abstract
| - 4 Wracajcie sobie do waszego brzegu, Ani puszczajcie się na wielkie morze, Bo zginie, który nie dotrwa w szeregu. 7 Nikt nie biegł nurtem, kędy ja się wożę; W żagl dmie Minerwa, Feb drogę odkryje, Muzy poznaczą gwiazdami bezdroże. 10 O wy nieliczni, co prężycie szyje Po chleb anielski, którym tu żywione, Lecz syte usta nie były niczyje — 13 Popchnijcie za mną na te nurty słone Łódź waszą, nim się zamknie srebrna smuga I wyrównają wody rozdwojone. 16 Rzecz obaczycie, jakiej równa druga Dziwiła chyba owe bohatery W Kolchis, gdy naszli Jazona u pługa. 19 Wrodzona człeku, bogokształtnej sfery Oskoma wieczna jazdą taką żywą, Jak ruch niebiosów, niosła nas w etery. 22 Beatryks w niebo, a ja w urodziwą Twarz jej patrzałem. Jako grot pocisku Tkwi w sednie, ledwo że pchnięty cięciwą, 25 Jam nagle w dziwnym zawisnął zjawisku: Wzrok mi porwało; więc ona, co do dna Przegląda dusze w jednym myśli błysku, 28 Spojrzała na mnie piękna i pogodna. „Podziękuj — rzekła — Dobroci Przedwiecznej, Oto płaneta pierwszym niebem włodna". 31 Wtem mię ogarnął jakby obłok mleczny: Tuman błyszczącej, gęstej, zbitej bieli, Skrzącej jak klejnot w poświacie słonecznej. 34 W tę wiekuistą perłę my wpłynęli: Tak woda promień słoneczny połyka, Ale pod ostrzem jego się nie dzieli. 37 Jeślim tam żywy wszedł — choć się wymyka Spod zmysłów ten wlot w księżyca struktury, Bo wszak materia w materię nie wnika — 40 Zważ, czyśmy winni żarliwymi pióry Dążyć do bytu, na którym dostrzeżem, Jak się jednoczą w Chryście dwie natury. 43 Tam rozpoznamy, w co dziś tylko wierzem, Bez argumentów, lecz z samoprześwitu, Jak pierwsze prawdy, z których wiedzę bierzem. 46 „O pani — rzekłem — do niebiosów szczytu Ślę korne modły i Panu dziękczynię, Który mię wyniósł z padolnego bytu. 49 Odpowiedz, proszę: co za mgła to płynie Po owym ciele? Na ziemi z niej klecą Powieść o ciernie noszącym Kainie". 52 Ona się na to uśmiechnęła nieco: „Gdzie klucze zmysłów tępe, tam istoty Śmiertelne, widzisz, prosto w obłęd lecą. 55 Niech cię nie rażą zadziwienia groty, Bo gdzie za wodze wybieramy zmysły, Tam rozum musi mieć podcięte loty. 58 Lecz ty jak sądzisz? Od czego zawisły Te rzekome plamy?" — „Sądzę, że je może Miąższ wywołuje mniej lub więcej ścisły". 61 A ona: „Zaraz ten błąd twój umorzę, Jeżeli zechcesz pójść prostymi szlaki Tych argumentów, które ci wyłożę. 64 Tam w sferze ósmej liczne gwiazd orszaki Okólnym ruchem po przestworach płyną, Rozmiarów oraz jaśni niejednakiej. 67 Gdyby gęstości stopień był przyczyną Odmian, byłaby gwiazd na świecie władza Różna nie treścią, lecz wielkością ino. 70 Ale wpływ różny gwiazd się wyprowadza Z podstaw formalnych, którym, oprócz samej Racji gęstości, twój wywód przeszkadza. 73 Jeśliby nadto tworzyła te plamy Rzadkość materii, to albo by w zwartej Masie płaneta posiadała jamy, 76 Lub jak śród mięsa jest tłuszcz rozpostarty, Tak by i tutaj księżycowe ciało Cieniem i światłem przeplatało karty. 79 W pierwszym wypadku to by się wydało Podczas zaćmienia słońca, bo przez rzadszy Miąższ by natenczas światło przeświecało. 82 Teraz się drugi wypadek rozpatrzy: Gdy i ten zbiję w rozumnym wywodzie, Tedy błąd uznasz. Jeżeli, wypadłszy 85 Ze słońca, promień na skróś nie przebodzie Tego, co masą księżycową zowiem, To, że grunt jakiś staje na przeszkodzie. 88 Od tego gruntu odbija się bowiem, Jak się odbija przedmiotu widziadło Od szyby szklanej, podbitej ołowiem. 91 Odpowiesz może, iż światło zapadło Bardzo głęboko w księżycowe luki I że dlatego w tych miejscach przybladło. 94 Otóż w tym względzie zamiast mej nauki Pospolitemu zawierz doświadczeniu: Ono jest źródłem dla dzieł waszej sztuki. 97 Ustaw dwa lustra w równym oddaleniu, A między nimi trzecie, dalej nieco; Z tyłu za sobą, a na podniesieniu, 100 Umieścisz lichtarz z zapaloną świecą; Niech blask wprost pada na zwierciadła owe I wszystkie razem niech ci w oczy świecą. 103 Choć stoi dalej zwierciadło środkowe, Ujrzysz, i o to nie stoczymy sporu, Odbicie wszystkich świateł jednakowe. 106 Jak płatek śniegu od słońca wigoru Staje się nagim, bez postaci bytem, Bo pozbawiony chłodu i koloru, 109 Tak się z umysłem twym stało, obmytem Z błędu; więc teraz blask z mądrości zdroju Fałsz tobie światłem zastąpi sowitem: 112 Pod niebiosami wiecznego pokoju Toczy się sfera pewna; w możnym wpływie Na rzeczy mieści się treść jej ustroju. 115 W następnej, co tak błyszczy migotliwie, Ta treść na liczne byty jest dzielona, Różne, lecz mknące we wspólnym porywie. 118 Poniższe kręgi nadają znamiona Rzeczom odmienne, a tocząc się kołem, Ku stałym celom sieją swe siemiona. 121 Owe narządy świata, wszystkie społem Działają, widzisz, ze stopni na stopnie: Przyjmują z góry, a oddają dołem. 124 Uważaj jeno, jak wiodę roztropnie Myśl twą ku mecie pragnionej ponęty, A już beze mnie reszty celu dopnie. 127 Ten obrót i wpływ kręgów rzeszy świętej, Jak dzieło młota ze sztuki kowala, Z błogosławionych bodźców jest poczęty. 130 Niebo, co tylą świateł się zapala, Kształty swe bierze w krążącym Aniele I w innych bytach jak pieczęć utrwala. 133 A jako dusza w waszym ludzkim ciele, We wnętrze całej przenikłszy postaci, Po wszystkich członkach swoje władze ściele, 136 Tak owa Inteligencja bogaci Dobrocią swoją gwiazdy we wszechbycie: Dzieli się, jednak całości nie traci. 139 Moc różna — toż się wiąże rozmaicie Z mnogością cennych ciał, na które wpływa; Łączy się z nimi tak, jak z ciałem życie. 142 Dzięki pogodzie miejsca, skąd przybywa, Ta moc anielska skroś gwiazdy prześwieca: Tak się uciechą skrzy źrenica żywa. 145 Oto przyczyna, czemu tarcz księżyca Niejednostajna; i nie rozrzedzenie Sprawia, lecz podstaw formalnych różnica, 148 To, co wygląda jak światła i cienie".
|