głowę która siwieje a świeci jak świecznik kiedy srebrne pasemka wiatrów przefruwają niosę po dnach uliczek jaskółki nadrzeczne świergocą to mało idźże tak chodzić tak oglądać sny festyny roztrzaskane szybki synagog płomień połykający grube liny statków płomień miłości nagość tak wysłuchiwać ryku głodnych ludów a to jest inny głos niż ludzi głodnych płacz zniża się wieczór świata tego nozdrza wietrzą czerwony udój z potopu gorącego zapytamy się wzajem ktoś zacz o żniwa żniwa huku i blasków Image:PD-icon.svg Public domain
głowę która siwieje a świeci jak świecznik kiedy srebrne pasemka wiatrów przefruwają niosę po dnach uliczek jaskółki nadrzeczne świergocą to mało idźże tak chodzić tak oglądać sny festyny roztrzaskane szybki synagog płomień połykający grube liny statków płomień miłości nagość tak wysłuchiwać ryku głodnych ludów a to jest inny głos niż ludzi głodnych płacz zniża się wieczór świata tego nozdrza wietrzą czerwony udój z potopu gorącego zapytamy się wzajem ktoś zacz rozmnożony cudownie na wszystkich nas będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie ja gdym z pługiem do bruzdy przywarł ja przy foliałach jurysta zakrztuszony wołaniem gaz ja śpiąca pośród jaskrów i dziecko w żywej pochodni i bombą trafiony w stallach i powieszony podpalacz ja czarny krzyżyk na listach o żniwa żniwa huku i blasków czy zdąży kręta rzeka z braterskiej krwi odrdzawieć nim się kolumny stolic znów podźwigną nade mną naleci wtedy jaskółek zamieć świśnie u głowy skrzydło poprzez ptasią ciemność idźże idź dalej Image:PD-icon.svg Public domain