| rdfs:comment
| - W krainach wichrów i chłodów, W gorących, suchych pustyniach, Wiele on zobaczył, wiele miał zawodów, Słyszał i wiedział o chwalebnych czynach, Znał wszystkie plotki, wszystkie bajania, I wszystkie większe i mniejsze legendy, On poznał prawdę i sztukę śpiewania, Nie znane mu były potknięcia, czy błędy. Tak dużo zwiedził, tak wiele zobaczył, Tak dużo już widział obrazów, Że w końcu też zaczął żyć całkiem inaczej, Nic sobie nie robił z bzdurnych zakazów. Wszędzie zaglądał i drwił z każdej sprawy, Pobrali się i razem żyli, A bard znów w muzyce utonął, I razem po wieki, śpiewając, tworzyli...
|
| abstract
| - W krainach wichrów i chłodów, W gorących, suchych pustyniach, Wiele on zobaczył, wiele miał zawodów, Słyszał i wiedział o chwalebnych czynach, Znał wszystkie plotki, wszystkie bajania, I wszystkie większe i mniejsze legendy, On poznał prawdę i sztukę śpiewania, Nie znane mu były potknięcia, czy błędy. Tak dużo zwiedził, tak wiele zobaczył, Tak dużo już widział obrazów, Że w końcu też zaczął żyć całkiem inaczej, Nic sobie nie robił z bzdurnych zakazów. Wszędzie zaglądał i drwił z każdej sprawy, Wszystko i wszystkich w gospodach wyśmiewał, Trwały, wciąż trwały te jego zabawy, Ludzie klaskali, a on dla nich śpiewał. Sens życia swego wkrótce zatracił, Zapomniał po co i jak żyć powinien, Wszystko w swym śpiewie na złe przeinaczył, By przegnać swój smutek łzy topił w winie, Śpiew jego przybrał wyraz goryczy, Jak gałąź co pęka na wietrze, Tak on już nie zaznał w melodii słodyczy, Tylko z płuc dziko wydymał powietrze. Gdy harfa jego pękła na dwoje, Załamał się bard i w żałobie, Zaczął gwałtownie tracić szczęście swoje, W myślach się głowił jak zadać śmierć sobie. Haniebnem mu się życie zdawało, I żal mu też było głosu swojego, Wszystkie uciechy ze sobą zabrało, Pozostawiło na zgubę samego. Lecz gdy w dzień słoneczny, dziewczę zobaczył, Tak cudne jakoby źródlana woda, Przestał się smucić, szczęściem się uraczył, I wtedy ujrzała go ta dama młoda. Miast płonić się i uciekać, Jak nimfa spłoszona szczerością, Podeszła z ciepłym uśmiechem, A bard nasz zapłonął miłością, Podniosła spod płaszcza instrument, Harfę co grać już przestała, Złączyła dwie części piorunem, A harfa im dwojgu zagrała... I ogień wnet w obu zapłonął, Pobrali się i razem żyli, A bard znów w muzyce utonął, I razem po wieki, śpiewając, tworzyli... Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|