Okręt odpłynie na spuchniętych żaglach w szklane lazury wzbierających piersi... Chociaż nie zawsze byliśmy najszczersi, powiedzmy sobie zwyczajnie: dobranoc. Bo świat zachodzi już i słońce ciche nie wzbiera światłem w mgły wstające rano. A dni się sypią - zerwane korale, perły o zmroku... powiedzmy: dobranoc. W progu drzwi szklanych noc narasta lukiem, w progu dni z błota noc cicho przyklęka i garść popiołu w zaciśniętych rękach parzy mnie jeszcze niedogasłym żarem. Zmierzcha... z nawisłych tlejących latami znów w pyle światła dzień powstaje szary... Image:PD-icon.svg Public domain
Okręt odpłynie na spuchniętych żaglach w szklane lazury wzbierających piersi... Chociaż nie zawsze byliśmy najszczersi, powiedzmy sobie zwyczajnie: dobranoc. Bo świat zachodzi już i słońce ciche nie wzbiera światłem w mgły wstające rano. A dni się sypią - zerwane korale, perły o zmroku... powiedzmy: dobranoc. W progu drzwi szklanych noc narasta lukiem, w progu dni z błota noc cicho przyklęka i garść popiołu w zaciśniętych rękach parzy mnie jeszcze niedogasłym żarem. Zmierzcha... z nawisłych tlejących latami znów w pyle światła dzień powstaje szary... Image:PD-icon.svg Public domain