About: dbkwik:resource/2Yvh0M6t9mpRJeHm1Pn6Qg==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Szarość
rdfs:comment
  • To, co czuję w mej piersi głęboko, rośnie i rośnie, i bardzo się lękam, bo wzajemności zabrakło i w mym łóżku nie mogę dać ci schronienia. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
  • Widział wszystko jak przez mgłę… Nie czuł w ogóle swojego ciała, trochę jakby przeżywał wizję. Wizję albo… retrospekcję… Jego wzrok ogarnął obszar, na którym się znajdował. Pamiętał te kolumny, te ściany, te krzyki agonii w oddali… To była świątynia Jedi na Coruscant, około dziesięciu lat przed teraz, kiedy to jeszcze tętniła życiem, ale z winy Mrocznych Jedi znów ucichła. Kiedy oglądał tę masakrę niby w zwolnionym tempie, widział w oczach rycerzy strach, zaś w oczach najeźdźców - satysfakcję. Z drugiej strony, jedynie kilku z nich wyglądało jakby wiedzieli, co takiego rzeczywiście robią.
  • thumb|Interpretacje kosmologii AthasuSzarość jest jednym z dwóch planów, które równolegle istnieją do Pierwszego Planu Materialnego Athasu. Szarość jest planem umarłych, gdzie dusze zmarłych stopniowo się rozpuszczają we wszechogarniającej zupie szarej energii. Niektóre z duchów, które mają niespełnione cele, urazy, niespokojne pragnienia lub z innych powodów wyrywają się i wkraczają do świata materialnego. Niektórym szczęśliwcom, jak np. Rikusowi, udało się samą siłą woli wrócić do świata żywych. Są to jednak niezwykle rzadkie przypadki.
dcterms:subject
Tytuł
  • Szarość
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/LnuiOV1ARnBg2yIsYieKHw==
  • Azahar
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Wiersz
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Víctor Duarte
abstract
  • Widział wszystko jak przez mgłę… Nie czuł w ogóle swojego ciała, trochę jakby przeżywał wizję. Wizję albo… retrospekcję… Jego wzrok ogarnął obszar, na którym się znajdował. Pamiętał te kolumny, te ściany, te krzyki agonii w oddali… To była świątynia Jedi na Coruscant, około dziesięciu lat przed teraz, kiedy to jeszcze tętniła życiem, ale z winy Mrocznych Jedi znów ucichła. Kiedy oglądał tę masakrę niby w zwolnionym tempie, widział w oczach rycerzy strach, zaś w oczach najeźdźców - satysfakcję. Z drugiej strony, jedynie kilku z nich wyglądało jakby wiedzieli, co takiego rzeczywiście robią. Czuł, że nie zobaczył jeszcze wszystkiego. Przemykając jak duch pomiędzy wypełnionymi bólem korytarzami, zauważył nagle światło miecza świetlnego. Odwrócił się i ujrzał Mrocznego Jedi, który dzierżył miecz z osłoną na palce. Spróbował go dotknąć, jednak ten przeszedł przez niego jak przez chmurę dymu. Poczuł przy tym nieprzyjemny, wręcz bolesny chłód. Spojrzał za nim. Zauważył, jak po drugiej stronie korytarza pojawia się znana mu kobieca sylwetka, obnażając również znane mu żółte ostrze. Rozpoczęła się pomiędzy nimi cicha, bo nieprzerywana słowami walka. Ona wykonywała sztychy i cięcia z wielką zażartością, tak jak dzika bestia zagoniona do rogu, która wie, że zaraz zginie, a mimo to walczy, aby oponent nie miał tak łatwo. On zaś spokojnie wyprowadzał każdy kontratak, wykonywał precyzyjne, niby odliczone ruchy. W tej walce był widoczny dziwny kontrast i ironia w jednym: Jedi walczyła niczym Sith, zaś ów “Sith” - jak Jedi. Wtem zobaczył ten pamiętny moment, kiedy Mroczny Jedi pozbawił swoją oponentkę ręki. Dziewczę upadło pod ścianę i z bólem wymalowanym na twarzy spojrzało na niego. Bała się. Już miał pozbawić jej głowy, gdy nagle, dokładnie w momencie zamachnięcia się mieczem, skoczył pomiędzy nimi ten stary Miraluka i zablokował swoim ostrzem cios tuż przed twarzą młodej Jedi. - Uciekaj! - rozkazał jej. Jego głos brzmiał jak echo, podobnie jak wszystkie inne odgłosy w tej “wizji”. - Ale mistrzu, nie zostawię cię! - Już! - krzyknął, a dziewczyna posłusznie, choć niechętnie, chwyciła Mocą swój miecz świetlny i znikła z pola widzenia wszystkich. Pierwsze, co usłyszał mężczyzna, kiedy wróciła mu świadomość, to szum i równomierne pikanie aparatury medycznej. Moc wróciła mu do wizjera. Nie chcąc wywołać ewentualnej paniki, gdziekolwiek teraz był, wykorzystał go i rozejrzał się sztucznym okiem po pomieszczeniu. Było białe, sterylnie czyste, a z góry padało na jego ciało jaskrawe światło. Był chyba na sali operacyjnej. Albo w jakimkolwiek pomieszczeniu przeznaczonym do celów medycznych. Nad nim stał droid medyczny 2-1B o czarnym poszyciu, monitorujący zapewne jego funkcje życiowe, a model MD-5 robił coś z jego dłonią, a raczej czymś, co tą dłonią niegdyś było. Powoli otworzył oko. Powoli, bo nie chciał oślepnąć. Spróbował się podnieść, ale nagły ból w plecach i klatce piersiowej uniemożliwił mu to. Droidy cofnęły się na ten widok. - ::Powiadom kapitana Weskera.:: - rozkazał 2-1B, a MD opuścił pomieszczenie. Później droid medyczny spojrzał na pacjenta. - ::Panie Thot.:: - Gdzie jestem? - zapytał krótko Thot, łapiąc się zdrową ręką za zabandażowaną pierś. - ::Vindicator. Patrol odnalazł Pana w stanie przypominającym śmierć kliniczną. Lub stan hibernacji. Miał Pan ciężkie obrażenia kośćca, niewielki krwotok wewnętrzny oraz utracone palce prawej dłoni.:: - wyjaśnił mu pokrótce droid. - ::Proszę mi wybaczyć, zaraz podam środki przeciwbólowe.:: Wkrótce do żył Thota została wstrzyknięta silna dawka leków. Mroczny Jedi ponownie spróbował wstać. Zacisnąwszy zęby, zaparł się i przeniósł do siadu, przesuwając się ku brzegowi stołu operacyjnego. Czuł, jak wraca mu władza w kończynach. Niesamowicie okropne uczucie… Spojrzał na swoją prawą dłoń. Miał teraz pięć metalowych, chudych palców. Zacisnął je. Miał w nich jakąś namiastkę czucia. Nieznana była mu bionika, ale domyślał się, że czuł i widział, bo miał te implanty bezpośrednio połączone ze swoim układem nerwowym. Pewnie było to też ich źródło energii. - Jak długo byłem niedysponowany? - ::Około siedemset dwadzieścia godzin, Panie Thot.:: W przybliżeniu był to miesiąc. Nic dziwnego, że czuł się tak słabo. Po chwili zobaczył, jak do pomieszczenia wchodzi MD-5 w towarzystwie niewiele młodszego od Thota mężczyzny w mundurze oficera Najwyższego Porządki. Nazywał się Jon Wesker. Był lojalnym sługą Najwyższego Wodza, raptem o cztery lata młodszym od odratowanego wojownika. - Rycerzu Thot. - Kapitanie Wesker. Zasalutowali sobie nawzajem, nie okazując przy tym żadnych emocji. To, że wzajemnie się szanowali oraz znali od wielu lat, nie znaczyło, że będą ściskać się jak starzy przyjaciele. Ich znajomość była czysto profesjonalna i szczerze mówiąc, Thot nie miałby problemu z ewentualną śmiercią Weskera. Vindicator był niszczycielem gwiezdnym klasy Gladiator, który należał do floty Najwyższego Porządku. Pięćset memetrów długości, sześć baterii turbolaserów, ponad dwa tysiące pasażerów - oto była spuścizna po Starym Imperium. Dryfował w międzygwiezdnej przestrzeni, strasząc nieuważnych podróżnych zmienieniem ich w kosmiczny pył, jeżeli tylko zbliżą się o kilka metrów zbyt blisko. Thot - chociaż formalnie był to jego okręt - posiadał na jego pokładzie tylko salę medytacyjną. Znajdowała się ona w samym sercu gwiezdnego niszczyciela. Nie miał tam wstępu nikt bez wiedzy Rycerza Ren, choćby nawet sam Snoke. Wszedł do swojego sanktuarium, zamykając i pieczętując za sobą drzwi, aby nikt mu nie przeszkadzał. Sala medytacyjna Thota spełniała również rolę zwyczajnej, acz stylizowanej na sithańską świątynię kajuty. Mroczny Jedi przyjrzał się sobie w lustrze. Zapuścił mimo woli zarost. Nie miał jednak ani czasu, ani ochoty, by teraz się tym zajmować. Usiadł pośrodku kręgu na środku swojego sanktuarium, zamknął lewe oko, zgasił prawe, a potem wpadł w medytacyjny trans. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo długiego czasu postanowił całkowicie się wyciszyć.
  • To, co czuję w mej piersi głęboko, rośnie i rośnie, i bardzo się lękam, bo wzajemności zabrakło i w mym łóżku nie mogę dać ci schronienia. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
  • thumb|Interpretacje kosmologii AthasuSzarość jest jednym z dwóch planów, które równolegle istnieją do Pierwszego Planu Materialnego Athasu. Szarość jest planem umarłych, gdzie dusze zmarłych stopniowo się rozpuszczają we wszechogarniającej zupie szarej energii. Niektóre z duchów, które mają niespełnione cele, urazy, niespokojne pragnienia lub z innych powodów wyrywają się i wkraczają do świata materialnego. Niektórym szczęśliwcom, jak np. Rikusowi, udało się samą siłą woli wrócić do świata żywych. Są to jednak niezwykle rzadkie przypadki. Jest to pierwsza i najważniejsza osłona, izolująca ten świat od reszty wieloświata. Nie wiadomo z czego i jak powstała Szarość, oraz cała reszta tego dziwacznego świata.
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software