rdfs:comment
| - Klarę d'Ellébeuse miłuję, gdy liście się sypią, uczennicę dawnych pensjonatów, która w zmierzchy ciepłe, zasiadłszy pod lipą, magazyn przeglądała wśród więdnących kwiatów. Ją jedną kocham, na sercu mym tkliwy czuję poblask błękitny, co jej gardło więzi. Kędy jest? O, gdzie była ta biała szczęśliwość? W jej jasny pokój trzepot przenikał gałęzi. Może umarła nie jest jeszcze rzeczywiście — albo, być może, martwi byliśmy oboje. Wielki dziedziniec strącał lekko wonne liście w zimnym poświście września, co szarpał powoje. Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Klarę d'Ellébeuse miłuję, gdy liście się sypią, uczennicę dawnych pensjonatów, która w zmierzchy ciepłe, zasiadłszy pod lipą, magazyn przeglądała wśród więdnących kwiatów. Ją jedną kocham, na sercu mym tkliwy czuję poblask błękitny, co jej gardło więzi. Kędy jest? O, gdzie była ta biała szczęśliwość? W jej jasny pokój trzepot przenikał gałęzi. Może umarła nie jest jeszcze rzeczywiście — albo, być może, martwi byliśmy oboje. Wielki dziedziniec strącał lekko wonne liście w zimnym poświście września, co szarpał powoje. Czyli wspominasz tęczę, pióra pawie w smukłym wazonie, około muszelek?... Wspominano rozbitków, jedząc miód na trawie. Ziemia Nowa nęciła młodych marynarzy. Nadejdź. O, nadejdź, miła ma Klaro d'Ellébeuse, jeszcze miłujmy się, jeśli istniejesz. W starych ogrodach stary kwitnie bez. Podejdź, naga, w dygocie, bym witał nadzieję. Image:PD-icon.svg Public domain
|