rdfs:comment
| - Okna, papierem i pożółkłym mchem Pozatykane już na zimę szczelnie, Raz otworzyły się jeszcze przed snem. Dzieci zdobyły znów przedproża dzielnie. Wróble na rynnach czynią wielki ruch, Zmylone w swojej rachubie pór roku. Na widok w słońcu zmartwychwstałych much Rzuciły resztki przed stajnią obroku. Drzewa odarte z liści, nagie już, Zdają się w słońcu z zawstydzenia mniejsze, Nieśmiało patrzą w liście spadłe w kurz, Zakłopotane, jakby nietutejsze.
|
abstract
| - Okna, papierem i pożółkłym mchem Pozatykane już na zimę szczelnie, Raz otworzyły się jeszcze przed snem. Dzieci zdobyły znów przedproża dzielnie. Wróble na rynnach czynią wielki ruch, Zmylone w swojej rachubie pór roku. Na widok w słońcu zmartwychwstałych much Rzuciły resztki przed stajnią obroku. Drzewa odarte z liści, nagie już, Zdają się w słońcu z zawstydzenia mniejsze, Nieśmiało patrzą w liście spadłe w kurz, Zakłopotane, jakby nietutejsze. A szczyt kościelny wznosząc złoty krzyż, Lśniący wspaniale złocistymi smugi, Pnąc się, w uznaniu za piękny dzień, wzwyż, Zawiesza niebu złoty krzyż zasługi.
|