Dymią kominy czarnych chat. Wieś wyległa na kartofliska. Deszcze zgnoiły pokosy. Zboże spaliła rdza. Niewody ciągną ubogi połów. Wieczorem jeziora stygną w surowy ołów. Na łąki osiada mgła. Nad ziemią wisi niedobre niebo. Wiatry szarpią konary drzew. Złota jesień nam nie da dzisiaj papierowych i srebrnych złotych. Pod jasnemi czuprynami szare oczy. W oczach niezaradny i niezdarny gniew ręce podnosi ku niebu grożąc. Ręce opadają ciężko rzędem zabłoconych motyk. Image:PD-icon.svg Public domain
Dymią kominy czarnych chat. Wieś wyległa na kartofliska. Deszcze zgnoiły pokosy. Zboże spaliła rdza. Niewody ciągną ubogi połów. Wieczorem jeziora stygną w surowy ołów. Na łąki osiada mgła. Nad ziemią wisi niedobre niebo. Wiatry szarpią konary drzew. Złota jesień nam nie da dzisiaj papierowych i srebrnych złotych. Pod jasnemi czuprynami szare oczy. W oczach niezaradny i niezdarny gniew ręce podnosi ku niebu grożąc. Ręce opadają ciężko rzędem zabłoconych motyk. Image:PD-icon.svg Public domain