About: dbkwik:resource/FzPF7oHFueWLEOt3Hwr4QQ==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Niebo - Pieśń XXVIII
rdfs:comment
  • 4 Jak za plecyma zatlone łuczywa Zgadnie ktoś, trafem spojrzawszy w zwierciadło, Nim je wzrok jeszcze i myśl podejrzywa, 7 A zwróciwszy się, widzi, że przypadło Widmo do rzeczy w zwierciadlanej szybie, Jak nuty z rytmem powiązane stadło — 10 Tak jam się zwrócił — bodaj nie pochybię Pamięcią, skorom zajrzał w jej źrenice, Skąd Amor na mnie w swych potrzaskach dybie. 13 A gdy tak patrzę i spojrzenia sycę Tym, co tam widne pośród sfer obszaru Oczom puszczonym po niebios granice, 16 Promieniejącą ujrzę iskrę żaru; A tak mi w oczach przenikliwie pała, Że je zasłaniam od blasków nadmiaru.
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Raj
  • Pieśń XXVIII
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 Jak za plecyma zatlone łuczywa Zgadnie ktoś, trafem spojrzawszy w zwierciadło, Nim je wzrok jeszcze i myśl podejrzywa, 7 A zwróciwszy się, widzi, że przypadło Widmo do rzeczy w zwierciadlanej szybie, Jak nuty z rytmem powiązane stadło — 10 Tak jam się zwrócił — bodaj nie pochybię Pamięcią, skorom zajrzał w jej źrenice, Skąd Amor na mnie w swych potrzaskach dybie. 13 A gdy tak patrzę i spojrzenia sycę Tym, co tam widne pośród sfer obszaru Oczom puszczonym po niebios granice, 16 Promieniejącą ujrzę iskrę żaru; A tak mi w oczach przenikliwie pała, Że je zasłaniam od blasków nadmiaru. 19 Gwiazda niebieska nieskończenie mała, Gdy ją się przy tym punkciku postawi, Księżycem by się ogromnym wydała. 22 W tym oddaleniu, w jakim ci się jawi Wkoło płomienia krąg świetlanej tęczy Na zgęsłej parze, strojny w kolor pawi, 25 Dokoła punktu maleńkiego, ręczej Niźli najszybszy ruch dokoła świata, Wirował ciągle pas jasnej obręczy. 28 Spojrzę, a nad nią drugi krąg polata, Trzeci i czwarty wolniejszymi gony, Za nimi piąty i szósty się splata. 31 Za szóstym siódmy, smugą roztoczony Taką szeroką, w przestrzeni się pali, Że nie ogarnie jej służka Junony. 34 Ósmy, dziewiąty — a tym opieszalej Każdy z tych kręgów swoją wstęgę wije, Im od Jedności odsadził się dalej. 37 Żar najświetlejszy z tej obręczy bije, Która najbliższa czystej Iskry leży: Snadź ze strug prawdy najobficiej pije. 40 Pani ma, widząc, że mię kłopot świeży Trapi: „Od tego — powiada — ognika Niebo i cała przyroda zależy. 43 Spojrzyj na koło, co go prawie tyka: Miłości żar w nim gore niespożyty I przeto ruchem tak chyżym pomyka". 46 Na to ja mówię: „Gdyby wszystkie byty Trwały w tym ładzie, co te sfery sprzęga, Twym objaśnieniem byłbym w pełni syty. 49 Ale w granicach, dokąd rozum sięga, Im sfera dalsza jest centralnych zniczy, Tym obrót szybszy od kręga do kręga. 52 Więc gdy spragniony duch mój poznać życzy Wszystek ład w dziwnym tym anielskim chramie, Który z miłością i światłem graniczy, 55 Spytam: przecz prawom przyrodzonym kłamie Obraz, gdy wzoru nie odtwarza wiernie? Nad tym na próżno myśl moja się łamie". 58 „Jeśli twe palce na taki misternie Splątany węzeł za słabe — nie dziwo: Niedotykany, zaciął się niezmiernie — 61 Tak rzecze pani ma i doda: — Żywo! Mą wiedzą nasyć głód, co cię pożera, Wyostrz rozumu władzę przenikliwą: 64 Każda niebiosów tych widzialna sfera Ma obwód różny wedle mocy Bożej, Która we wszystkie ich części przeziera. 67 Gdzie większa dobroć, tam i szczęścia sporzej; Sporsze z obfitszych źródeł się wyłania, Lecz żadna cząstka nie smakuje gorzej. 70 Więc niebo, które w swoje wirowania Wciąga świat cały, kołu odpowiada Najpełniejszemu wiedzy i kochania. 73 Kto ład tutejszy wedle mocy bada, Nie według tego, jak szerokim kołem Każdy z tych światów swą istność wykłada, 76 Ujrzy świat duchów i materii społem Krążące: z niższym mniejszy, z wyższym większy, A każdy okręg za swoim Aniołem". 79 Jako się w górze rozjaśnia i piększy Strop wypuklonej lazurowej czary, Gdy z Boreasza wiatr powieje miększy, 82 I spod powłoki rozprószonej pary, Co się całunem kładła na błękicie, Wyniebieszczą się piękności bez miary, 85 Tak mnie się stało, kiedy mi odkrycie Przez nią zstąpiło, bo tegoż momentu Pojąłem trudną prawdę znakomicie. 88 A gdy ucichły jej słowa do szczętu, Z rzędu kół iskier wytrysły ruczaje Jak z rozgrzanego do białości prętu. 91 Za każdym pożar bił na nieba skraje: A iskier tyle szło, ile zdwajana Stawka na polach szachownicy daje. 94 Z chóru do chóru bieżała: Hosanna, Ku chwale punktu, co dzierży te zwoje Tęcz, po swej drodze mknących z woli Pana. 97 Ona, myśli mej nowe niepokoje Widząca, rzekła: „Te dwa pierwsze skręty To Serafinów i Cherubów roje. 100 Każdy związany z Nim silnymi pęty Wylata wbożyć się weń, ile zdoła, W miarę o ile mu jest odsłonięty. 103 Dalsze w kochaniu wirujące koła Zowią się Trony, bo dla Boga stoją: To pierwszy ternar od niebiosów czoła. 106 Wiedz, że rozkoszą o tyle się poją, Ile się każdy w otchłani zanurzy Prawdy, gdzie wszystkie wiedy się pokoją. 109 Poznałeś, jaki akt narzędziem służy Błogości rajskiej: oto zapatrzenie, A nie zaś miłość, bo ta jeno wtórzy. 112 Miarą błogości są zasług strumienie Płynące z Łaski i z własnej dobroci; Tak z stopnia w stopień rośnie nieskończenie. 115 Następny ternar, w którym się stokroci Krzew tej wieczystej wiosny, co go z liści Nocny Barana znak nie ogołoci, 118 To w trój melodii nucący lutniści Wieczne: Hosanna, w trzech stopniach wesela, Którym się owa hierarchia troiści. 121 Na trzy włodarstwa zatem się rozdziela: Po pierwsze — Państwa, drugie — Mocy, trzecie Mocarstwa — cała ta boża kapela. 124 Więc z Archaniołów i Książąt się plecie Krąg przedostatni, a w ostatnim krążą Pląsy Aniołów, tęsknych ku swej mecie. 127 Te wszystkie stopnie z szczytem oczy wiążą, A w dół panują, tak że w Bożą stronę Świat pociągają, dokąd same dążą. 130 Już Dyjonizy myśli utęsknione Zwracał do duchów tych górnego rzędu: Nazwy ich, cechy były mu zjawione. 133 Grzegorz się rozszedł z nim, lecz gdy oprzędu: Ciała pozbywszy, tu otwarł źrenice, Jakże się musiał śmiać z własnego błędu! 136 Jeśli zaś mędrzec niósł tę tajemnicę Ludziom, to przeto, że mu ktoś dyktował, Co ją oglądał tutaj lice w lice 139 I w inne jeszcze prawdy się wpatrował".
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software