1 więc dobrze będziemy zmieniać perspektywę emocjonalny odjazd i zwolnione tempo przeżuwania słów całkiem przyzwoicie wypełnionych treścią żołądkową gorzką i pestkówką będziemy wyciągiem z sennego wiśniowego serca (jak proporzec chorągiew pułk zabójczych myśli na sekundę niebo zawisło w wyciągniętych i unieruchomionych gipsem rękach) aż pękną brzuchy mięsożernych słów i kanibale zaludnią puste sieci neuronowe miast spojrzeć w lustro zaznaczyć pianą kraniec strefy cięcia i mocno pociągnąć ostrzem
1 więc dobrze będziemy zmieniać perspektywę emocjonalny odjazd i zwolnione tempo przeżuwania słów całkiem przyzwoicie wypełnionych treścią żołądkową gorzką i pestkówką będziemy wyciągiem z sennego wiśniowego serca (jak proporzec chorągiew pułk zabójczych myśli na sekundę niebo zawisło w wyciągniętych i unieruchomionych gipsem rękach) aż pękną brzuchy mięsożernych słów i kanibale zaludnią puste sieci neuronowe miast spojrzeć w lustro zaznaczyć pianą kraniec strefy cięcia i mocno pociągnąć ostrzem obraź obraz te lustra popękały i nie będziemy się mogli tłumaczyć iluzją wyobrażeniem spacerem i potem staniemy twarzą w twarz ręka w rękę policzek nie obraź tego sobie zbyt wyraźnie to prawdziwy polip w gardle 2 jeden ucieka drugi ściga go wzrokiem krok zagubionych kotów i rozbitych małżeństw kiedy najpierw wbija się nóż między dwie płaskie skorupki a potem z ostrym trzaskiem (a fe! kt) przekręca wszystko maszynka do mięsa nagie jądro rozpaczliwie się kurczy pod cytrynowym sokiem czyn niegodny synów Noego sos wsiąka w serwetki i w końcu żadnych uczuć wyższych 3 (albo chmury argonu) ten trudny styk rozumu i niedowiarka który trzeba spawać w osłonie gazów szlachetnych (bardzo) trzeba spać i być w tym śnie zaszlachtowanym żeby się przebrała i wreszcie wyszła ten trudny styk na którym parują bity nikną okręty z ekranów radarowych udar słoneczny wielkie waciane palce i głowy ciągle te rozchwiane głowy ci argonauci