abstract
| - 4 Nie dziw, albowiem moc mego uroku Bierze początek z pełni rozeznania Prawd jasnych, których używam widoku. 7 Widno mi, jak już tobie się odsłania Wieczyste źródło, co gdy raz uświęci Duszę, wiecznie ją do miłości skłania. 10 Jeśli was kiedy inny powab nęci, To że skroś niego odbłysk nierozwiany Pierwszego piękna tkwi w waszej pamięci. 13 Pytasz, czy można sposobem zamiany Odkupić i ślub zastąpić jałowy Tak, aby duszę zbawić od nagany?" 16 Tym Beatrycze zaczęła śpiew nowy I jako człowiek, co go prze natchnienie, Wiodła rozprawę świętą tymi słowy: 19 „Największe dobro, którym Bóg stworzenie Darzy, litości Jego odpowiedne, I które stawia sam w najwyższej cenie, 22 Jest wolność woli, którą samowiedne Istoty były i są na przestworze Obdarowane tylko one jedne. 25 Samo to już ci zrozumieć pomoże, Jak wielce waży ślub, gdzie do twej chęci Przyłączyło się pozwolenie Boże. 28 Człowiek umowę z Panem Bogiem święci, Ofiarę składa przed najwyższym tronem, Znak dobrej woli kładąc miast pieczęci. 31 W zamian — cóż można? I jest równie płonem Chcieć dobrze użyć raz oddanej rzeczy, Jak dobrze czynić nabytkiem kradzionem. 34 Oto się błąd twój najważniejszy leczy: Ale bywało, Kościół ślub odwoła, A to powyższej prawdzie rzkomo przeczy. 37 Więc trzeba tobie jeszcze trwać u stoła, Bo karmi ciężkiej, którąś teraz spożył, Umysł twój strawić od razu nie zdoła. 40 Trzeba, byś słowom mym posłuch otworzył I przejął w siebie, bo źle wiedzę chowa Ten, który słyszał, a w rozum nie wdrożył. 43 Dwie rzeczy w sobie zawiera osnowa Ofiary, która ślubu nosi miano: Jedną jest przedmiot, a drugą umowa. 46 Druga nie może nigdy być zmazaną, Lecz się wypełnić musi; o dekrecie Owym dokładnie wyżej powiedziano. 49 Żydom kazano w ustawnej obiecie Dziękczynić Bogu, lecz Stare Przymierze Ofiar zastępczych dozwalało przecie. 52 Przedmiot zastępczy można w pewnej mierze Podstawić, jeśli tym się nie ukróci Wartości ślubu danego w ofierze. 55 Lecz samowolnie jarzma nikt nie zrzuci; Czekać potrzeba, aż ręka kapłana Srebrny i złoty klucz w zamku obróci. 58 Jeśli nie będzie ustosunkowana Wartość dwu danin jak cztery do sześci, Nieważna będzie wszelaka zamiana. 61 Więc gdy ślub tyle ceny w sobie mieści, Że każdy ciężar na szali przeważa, Nie lza zastąpić niczym jego treści. 64 Nie czyńcie ślubów płocho, jak się zdarza; Trwajcie w przysiędze, lecz nie bądźcie ślepi Jak Jefte, gdy wiódł córkę do ołtarza. 67 Omyłkę wyznać było jemu lepiej, Niż być jak Greczyn u Aulidzkiej fali, Gdy na uczciwym ślubie głupstwo szczepi. 70 Stąd Ifigenia młodości się żali I wszyscy się jej użalą urody, Co o szalonym obrzędzie czytali. 73 Ważkiej wy bądźcie, chrześćjanie, przyrody, A nie jak wiotkie na wiatr każdy pierze: Was nie opłuczą lada jakie wody. 76 Toć macie Stare i Nowe Przymierze, Wodza, który wam prawo przypomina; To was wybawi i zguby ustrzeże. 79 Gdy się zła żądza w sercu waszym wszczyna, Nie zwierzę w sobie czujcie, lecz człowieka: Niech was nie potka pośmiech Żydowina. 82 To-ć tylko jagnię, poniechawszy mleka Macierzy, głupie uskoczy w komysze, Gdzie się, igrając, nieszczęścia doczeka". 85 Tak więc mówiła do mnie, jak tu piszę; Potem, ku stronie jutrzenkowych świtań Tęsknie zwrócona, podała się w ciszę. 88 Jej oniemienie, brzask nowych rozkwitań Z liców bijących nadziemską naturą — Zahamowały żądze moich pytań. 91 Jak grot, z cięciwy poderwawszy pióro, W cel wpadł, nim jeszcze struna się ułoży, Tak myśmy w sferę wystrzelili wtórą. 94 W twarz mojej pani wpłynął taki hoży Blask, ledwie w sferę oną przeleciała, Że sam płaneta rozpogodniał w zorzy. 97 A jeśli taka gwiazda się zaśmiała, Jakże jam musiał rozpogodzić oczy, Zdolen odmiany i z duszy, i z ciała! 100 Jako w sadzawce cichej i przezroczej, Śród potworzonych od żeru pierścieni, Tysiące rybek ściąga się i tłoczy, 103 Taką ujrzałem rzeszę jasnocieni; A głos dolatał z każdego zjawiska: „Oto, który w nas miłość rozpłomieni". 106 W każdej jasności, gdym się przyjrzał z bliska, Tkwił cień; ja przedtem rzeczy nieświadomy Poznałem, że to z niego radość tryska. 109 Pomyśl, jakbyś sam wiedzieć był łakomy, Gdybym ja, co cię tą powieścią dziwię, Nie zaspokoił twej słusznej oskomy, 112 A zgadniesz łacno, czylim czekał chciwie Zrozumieć duchów ten stan niepojęty, Gdym okiem spoczął na jarzącym dziwie. 115 „O ty, któremu mocą Łaski Świętej Wiecznych tryumfów trony są odkryte, Nim, żołnierz, ziemskie-ś rzucił regimenty, 118 Blaskami, co, w tym niebie rozpowite, My zapaleni; więc naszymi żary Paś się, aż oczy twoje będą syte". 121 Taki mi wionął głos od jasnej mary, A Beatrycze: „Powiedz, powiedz śmiele I daj tym boskim posłuch pełen wiary". 124 „Widzę, jak postać twa w gnieździe się ściele Własnego światła, co-ć się z ócz dobywa: Snadź nimi twoje wybłyska wesele. 127 Lecz nie wiem, kto ty, duszo urodziwa, Czemu w tej gwiazdy mieszkasz kołowrocie, Co nam ją światłość słoneczna zakrywa. 130 Tak się ozwałem przejasnej istocie, Co pierwsza do mnie obróciła słowa: Zabłysła, świadcząc wewnętrznej ochocie. 133 A jak na niebie żarkość południowa, Gdy łagodzącym niekryte oparem W białości własnej oczom słońce chowa, 136 Tak znikła, skryta radości nadmiarem, Święta istota w jarzącej oponie I niewidoma poiła mię czarem 139 Słów, które w pieśni następnej wydzwonię.
|