| rdfs:comment
| - Wiem dobrze, ile trzeba na wzgórzu w posusze Twego trudu i potu, i słonecznych żarów, By we mnie wszczepić życie, by wlać we mnie duszę; Mamże szkodzić? Niewdzięcznym być za tyle darów? Zaprawdę, czuję rozkosz, kroplom moim miło, Gdy je w gardła znużeni leją pracownicy; Ich pierś gorąca stokroć słodszą jest mogiłą, Stokroć lepszą niż chłodne sklepienia piwnicy. Słyszysz pieśni świąteczne? Słyszysz, jaka wrzawa? Jak nadzieja szczebioce w mym łonie? Ty siądziesz, Rozeprzesz się na stole, zakasasz rękawa — I będziesz mię wysławiał, i szczęśliwym będziesz. Image:PD-icon.svg Public domain
|
| abstract
| - Wiem dobrze, ile trzeba na wzgórzu w posusze Twego trudu i potu, i słonecznych żarów, By we mnie wszczepić życie, by wlać we mnie duszę; Mamże szkodzić? Niewdzięcznym być za tyle darów? Zaprawdę, czuję rozkosz, kroplom moim miło, Gdy je w gardła znużeni leją pracownicy; Ich pierś gorąca stokroć słodszą jest mogiłą, Stokroć lepszą niż chłodne sklepienia piwnicy. Słyszysz pieśni świąteczne? Słyszysz, jaka wrzawa? Jak nadzieja szczebioce w mym łonie? Ty siądziesz, Rozeprzesz się na stole, zakasasz rękawa — I będziesz mię wysławiał, i szczęśliwym będziesz. W oczach twej żony iskry rozkoszy rozżarzę; Przeze mnie wzmocnion spłonie syn twój bladolicy: Wątły atleta życia, znajdzie on w mej czarze Oliwę, jaką członki krzepią zapaśnicy. Jak z rąk Wiecznego Siewcy kosztowne nasiona, Upadnę ja, ambrozji z łona roślin rosa, W twą pierś, by z naszych związków poezja zrodzona, Jak kwiat rzadkiego krzewu strzeliła w niebiosa! Image:PD-icon.svg Public domain
|