rdfs:comment
| - Coś, tego dnia, od samego początku wisiało w powietrzu. Nabrzmiałe chmury, które pomalowały ten poranek na szaro, czekały tylko na sygnał od losu, aby zagrać swoją rolę w tej tragikomedii. Oto właśnie nadszedł, chłopak o błękitnych oczach, wybiegł właśnie zza furtki, próbując zdążyć przed nieuniknionym deszczem. Pomknął chodnikiem i w tym samym momencie przywitały go pierwsze salwy letniej ulewy. Jak tylko dotarł do przystanku, schroniwszy się, od razu strzepnął z siebie krople wody i zaczął nerwowo odliczać czas do przyjazdu autobusu. Wyjął portfel, żeby sięgnąć po pieniądze na bilet, lecz ten mu się wyślizgnął z mokrych dłoni i upadł. Gdy się po niego nachylił, jego wzrok przykuł pewien skrawek papieru. W pewien sposób wyróżniał się spośród innych śmieci na przystanku, więc czemu by go n
|
abstract
| - Coś, tego dnia, od samego początku wisiało w powietrzu. Nabrzmiałe chmury, które pomalowały ten poranek na szaro, czekały tylko na sygnał od losu, aby zagrać swoją rolę w tej tragikomedii. Oto właśnie nadszedł, chłopak o błękitnych oczach, wybiegł właśnie zza furtki, próbując zdążyć przed nieuniknionym deszczem. Pomknął chodnikiem i w tym samym momencie przywitały go pierwsze salwy letniej ulewy. Jak tylko dotarł do przystanku, schroniwszy się, od razu strzepnął z siebie krople wody i zaczął nerwowo odliczać czas do przyjazdu autobusu. Wyjął portfel, żeby sięgnąć po pieniądze na bilet, lecz ten mu się wyślizgnął z mokrych dłoni i upadł. Gdy się po niego nachylił, jego wzrok przykuł pewien skrawek papieru. W pewien sposób wyróżniał się spośród innych śmieci na przystanku, więc czemu by go nie podnieść? Wokół nikogo nie było, co tylko podsycało tajemniczą atmosferę. Szymon, tak miał napisane na portfelu, sięgnął po podejrzany papierek i przeczytał pod nosem: "Witaj dziecię, czyżby zabawy sobie chcecie? Nie zastanawiaj się, zaproś Cyrk Radosnej Rzezi do własnego miasteczka i zabawmy się razem! Uczyńmy dzisiejszą noc niezapomnianą! Wystarczy tylko zapukać w odpowiednie drzwi…"
|