About: dbkwik:resource/BpCww0ep2I0aIXCt-eAlkw==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Duch i pacynka
rdfs:comment
  • Nie sądzę żeby duchy istniały, ale ta sprawa mnie zaintrygowała... Szczerze sama dużo oglądam horrorów i interesuje się sprawami nadprzyrodzonymi, anomaliami i różnymi paranormalnymi zjawiskami. Ta opowieść to jakby sprawozdanie z mojego dochodzenia nad dziwną sprawą, o której mam zamiar wam opowiedzieć... Później, kiedy sprawa już ucichła, dzieciaki zaczęły tworzyć historię, że tam niby straszy. Akurat były wakacje i nie mieliśmy czego robić z moim kumplem. Postanowiłam razem z kolegą zbadać tą sprawę. Mateusz: Czy ty zdajesz sobie sprawę, że to coś za nami poszło? ___ ~Nosy Sowbread
dcterms:subject
abstract
  • Nie sądzę żeby duchy istniały, ale ta sprawa mnie zaintrygowała... Szczerze sama dużo oglądam horrorów i interesuje się sprawami nadprzyrodzonymi, anomaliami i różnymi paranormalnymi zjawiskami. Ta opowieść to jakby sprawozdanie z mojego dochodzenia nad dziwną sprawą, o której mam zamiar wam opowiedzieć... Gdzieś tak na początku wiosny, po roztopach przy domu, który teraz stoi opuszczony a dokładniej na podwórku, znaleziono ciało. Jeszcze zimą przed odkryciem tego, chodziłam tam z psem. Mój pies za każdym razem kiedy tam przechodziłam, szczekał. Agata jest mądra, nie da się tego ukryć. Jednak zdziwiło mnie, czemu szczeka na puste podwórze... Przechodziłam koło tego domu wiele razy, a także nawet w dzień kiedy go znaleziono. Do czasu pogrzebu Agata nie chciała spać w swoim "łóżeczku", spała w salonie przy wejściu do mojego pokoju, nieraz nawet siedziała przy mnie w nocy... jakby coś czuła. Ja nie wiązałam tego z tą sprawą, dopiero później coś zaczęło mi świtać. W dzień pogrzebu tej osoby, Agata wskoczyła na moje łóżko. Zapewniam nie każdy chciałby obudzić się w środku nocy z owczarkiem niemieckim na sobie... Później, kiedy sprawa już ucichła, dzieciaki zaczęły tworzyć historię, że tam niby straszy. Akurat były wakacje i nie mieliśmy czego robić z moim kumplem. Postanowiłam razem z kolegą zbadać tą sprawę. Szykowaliśmy się do akcji przez tydzień, gdy naszym fartownym cudem nasi rodzice pojechali sobie na działkę, do babci.thumb|left Zostaliśmy w domu. Gdy już nie mieliśmy nadzoru zaczęliśmy akcję, klasycznie plecak, latarka, nożyk traperski, jakieś rękawiczki i "amulet na szczęście"... nasza głupota, że poszliśmy bez aparatu... ale mniejsza z tym... Gdy wchodziliśmy do domu coś jakby nas na chwilę zatrzymało przed bramą. Ale co tam idziemy dalej... Obejrzeliśmy dokładnie miejsce gdzie leżał "delikwent" i zaczęliśmy przeszukiwać teren. Zaczęliśmy od komórek, coś nas wtedy przestraszyło bo drzwi się zamknęły ale to pewnie wiatr... Tak przynajmniej sobie powtarzaliśmy... no w komórkach nic nie było, ale wychodząc zobaczyłam dziwną, dziecięcą zabawkę lalkę starego typu... coś jak baby-born z lat 80. Niepokój, to właśnie czułam na nią patrząc... wtedy właśnie Mateusz bo tak miał na imię mój kumpel zawołał, że coś gra na górze. Weszliśmy na górę, nic tam nie było więc znów zeszliśmy do punktu wyjścia czyli na parter. Na stercie śmieci leżało stare radyjko pogrywając bardzo niepokojąco, może to dlatego, że było popsute? Taa... przecież żule robią sobie tu posiedzenia, tu nie może być duchów... ale łomot na górze nas przestraszył nie na żarty, wyszliśmy szybko zamykając bramę i odmówiliśmy w duchu "stróża". Wracając do domu w krzakach zobaczyliśmy coś dziwnego, pacynkę wielkości małego dziecka mniej więcej pięciolatka. To był chłopczyk ubrany w beżowe spodnie, zieloną koszule w kratę i brązową kurtkę, miał takie nie fajne spojrzenie i okropne guzikowe oczy. Mateusz zaczął się śmiać z niego i złapał jakiś patyk, zaczepił o kaftan pacynki i wyrzucił ją daleko w krzaki. Potem poszliśmy do niego, to spokojna okolica i mało zaludniona.W ciągu dnia na drodze nie widać żywej duszy i można się wtedy powygłupiać. Po 30 minutach postanowiliśmy przejść się do mnie po grę. Po drodze do mnie zobaczyliśmy pacynkę znowu. To nas trochę przestraszyło, bo jak sama mogła wygrzebać się z tych krzaków?! Ominęliśmy ją szerokim łukiem i pobiegliśmy do mnie. Rozmawialiśmy o tym. Mateusz: Czy ty zdajesz sobie sprawę, że to coś za nami poszło? Ja: Tak, ale to niemożliwe. Daj sobie spokój. Mateusz: Byliśmy w tym domu i coś tam było! Ja: Taa... i co? Nie przejmuj się tym, byliśmy w wielu strasznych domach. Mateusz: Tak wiem nie rób ze mnie głupka. Ale tam w tym domu naprawdę coś było. Na drugi dzień poszliśmy poszukać pacynki, jej już nie było a brama była zatrzaśnięta. To coś chyba zorientowało się, że się o tym dowiedzieliśmy, chcieliśmy odkryć tajemnice domu ale już więcej nie poszliśmy tam. Jeśli to coś co nas później śledziło istnieje, to nie chce żeby ktokolwiek dowiedział się co tak naprawdę stało się z tym człowiekiem i z poprzednimi właścicielami. To zostaje tajemnicą "Ducha i Pacynki". ___ ~Nosy Sowbread Ta opowieść wydarzyła się naprawdę... Niestety nie mamy zdjęć więc możecie liczyć tylko na słowo moje i Mateusza... Kategoria:Opowiadania Kategoria:Legendy miejskie
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software