rdfs:comment
| - Kiedyś mi zaród śmierci podała w kielichu, Jakiś dobry duch świata zapłakał po cichu I obudził w mej duszy śpiące niemowlęta, Co ku mnie wyciągnęły swe drobne rączęta I prośbą łkania rozkaz rzuciły mi: Żyj! Precz, zmoro! Żyć! Jam teraz nurkiem i w topieli Błotnistej szukam perły, co duszę weseli I jak złociste słońce sieje blask i świeci. Tylko, co dobre, rodzi szczęście i blask nieci! Śmierć jest norą i mrokiem, a mroki są ziem!
|
abstract
| - Kiedyś mi zaród śmierci podała w kielichu, Jakiś dobry duch świata zapłakał po cichu I obudził w mej duszy śpiące niemowlęta, Co ku mnie wyciągnęły swe drobne rączęta I prośbą łkania rozkaz rzuciły mi: Żyj! Precz, zmoro! Żyć! Jam teraz nurkiem i w topieli Błotnistej szukam perły, co duszę weseli I jak złociste słońce sieje blask i świeci. Tylko, co dobre, rodzi szczęście i blask nieci! Śmierć jest norą i mrokiem, a mroki są ziem! Żyć! Żyć! Chcę aby łanów moich ziemia czarna Rodziła kłosy bujne, ciężkie, pełne ziarna. Więc rzucać mi potrzeba w łono roli płodne Ziarno szlachetnych zbiorów, złote, siewu godne. Tylko, co dobre, siejbą jest szczęśliwych żniw. I bogactwo niezmierne przyniosą mi żniwa, Bogactwo, co skroń dumą szczęsnej mocy skrywa i będę miał promienne słońce za wezgłowie, Duszą przepoję ciche błękitów pustkowie, A cały wszechświat będzie wielkim sercem mym!
|