__NOEDITSECTION__ Podczas gdym bawił w obcej krainie Najmilszych marzeń snując świątynię: Czekać — nie było lubej na rękę, Więc też uszyła ślubną sukienkę I splotła dłonie węzły ślubnemi Z największym głupcem na bożej ziemi. Lubą mą zdobią przecudne lica, Wdzięczny ich obraz wciąż mnie zachwyca Błękit jej oczu, usta różane Jakby odblaski świecą jutrzniane. Że mi od lubej odejść się chciało — To kapitalnie głupio się stało. Image:PD-icon.svg Public domain
__NOEDITSECTION__ Podczas gdym bawił w obcej krainie Najmilszych marzeń snując świątynię: Czekać — nie było lubej na rękę, Więc też uszyła ślubną sukienkę I splotła dłonie węzły ślubnemi Z największym głupcem na bożej ziemi. Lubą mą zdobią przecudne lica, Wdzięczny ich obraz wciąż mnie zachwyca Błękit jej oczu, usta różane Jakby odblaski świecą jutrzniane. Że mi od lubej odejść się chciało — To kapitalnie głupio się stało. Image:PD-icon.svg Public domain