, której nienawidził pod każdym względem. Chwycił ją od tyłu i zatkał usta. Po co? Przecież i tak nikt by jej nie usłyszał ale jej krzyki doprowadzały go do jeszcze większej paranoi. Próbowała się wyrywać i w pewnym momencie jej się to udało. Podbiegła do drzwi chcąc wybiec na zewnątrz ale on drzwi zamknął. Była jego. Mógł z nią zrobić co tylko chciał. Nikt jej już nie pomoże. - Zostaw mnie – Krzyczała ale on tylko pod maską uśmiechał się – Czego de mnie chcesz? – To pytanie nie było nowością. Każda jego ofiara pytała o to samo a on na nie nigdy nie odpowiadał. ZABIĆ! Jedyne co teraz chciał. Zza ciemnego płaszcza wyjął tasak. Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej piszczeć. Uderzył ją w twarz. Upadła na ziemię i zaczęła się czołgać próbując mu ciec ale on by jej na to nie pozwolił. Uderzył tasakiem raz. Krew przysnęła na białe ściany. Uderzył drugi dziewczyna zatrzymała się. Z jej ust popłynęła strużka krwi. Zemsta. Tylko o tym myślał. Uderzył ostatni raz zadając śmiertelny cios. * * * - Co się dzieje z maria? – Zapytał Timmy podchodzący do baru - Nie wiem poszła do łazienki – Popatrzała na niego i uśmiechnęła się. - Pewnie znalazła jakiegoś kolesia – Timmy ponownie udał się na parkiet. Roztańczony i nie spodziewający się co go czeka. Do koła niego roztańczone dziewczyny machające swoimi na pół odkrytymi ciałami. Bawił się świetnie. * * * Mężczyzna w czarnym płaszczu szedł przez parkiet. W głowie huczała mu głośna muzyka. Takie regularne bum-bum-bum. Doprowadzało go to do szału. Zabić! Myślał znowu i w końcu w tłumie znalazł wysokiego chłopaka bawiącego się na ostatniej dyskotece w swoim życiu. Podszedł do niego. Nagle otarł się o jakąś wysoką blondynkę. Popatrzał na nią. Kogoś mu przypominała. Roztańczona blondynka tanecznym krokiem podeszła do Timmy'ego i pocałowała go. Tak to musiała być ona,Sabina. Ta która dokładnie rok temu pokonała go i zabiła. Ale on jednak przeżył i teraz powrócił żeby się zemścić. * * * - Jak dobrze cię kochanie widzieć – Powiedział Timmy i pociągnął marie za rękę w kierunku baru – Wiedziała, że przyjdziesz – Pocałował ją namiętnie w usta. - Jak mogłabym nie przyjść? – Uśmiechnęła się – Witaj Daria – Dziewczyna ucałowała ją w policzek. Zamówili drugą kolejkę coli i wszyscy rozbawieni śmiali się nie zwracając uwagi na to, że jakiś mężczyzna bez przerwy ich obserwuje. Nagle jakiś przystojny brunet poprosił Darię do tańca. Dziewczyna poszła za nim i znalazła się na parkiecie.. * * * Teraz albo nigdy. Morderca odbił Darię w tańcu co dziewczynie się spodobało. Myślał tylko o jednym o tym aby się jej pozbyć. O tym żeby nikt nie widział. Powoli wyciągnął ostrze i wbił je dziewczynie w brzuch. Ona zatrzymała się na chwilę ale mężczyzna tańczył nadal aby nie wzbudzić podejrzeń. Nagle ona opierająca się mu o ramie wyszli razem z klubu. * * * - Daria znalazła sobie amanta – Uśmiechnęła cię maria patrząc na koleżankę, która wychodzi przytulona z klubu z jakimś przystojniakiem w czarnym płaszczem – Pan nocy. Niezły chłopak na pewno kryje się tam. - Nie mów tak bo czuję się zazdrosny – Powiedział Timmy. - To chyba dobrze – Powiedziała i wyciągnęła go na parkiet. * * * Zostawił ją gdzieś w krzakach. Była już martwa. Wykrwawiła się. Wrócił do klubu do tej roztańczonej młodzieży, która myśli tylko o tym jak się dobrze zabawić. Wyłapał w tłumie tańcząca parę i usiadł wygodnie za barem. Siedział i patrzał się. Jego głowa była pełna nienawiści, którą chciał przelać jak najszybciej. Zabić. Tylko to się dla niego liczyło i tylko to było ważne. Nic innego. Nagle dziewczyna zaczęła grzebać w kieszeniach. Szukała komórki która do niej dzwoniła. Odebrała. - Obserwuję Cię – Powiedział morderca. - Kto mówi – Powiedziała rozglądając się na boki. - Chcesz jeszcze zobaczyć Timmy'ego? Za godzinę czekam na ciebie koło starego szpitala – Rozłączył się. Dziewczyna rozejrzała się na boki. Widział jej wzrok świdrujący wszystko i wszystkich. Wzrok pełen leku. * * * Wyszła z dyskoteki pod pretekstem, że musi wracać do domu. Timmy został bawiąc się do końca. Nie zadzwoni na policję. Nie może, nie chce. Miki wrócił. Myślała o nim zawsze. Wiedziała, ze wróci ale żaby aż tak szybko? Byłą już pod szpitalem. Weszła do niego. Szpital otoczony był żółto czarną taśmą policyjną. Ale to jej nie przeszkodziło. - Siadaj – Powiedział Mike gdy weszła do środka. Na środku stał stół nakryty dwoma zastawami. Na środku paliły się dwie świeczki. W świetle tych świeczek widziała jego twarz. Nie zmieniła się ani trochę – Słyszałaś co powiedziałem? – Popatrzał na nią. Jego wzrok jednak nie był takie jak kiedyś. Był taki sam jak tego dnia gdy próbował ją zabić. Usiadła. - Jak ci się udało przeżyć? – Zdziwiła się gdy usiadł obok niej na wolnym miejscu. - Jak zawieźli mnie do kostnicy. Nie byłem martwy i wtedy uciekłem. To nie było trudne – Rzekła przypatrując się jej – Chciałem Cię zobaczyć ostatni raz. - Powinieneś się gdzieś leczyć! – Na twarzy Sabiny pokazały się łzy. - Nie chcę! Tak opinia mi pasuje a zajebanie ludzi mi się podoba – Otarł łzy z policzka dziewczyny. Podał jej jakąś kopertę, którą otworzyła. To były zdjęcia. Zaczęła przeglądać zdjęcia i coraz głośniej dysząc. - Zrobiłeś zdjęcia swoim ofiarą? Jesteś chory! – Gdy zobaczyła kolejne zdjęcie wstała od stołu i nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Zdjęcie zmasakrowanych zwłok jego imiennik Mike leżącego w kabinie oraz zdjęcie martwej Darii w krzakach a obok maria – Zabiłeś ich! Zabiłeś moich przyjaciół – On popatrzał na nią i wzruszył ramionami. - Tak jakoś wyszło! Wiesz czego jeszcze w tej kolekcji nie mam? – Spojrzał jej głęboko w oczy – Ciebie! – Podszedł do niej i popchnął ją. Ona nabiła się na wystający pręt ze starej ściany – Raz ty a raz ja. Ale ty już nie wrócisz. Nie prawda, że zemsta jest słodka? Z ust Sabiny popłynęła strużka krwi oczy powoli zaczęły się zamykać. Próbowała podejść do przodu aby pręt na którym jest nabita wyszedł jej z ciała. Jednak za nim jej się to udało zobaczyła, ze Mike odszedł. Została sama. Jak ją znajdą ona będzie już martwa. Tak się świat kończy tak zamyka swoje ścieżki. Dobro nie zawsze wygrywa. Kategoria:Opowiadania Kategoria:Legendy miejskie
  • thumb|RzeźnikBudzących strach rzeźników rozumieją nieliczni. Są to otoczeni złą sławą osobnicy, którzy poświęcili się służbie Erythnulowi, bogowi rzezi. Życie tych indywiduów wypełnione jest przemocą i okrucieństwem. Cały czas szukają okazji do rozszerzania wpływów swego bóstwa, gdziekolwiek się udadzą - a ponieważ ścigają ich siły dobra, nigdy nie zostają długo w jednym miejscu. Wojownicy i mnisi, którzy wybiorą tę klasę prestiżową, szybko stwierdzą, że wiele bojowych mocy rzeźnika zwiększa ich możliwości. Czarodzieje, zaklinacze, kapłani i druidzi zapewne wykorzystają nabyte zdolności, by wzbudzić strach w sercach wrogów i wzmocnić swą obronę. Rzeźnicy większość czasu spędzają w towarzystwie podobnych im indywiduów, tworząc niezbyt liczne drużyny wojskowe. Wędrują po świecie, atakując znienacka wioski i osady, a następnie wycofując się w leśne ostępy, gdzie planują następny atak. Czasem kapłani Erythnula nakazują pojedynczemu rzeźnikowi podjęcie misji, która może wymagać przyłączenia się do grupy osób nie mających nic wspólnego z tą klasą prestiżową, jednak tego typu przymierze trwa krótko i zwykle kończy się w sposób nagły i bolesny. Rzeźnicy występują zwykle w niewielkich grupkach (2-6 osób), choć można też spotkać samotnego przedstawiciela tej klasy, który wypełnia jakąś misję. Wszyscy rzeźnicy rozpoznają się za sprawą dziwnych i strasznych zdobiących ich twarze tatuaży, samotnego symbolu, iż dany osobnik jest narzędziem Erythnula.
  • Rzeźnik – oręż, występujący w Gothic I. Jest to średniej jakości miecz jednoręczny.
is dbkwik:resource/3kA2eA_5heTnoUN8PLYdUA== of
is doctor of
is Members of
is Family of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software