abstract
| - 4 Strachy nie zwodzą — mówił — bo szatani, Choć wielką mają władzę, nie przekażą, Byś nie miał zstąpić z tych skał do otchłani". 7 Potem do wzdętych gęb zwrócił się twarzą, Wykrzyknął: „Zamilcz mi, wilku przeklęty. File:Inferno Canto 7 lines 8-9.jpg Sam w sobie żrej się zaciekłością wrażą. 10 Wara koniecznej drodze czynić wstręty; Życzą jej w górze, gdzie nad nieowładną Zgrają wziął pomstę niegdyś Michał święty!" 13 Jak jednym razem zwiną się i padną Żagle, skoro maszt przełamie się w połu, Tak padł złośliwy potwór; a my na dno 16 Czwartego zatem zstąpiliśmy dołu, Głębiej się drążąc w bolesne dziedziny, Co wszystko świata złe mieszczą pospołu. 19 O Sądzie Boży! Mogłżeby kto iny Skupić tak razem przeliczne męczarnie? Przecz nas tak sieką nasze własne winy?... 22 Jak nad Charybdą fal spienione psiarnie Ławą wypadną i na siebie skoczą, Tak się w tym lochu tłum na tłumy garnie. 25 Liczniejsze, niźli indziej, tu się tłoczą Zgraje i, wyjąc, wszystkiej piersi mocą Ogromne głazy przeciw sobie toczą. 28 Prąc, wpadną na się, potem się obrócą I cofną, w groźnym wciąż łając pomruku: „Po co wstrzymujesz?" — „A ty piszczysz po co?" 31 Tak po pierściennej drogi ciemnym łuku Z obu stron dążą na kres przeciwległy, Śród ciągłych obelg i głazów postuku. 34 Zaledwie swoje półkole obiegły, Znów się wracają zgięte kształty cieni: Więc łzy współczucia rzęsę mi obiegły. 37 „Mistrzu mój — rzekłem — jak się lud ten mieni? Z kościoła przyszli czy z klasztornej celi Owi na lewo, wszyscy podgoleni?" 40 A Mistrz mój na to: „Wszyscy oni mieli Umysł tak kosy za ziemskiego trwania, Że w dóbr rządzeniu miary zapomnieli, 43 Co łacno z psiego wysłyszysz łajania, Gdy się na krańcach przeciwnych odwiną, Dokąd ich zbrodnia przeciwna pogania. 46 Owi, co nagą łyskają łysiną, To kardynali, papieże, kapłani, Grzesznego chciwstwa obarczeni winą". 49 Więc ja: „Mistrzu mój, tuszę, że w otchłani Rozpoznam kogoś z gromady nikczemnej Tych, co są taką winą pokalani?" 52 A on mi rzecze: „Szukać trud daremny; Pozacierany w bycie ladajakiem Kształt ich twym oczom i tu będzie ciemny. 55 Na wieki tłuc się będą onym szlakiem, Aż dzień ostatni wszystkich odmogili: Tych łysków i tych z zamkniętym kułakiem. 58 Że źle dawali i że źle dzierżyli, Raju nie dojdą, na wieczne poswarki Skazani, jako w tej oglądasz chwili. 61 Patrz, synu, jaki bierze termin szparki Mienie, fortuny dziecię, co dlań ludzie Ustawną pracą wysilają barki. 64 Ot, wszystko złoto, jeszcze skryte w rudzie File:Inferno Canto 7 lines 65-67 Greedy and Indulgent.jpg Lub już dobyte, nie ulży strudzonej Duszy, ażeby odpoczęła w trudzie". 67 „Mistrzu, w tym jeszcze chcę być pouczony: Fortuna i jej dziwne kołowroty Czym są, że piękny świat tak wzięły w szpony? 70 A on mi na to: „O głupie istoty, Nieświadomości i nieuctwa dzieci! Posłuchaj, że cię wywiodę z ciemnoty: 73 Ten, czyja wiedza blask najwyższy nieci, Stworzył niebiosa i tych, co je wodzą Tak, że część każda każdej cząstce świeci, 76 A światła wszędy równo się rozchodzą; Podobnie ziemskim blaskom, ziemskiej doli Nadał mistrzynię, która za swą wodzą 79 Znikome dobra wciąż obsyła w kolej Z ludów na ludy, z rodzin na rodziny, A której ludzki rozum nie zniewoli. 82 Jeden szczep rośnie, gdy drugi w perzyny Pada, jak losem władczyni przyniesie, Której sąd skryty, by wąż pośród trzciny. 85 Próżno wasz rozum jej przeciwić chce się; Ona przeziera, roztrząsa, rozstrzyga, Jak każdy inny Wied w swoim zakresie. 88 Ciągle jest w ruchu, nigdy nie ostyga, Z koniecznych przyczyn nieodmiennie chyża I stąd tak często dola dolę ściga. 91 Oto fortuna, której: »Winna krzyża!« — Woła niejeden, zamiast sławić raczej, I krzywdzącymi słowy ją poniża. 94 Lecz ona, szczęsna, ucha dać nie raczy I między innych pierwotworów grono Błogosławione swoje biegi znaczy. 97 Na większą litość gotuj teraz łono: Gwiazdy, co wzeszły, gdym wyruszał, nisko Już stoją, a nam żmudzić zabroniono". 100 Tuśmy przecięli doliny kolisko File:William-Adolphe Bouguereau (1825-1905) - Dante And Virgil In Hell (1850).jpg I ponad źródłem wyszli, co się pieni, Padając w ryte swym pędem łożysko. 103 Woda w nim czarna, lecz krwawo się mieni; Za czym tą nową drogą w głąb pieczary Szliśmy, mętnymi nurty prowadzeni. 106 Ta smutna struga brzeg podmywa szary, Jadem ziejący i w bagno rozwlekły, Styksem nazwane; gdym w te zakamary 109 Rzucił spojrzenie, ujrzałem ociekły Błotem ogromny lud z nagimi ciały I z twarzą srogą, jakby z gniewu wściekły. 112 Już nie rękoma na się uderzały Duchy: nogami i piersią, i głową; Zębami siebie darły na kawały. 115 Tu dobry Mistrz mój rzecze do mnie: „Owo File:Inferno Canto 7 lines 118-119.jpg Ci, których w świecie złość przemogła licha; I to wiedz pewnie, że tam, pod osnową 118 Mokradła, równie mnóstwo ludu wzdycha; Gdziekolwiek okiem rzucisz po przestrzeni, Poznasz po bańkach, które nurt wypycha, 121 Brnąc, jęczą: »Smutkiem byliśmy karmieni Na lubym świecie, który się weseli W słońcu; gnuśnymi dymy napełnieni, 124 Więc smutek żre nas w tej błotnej topieli!« — Tak odzywają się w bagnie bełkotem, Co zajękliwie pluska im z gardzieli". 127 Okrążyliśmy moczar wokół potem, Z prawej dół mając, a z lewej wybrzeże, I poglądali na ciekących błotem, 130 Ażeśmy przyszli pod jakowąś wieżę.
|