abstract
| - Jak lilia polna, jak ptak z pod obłoku Mam od przyrody grunt, wodę i sole — A piękność, którą po nad wszystko wolę: Gwiazdy mam wszędzie — wiosnę mam co roku. Wielkość? — posiadam! jest to moja dusza! A sława? gdyby nawet surma sławy Imię doniosła me do gwiazd kurzawy... To cóż mi po tem — gdy mnie to nie wzrusza?! Przywykłszy cierpieć, nie boję się bólów — Życie nie straszy i śmierć mnie nie lęka, Czyjaż więc może mię ujarzmić ręka? I czem? — Duch jestem! wolniejszym od królów — Ty mnie nie kupisz za cezarów drużbę, Ani piękności słodki pocałunek, Ani za wozów ze złotem ładunek... Ptak ani lilia nie pójdzie na służbę! Ty nie nadziejesz na mój kark obroży, W którą zmysłowość sama kładzie szyję — Kto bez rozkoszy obszedł się, a żyje Rosą! przed nikim ten się nie ukorzy! Duch porwał pęta tak... że gdy mu nudno Stanie się nocą do tej gwiazd zamieci — Tak cicho, lekko od żywych odleci, Że to i śmiercią nazwać będzie trudno. — Image:PD-icon.svg Public domain
|