About: dbkwik:resource/63FSdbcPx0FFPVXGtUhsbA==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Jangada/I/15
rdfs:comment
  • Były to te przerażające wampiry, wysysające krew nietylko z bydła ale i z ludzi pogrążonych we śnie. — Przebrzydłe wampiry! zawołała Lina, zasłaniając sobie oczy; przejmują mnie przerażeniem i wstrętem! — Nietylko są szkaradne ale i bardzo niebezpieczne, wszak prawda, Manuelu? zapytała Mina. — Nie opowiadaj takich strasznych rzeczy, Manuelu, rzekła Jakita, gdyż Mina a szczególniej Lina, wcale chyba dziś w nocy spać nie będą. — Sza! zawołał Benito. — Cóż się stało? zapytał Manuel. — Czy nie słyszycie dziwnego szmeru od lewych wybrzeży, odpowiedział. — Rzeczywiście, rzekła Jakita.
Tytuł
  • |1
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
  • [[
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Część I
  • Rozdział
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
  • [[
adnotacje
  • Dawny|w latach 1881-1882
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Juliusz Verne
abstract
  • Były to te przerażające wampiry, wysysające krew nietylko z bydła ale i z ludzi pogrążonych we śnie. — Przebrzydłe wampiry! zawołała Lina, zasłaniając sobie oczy; przejmują mnie przerażeniem i wstrętem! — Nietylko są szkaradne ale i bardzo niebezpieczne, wszak prawda, Manuelu? zapytała Mina. — Masz słuszność; wampiry te mają szczególniejszy instynkt w wybieraniu miejsc z których krew płynie najobficiej, co głównie następuje za uszami. Podczas wysysania krwi trzepoczą skrzydłami, roztaczając tym sposobem przyjemny chłód, w głębszym jeszcze śnie pogrążający śpiącego. Były wypadki iż osoby śpiące przez kilka godzin, poddane bezwiednie takiemu krwotokowi, już nigdy się ze snu nie zbudziły. — Nie opowiadaj takich strasznych rzeczy, Manuelu, rzekła Jakita, gdyż Mina a szczególniej Lina, wcale chyba dziś w nocy spać nie będą. — Sza! zawołał Benito. — Cóż się stało? zapytał Manuel. — Czy nie słyszycie dziwnego szmeru od lewych wybrzeży, odpowiedział. — Rzeczywiście, rzekła Jakita. — Zkąd szmer ten może pochodzić? zapytała Mina; zupełnie taki odgłos jakby kamyki staczały się z wybrzeży. — Wiem ja co to znaczy! zawołał Benito; kto lubi żółwie jaja i świeże młode żółwie, będzie się mógł jutro uraczyć. Była to rzeczywiście niezliczona liczba żółwi najrozmaitszej wielkości, ciągnących na wyspy dla znoszenia jaj. Składają je na nadbrzeżnych piaskach; czynność ta rozpoczyna się z zachodzącem słońcem a kończy przed świtem. W tej właśnie chwili żółw dowódzca opuścił łożysko rzeki, wychodząc na ląd dla obrania najdogodniejszego miejsca. Innych tysiące poszło za jego śladem, wydrążając tylnemi łapami rów, mający 600 stóp długości, 12 szerokości; gdy już złożą w nim jaja, wtedy przysypują je piaskiem i następnie ubijają swoją skorupą. Indyanie zamieszkali nad wybrzeżem Amazonki i jej dopływów, strzegą pilnie tego znoszenia jaj, a do ich wybierania zabierają się przy odgłosie bębnów. Zebrane plony dzielą się na trzy części: jedna dostaje się dozorującym, druga Indyanom, trzecia rządowi, którego przedstawicielami są kapitanowie nadbrzeżni. Niektóre wybrzeża odsłonięte skutkiem opadania wody, nęcące przed innemi największą liczbę żółwi, noszą nazwę „wybrzeży królewskich”. Po ukończeniu zbiorów, Indyanie zaczynają hulać, tańczyć i pić: jest to ich karnawał. Tak żółwie jak ich jaja są przedmiotem bardzo znacznego handlu w całej kotlinie Amazonki. Niektóre żółwie Indyanie przewracają nawznak, czatując na wracające po zniesieniu jaj: wtedy łapią je żywcem i jużto trzymają w wodzie zagrodzonej palisadą, już to przywiązują na długich sznurkach do pieńków, aby mogły dowolnie wchodzić do wody i wychodzić na ląd. Tym sposobem można miéć zawsze świeże mięso tych wodno-ziemnych zwierząt. Co do świeżo narodzonych, tych nie ma potrzeby zagradzać ani przywiązywać, skorupa ich jest jeszcze bardzo miękką, mięso kruche, gotują je więc i jedzą jak ostrygi. W ten sposób niezliczona ich liczba bywa spożywaną. W prowincyach Amazonki i Para jaja żółwie służą na inny jeszcze użytek: wyrabiają z nich tak zwane „manteigna ne tartaruga”, to jest żółwie masło, które porównywają ze sławnem masłem normandzkiem i bretońskiem. Na ten użytek zużywają corocznie 250 do 300 milionów jaj. Ale liczba żółwi jest w tych wodach niezliczoną, zarówno jak ilość jaj składanych na wybrzeżach. Jednakże w ostatnich czasach, z powodu że nietylko krajowcy, ale ptaki z rodzaju czapli, urubusy, kaimany rzeczne zjadają nieobliczoną ilość — liczba żółwi zaczęła się zmniejszać tak — iż za każdego małego płaci się teraz brazylijskiego pataka. Nazajutrz, jak tylko zadniało, Benito zabrawszy Fragosa i kilku Indyan, wsiadł do pirogi i popłynął na wybrzeża jednej z wielkich wysp, którą opłynęli w nocy. Jangada nie potrzebowała się zatrzymywać, gdyż w każdej chwili mogli ją doścignąć. File:'Eight Hundred Leagues on the Amazon' by Léon Benett 35.jpg Na wybrzeżach widać było małe nierówności, wykazujące gdzie tej nocy żółwie poskładały jaja, po 160 do 180 w jednym dołku. Tych nie ruszono; ale przed dwoma miesiącami także żółwie znosiły tu jaja, które wylęgły się pod działaniem ciepła nagromadzonego w piasku, i tysiące małych żółwi biegało po wybrzeżu. To też połów był obfity i przysmak ten uświetnił śniadanie. Nietylko pasażerowie ale i cała obsługa jangady mogła się uraczyć dowoli, jak to zapowiedział Benito. File:'Eight Hundred Leagues on the Amazon' by Léon Benett 36.jpg Nastały niepogody; częste ulewne deszcze niedozwalały rodzinie Garrala wychodzić na pokład jangady; siedząc w kajutach rozmawiano wiele, udzielając sobie wzajemnie różnych wiadomości i spostrzeżeń. Obecnie i Torres zaczął stopniowo brać coraz większy udział w rozmowach. Szczegóły i opisy podróży jego na północ Brazylii, obfitego dostarczały mu wątku. Znać było ze słów jego że wiele widział; ale spostrzeżenia jego tchnęły takim brakiem serca, iż drażniły uczciwych ludzi. Dnia 18 lipca jangada dopłynęła do małego miasteczka Fonteboa; powietrze ciągle było ciężkie, brzemienne burzą. Opuściwszy tę miejscowość, jangada przesuwała się między dwoma bezludnemi wybrzeżami, mijając długie wyspy zacienione pięknemi lasami. — Może to na tych przestrzeniach należałoby szukać potomków tych wojowniczych kobiet, które w taki podziw wprawiły Orellana, rzekł Manuel. Szkoda tylko że dziś wiadomo że owe Amazonki nie stanowiły oddzielnego plemienia, ale były to żony towarzyszące mężom w boju, jak się to po dziśdzień dzieje w wielu dzikich pokoleniach. Chociaż sternik Aranjo nie miał mapy, jednak wprawa i znajomość miejscowości doskonałym mu była kierownikiem. Dnia 25 lipca, minąwszy wieś Parani-Tepera, jangada mogła zarzucić kotwicę przy ujściu jeziora Ega czyli Teffe, nad wybrzeżem bowiem roztaczało się miasto tegoż nazwiska, które warto było zwiedzić. Postanowiono zatem zatrzymać się tu cały dzień a nazajutrz 26, cała rodzina miała wsiąść do łodzi i dopłynąć do Ega. Przez ten czas strudzona załoga jangady będzie mogła sobie wypocząć.
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software