Szła coraz szybciej, niemal biegnąc ściskała w mokrej od potu dłoni brudną kartkę. Jej oddech był nierówny, urywany. Mijała pojedyńcze, szare drzewa przedzierając się przez gęstą mgłę. Zimne powietrze owiewało ją zewsząd, nie obierając konkretnego kierunku. Zadrżała, ale nie zwolniła. Czuła jego obecność, czuła, że on tu jest, że w każdej chwili może zastąpić jej drogę. Tego najbardziej się bała. Strach całkowicie opanował jej umysł, odbierając wręcz zdolność racjonalnego myślenia. Byle szybciej, byle dalej. Usłyszała za sobą kroki, a panika przeszyła ją na wskroś. Nie dała rady utrzymać się dłużej na nogach. Upadła. Ciężkie powieki przysłaniały jej świat. Pod jego dotykiem odpłynęła.
Attributes | Values |
---|
rdfs:label
| |
rdfs:comment
| - Spotkanie (Reunion) to siódmy odcinek Księgi IV: Równowagi, Legendy Korry.
- The first step in assessing the situation is gaining information, and the initial meet can be a wealth of information both directly and indirectly.
- Spotkanie – zadanie zlecone Bezimiennemu przez Diega po zamknięciu Starego Obozu.
- Szła coraz szybciej, niemal biegnąc ściskała w mokrej od potu dłoni brudną kartkę. Jej oddech był nierówny, urywany. Mijała pojedyńcze, szare drzewa przedzierając się przez gęstą mgłę. Zimne powietrze owiewało ją zewsząd, nie obierając konkretnego kierunku. Zadrżała, ale nie zwolniła. Czuła jego obecność, czuła, że on tu jest, że w każdej chwili może zastąpić jej drogę. Tego najbardziej się bała. Strach całkowicie opanował jej umysł, odbierając wręcz zdolność racjonalnego myślenia. Byle szybciej, byle dalej. Usłyszała za sobą kroki, a panika przeszyła ją na wskroś. Nie dała rady utrzymać się dłużej na nogach. Upadła. Ciężkie powieki przysłaniały jej świat. Pod jego dotykiem odpłynęła.
- Szła coraz szybciej, niemal biegnąc, ściskała w mokrej od potu dłoni, brudną kartkę. Jej oddech był nierówny, urywany. Mijała pojedyncze, szare drzewa przedzierając się przez gęstą mgłę. Zimne powietrze owiewało ją zewsząd, nie obierając konkretnego kierunku. Zadrżała, ale nie zwolniła. Czuła jego obecność, czuła, że on tu jest, że w każdej chwili może zastąpić jej drogę. Tego najbardziej się bała. Strach całkowicie opanował jej umysł, odbierając wręcz zdolność racjonalnego myślenia. Byle szybciej, byle dalej. Usłyszała za sobą kroki, a panika przeszyła ją na wskroś. Nie dała rady utrzymać się dłużej na nogach. Upadła. Ciężkie powieki przysłaniały jej świat. Pod jego dotykiem odpłynęła.
|
sameAs
| |
dcterms:subject
| |
dbkwik:resource/4NMEFadwzHCBwYyimJ6Kaw==
| |
dbkwik:resource/7S9ZGMLAfQ4Bg-76Msgcfw==
| |
nazwa
| |
Obraz
| |
dbkwik:resource/P9Jfctc9m7eZPfTiyJadCQ==
| |
dbkwik:resource/SlXaYAPuBb3-SWuNSd6Cjg==
| - Miejsce pobytu ostatniego powiadomionego przyjaciela
|
dbkwik:resource/TRxtH1omsYs-wLMALivajw==
| |
występowanie
| |
dbkwik:resource/d0aCEM9gwxz5HkBaPBk5Cg==
| |
dbkwik:resource/jQSS_h8JggVPm4LHsNE22A==
| |
dbkwik:pl.gothic/p...iPageUsesTemplate
| |
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
| |
Start
| |
wikipage disambiguates
| |
abstract
| - Szła coraz szybciej, niemal biegnąc, ściskała w mokrej od potu dłoni, brudną kartkę. Jej oddech był nierówny, urywany. Mijała pojedyncze, szare drzewa przedzierając się przez gęstą mgłę. Zimne powietrze owiewało ją zewsząd, nie obierając konkretnego kierunku. Zadrżała, ale nie zwolniła. Czuła jego obecność, czuła, że on tu jest, że w każdej chwili może zastąpić jej drogę. Tego najbardziej się bała. Strach całkowicie opanował jej umysł, odbierając wręcz zdolność racjonalnego myślenia. Byle szybciej, byle dalej. Usłyszała za sobą kroki, a panika przeszyła ją na wskroś. Nie dała rady utrzymać się dłużej na nogach. Upadła. Ciężkie powieki przysłaniały jej świat. Pod jego dotykiem odpłynęła. Nie potrafiła poruszyć żadną częścią ciała. Leżała na twardej ziemi jak porzucona szmaciana lalka. Wdychane powietrze było nader ciężkie. Jej myśli pędziły niczym nadmorski wicher przynosząc coraz to straszniejsze obrazy. Momentalnie otworzyła oczy. Co się stało? Spojrzała na ręce. Nie poznawała ich, nie należały do niej. Były odrażająco blade, zbyt jasne jak na żywego człowieka. Skierowała wzrok na nogi wystające spod zwiewnej sukienki. Równie białe, jakby nieboszczyka. Popatrzyła w kałużę. Burza brązowych loków okalająca zupełnie nieznaną jej twarz, niebieskie oczy świdrujące ją na wylot. "To ty" - usłyszała w głowie obcy głos. Nagły ból rozsadzał jej skronie. Dotknęła ich długimi, zimnymi palcami mrużąc oczy w cierpieniu. Zaszumiało jej w uszach. "Zabrałem twoją świadomość." - Okropny szmer uporczywie narastał w jej głowie. Wiedziała, że on jest blisko. Zaraz ją znajdzie i to zakończy. W niemal agonii, niewyraźnie, jak przez mgłę ujrzała męską sylwetkę. Nadszedł. "Teraz wezmę twoją twarz." Wszystko zaczęło się rozpływać, wirując wokół niej w morderczym zgiełku. Kategoria:Opowiadania
- Spotkanie (Reunion) to siódmy odcinek Księgi IV: Równowagi, Legendy Korry.
- The first step in assessing the situation is gaining information, and the initial meet can be a wealth of information both directly and indirectly.
- Szła coraz szybciej, niemal biegnąc ściskała w mokrej od potu dłoni brudną kartkę. Jej oddech był nierówny, urywany. Mijała pojedyńcze, szare drzewa przedzierając się przez gęstą mgłę. Zimne powietrze owiewało ją zewsząd, nie obierając konkretnego kierunku. Zadrżała, ale nie zwolniła. Czuła jego obecność, czuła, że on tu jest, że w każdej chwili może zastąpić jej drogę. Tego najbardziej się bała. Strach całkowicie opanował jej umysł, odbierając wręcz zdolność racjonalnego myślenia. Byle szybciej, byle dalej. Usłyszała za sobą kroki, a panika przeszyła ją na wskroś. Nie dała rady utrzymać się dłużej na nogach. Upadła. Ciężkie powieki przysłaniały jej świat. Pod jego dotykiem odpłynęła. Nie potrafiła poruszyć żadną częścią ciała. Leżała na twardej ziemi jak porzucona szmaciana lalka. Wdychane powietrze było nader ciężkie. Jej myśli pędziły niczym nadmorski wicher przynosząc coraz to straszniejsze obrazy. Momentalnie otworzyła oczy. Co się stało? Spojrzała na ręce. Nie poznawała ich, nie należały do niej. Były odrażająco blade, zbyt jasne jak na żywego człowieka. Skierowała wzrok na nogi wystające spod zwiewnej sukienki. Równie białe, jakby nieboszczyka. Popatrzyła w kałóżę. Burza brązowych loków okalająca zupełnie nieznaną jej twarz, niebieskie oczy świdrujące ją na wylot. "To ty" - usłyszała w głowie obcy głos. Nagły ból rozsadzał jej skronie. Dotknęła ich długimi, zimnymi palcami mróżąc oczy w cierpieniu. Zaszumiało jej w uszach. "Zabrałem twoją świadomość." Okropny szmer uporczywie narastał w jej głowie. Wiedziała, że on jest blisko. Zaraz ją znajdzie i to zakończy. W niemal agonii, niewyraźnie, jak przez mgłę ujrzała męską sylwetkę. Nadszedł. "Teraz wezmę twoją twarz." Wszystko zaczęło się rozpływać, wirując wokół niej w morderczym zgiełku.
- Spotkanie – zadanie zlecone Bezimiennemu przez Diega po zamknięciu Starego Obozu.
|