About: dbkwik:resource/50EAmQ30Iqzx5N0B1Rvc2w==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Biały kot
rdfs:comment
  • Kiedy byłam w przedszkolu, moją wielką uwagę zwracał dom stojący naprzeciwko. Był stary i nikogo w nim nie było, wyglądał jednak na opuszczony w pośpiechu. Okna nie były powybijane, co bardzo mnie zdziwiło. Pewnego dnia, kiedy dziadek odwoził mnie ze szkoły, spytałam się go o ten dom. Powiedział mi, żebym tam nie wchodziła. Nic więcej nie chciał mi o nim powiedzieć. Próbowałam go zagadnąć o dom już wiele innych razy, ale zawsze mówił mi, żebym tam nie wchodziła. Cóż, przedszkole skończyłam, poszłam do szkoły i zapomniałam o całej tej sytuacji. Tydzień temu postanowiłyśmy z koleżankami tam sobie pójść. Dom stał taki, jak stał. Razem z koleżankami weszłyśmy tam. Marta i Beata poszły ze mną aż na samą górę, Weronika została, żeby w razie czego nas ostrzec. Dom faktycznie wyglądał na opuszczon
  • <default>Biały kot</default> Status Klasyfikacja Ministerstwa Magii Naturalne występowanie Pokrewne gatunki Alternatywne nazwy gatunku Pokarm Skóra Oczy Włosy Pióra Wzrost Długość Rozpiętośc skrzydeł Śmiertelność Cechy szczególne Przynależność Uzyskiwane składniki eliksirów Biały kot (ang. White Cat) — kot domowy z białym futerkiem. Niektóre białe koty cierpią z powodu wrodzonej głuchoty spowodowanej zwyrodnieniem ucha wewnętrznego.
dcterms:subject
grafika
  • biały kot.png
dbkwik:pl.harrypot...iPageUsesTemplate
dbkwik:resource/EssKyoeS0XJdgrBqeU1XOQ==
  • Biała
dbkwik:resource/sSj1aokSEjs4TsnhSrXmZg==
  • Niemagiczne
abstract
  • <default>Biały kot</default> Status Klasyfikacja Ministerstwa Magii Naturalne występowanie Pokrewne gatunki Alternatywne nazwy gatunku Pokarm Skóra Oczy Włosy Pióra Wzrost Długość Rozpiętośc skrzydeł Śmiertelność Cechy szczególne Przynależność Uzyskiwane składniki eliksirów Biały kot (ang. White Cat) — kot domowy z białym futerkiem. Niektóre białe koty cierpią z powodu wrodzonej głuchoty spowodowanej zwyrodnieniem ucha wewnętrznego. Biały kot jest jednym z kilku gatunków kotów, które można kupić w Magicznej menażerii na ulicy Pokątnej za cenę dziewięciu galeonów. Koty można wykorzystać jako zwierzątko do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
  • Kiedy byłam w przedszkolu, moją wielką uwagę zwracał dom stojący naprzeciwko. Był stary i nikogo w nim nie było, wyglądał jednak na opuszczony w pośpiechu. Okna nie były powybijane, co bardzo mnie zdziwiło. Pewnego dnia, kiedy dziadek odwoził mnie ze szkoły, spytałam się go o ten dom. Powiedział mi, żebym tam nie wchodziła. Nic więcej nie chciał mi o nim powiedzieć. Próbowałam go zagadnąć o dom już wiele innych razy, ale zawsze mówił mi, żebym tam nie wchodziła. Cóż, przedszkole skończyłam, poszłam do szkoły i zapomniałam o całej tej sytuacji. Tydzień temu postanowiłyśmy z koleżankami tam sobie pójść. Dom stał taki, jak stał. Razem z koleżankami weszłyśmy tam. Marta i Beata poszły ze mną aż na samą górę, Weronika została, żeby w razie czego nas ostrzec. Dom faktycznie wyglądał na opuszczony w pośpiechu. Wszystkie szafki z książkami zostały, a na ziemi leżał stary, rozbity telefon. Nagle zauważyłam książkę, która leżała na stoliku w pomieszczeniu, które prawdopodobnie miało być sypialnią. Wzięłam ją szybciutko i dałam Marcie do potrzymania. Nagle zdawało mi się, że w starym łóżku coś się rusza. Marta i Beata też to poczuły. Beata wrzasnęła: - Ania, nie odsłaniaj kołdry! - ale ja, ciekawska, odsłoniłam. Chwilę potem śmiałyśmy się z siebie. Leżał tam tylko stary, zdechły kot. Jego sierść była biała, co od razu zauważyła Marta, która interesuje się kotami. Powiedziała nam, że koty z idealnie białą sierścią są rzadko spotykane. Przykryłyśmy sierściucha kołdrą i zostawiłyśmy na pastwę losu. Nagle Marta krzyknęła. Powiedziała nam, że odłożyła książkę, którą jej dałam na stoliczek, a jej nie ma! Widocznie musiała ją spuścić z oczu, kiedy oglądałyśmy kota. Bardzo się wystraszyłyśmy i poszłyśmy na poszukiwanie tajemniczej książki. Znalazłyśmy ją dopiero na dole. Kazałam Beacie włożyć ją do plecaka, żeby więcej nie zniknęła. Potem poszłyśmy do kuchni. Widocznie uciekające osoby zostawiły wszystkie swoje produkty w lodówce. Na stoliku Beata odkryła kompot z czerwonych jagód, a że był upał i była bardzo spragniona, wypiła. Od razu poleciała do łazienki i zwymiotowała wszystko na podłogę, po czym zaczęła się drzeć: - Nie pij tego, Ania! Nie pijcie tego świństwa! Spojrzałam na resztkę czerwonego napoju w brudnej szklance i postanowiłam wyjść z pomieszczenia. Wyszłyśmy i pobiegłyśmy z powrotem na górę. Wtedy dojrzałam coś, co zupełnie mnie przeraziło. Wszystkie rzeczy były poprzestawiane, a kot leżał tym razem w drzwiach do sypialni. Ściany były czymś upaprane, ale nie chciałam wiedzieć czym. Marta wyjęła aparat i zaczęła fotografować ten dom. Wtem usłyszałyśmy odgłos kroków. Zbiłyśmy się w ciasną grupkę i chciałyśmy zejść na dół. Wtedy Weronika, która, jak już wspominałam, została na dole, żeby w razie czego nas ostrzec, zaczęła się drzeć, żebyśmy nie schodziły, tylko się gdzieś schowały. Weszłam razem z koleżankami do sypialni i schowałyśmy się, ale ktoś musiał zejść po Werkę. Poszłam na ochotnika. Zeszłam na dół. Wera schowała się za firanką, ale było ją dobrze widać. Dyskretnie dałam jej znak. Pobiegłyśmy na górę i schowałyśmy się pod łóżko. Nagle usłyszałyśmy skrzypienie drzwi. Ktoś wszedł do sypialni! Odgłos kroków był coraz wyraźniejszy. Po chwili ustał. Dało się słyszeć znowu skrzypienie drzwi. Ten ktoś, kimkolwiek był, wyszedł. Weronika chciała sprawdzić, czy aby na pewno jesteśmy bezpieczne. Kiedy wyjrzała, prawie skonałyśmy ze strachu. Przed wyjściem z łóżka leżał biały kot. Postanowiłyśmy, że zadzwonimy po pomoc. Marta miała przy sobie telefon. Wykręciłam numer swojego brata. Powiedziałam mu, żeby szybko przyjechał pod podany adres. Ostrzegłam go jeszcze, aby uważał na odgłos kroków i na tajemniczego białego kota. Obiecał, że nam pomoże. Chwilę później usłyszałyśmy odgłos kroków. Tym razem był to brat. Wyszłyśmy tylną stroną łóżka, żeby uniknąć sierściucha leżącego na podłodze i okazało się, że niepotrzebnie się trudziłyśmy, bo go nie było. Marek, czyli mój brat, zabrał nas z tego domu, kiedy Werka zaczęła krzyczeć, że drzwi są poplamione krwią. I rzeczywiście, widniała tam czerwona plama. Marek mimo wszystko otworzył drzwi. Uciekłyśmy do auta i pojechałyśmy do domu Marty, gdzie zrobiłyśmy rozeznanie. Książka tkwiła dalej w plecaku. Były to bardzo stare Mity Greckie. Okazało się, że strona 13 jest poplamiona czymś czerwonym. Pożegnałyśmy się na dziś i wróciłyśmy do domu. Książka została u Marty. Po drodze ciągle zdawało mi się, że jestem przez kogoś obserwowana. Czasami widziałam między krzakami kocie oczka, innym razem przez ulicę przebiegał biały jak śnieg kot. Koleżanki miały to samo. Zaczęłyśmy się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrobiłyśmy, wybierając się do tego dziwnego domu... Beatę na widok czerwonych napoi ogarnia strach, Marta słyszy miauczenie kota, Weronika - tajemnicze kroki, a mnie co noc budzi szelest kartek Mitów Greckich, które koniec końców zabrałam sobie do domu. Jeżeli będę miała czas, zgram z aparatu zdjęcia książki, które zrobiłam i wrzucę. Zdjęć z telefonu Marty nie warto przegrywać, bo są rozmazane, jako że biegła, gdy je robiła. To wszystko. Kategoria:Opowiadania
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software