About: dbkwik:resource/HjZuvPOTVsjQRvLOCzYP5g==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Czyściec - Pieśń VII
rdfs:comment
  • 4 „Zanim posłano ku tej wysokości Dusze, co bożej godne są gościny, Oktawian pogrześć kazał moje kości. 7 Jestem Wergiliusz; nie z innej przyczyny Jak tej, że była mi nie znana wiara, Straciłem niebo" — rzekł Wódz mój jedyny. 10 Jak kiedy kto rzecz rozpoznać się stara, Co go zaskoczy nieoczekiwana, Wierzy, nie wierzy, mówiąc: „Sen czy mara?" — 13 Tak on przystanął i jak rab do pana, Oczy powieką zakryte nieśmiało Spuszczając, giął się ująć za kolana. 16 „O czci Latynów, w której się poznało, Ile to nasza zacna mowa zdoła; Ojczyzny mojej nieśmiertelna chwało, 64 Postąpiliśmy kęs drogi pospołu,
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Czyściec
  • Pieśń VII
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 „Zanim posłano ku tej wysokości Dusze, co bożej godne są gościny, Oktawian pogrześć kazał moje kości. 7 Jestem Wergiliusz; nie z innej przyczyny Jak tej, że była mi nie znana wiara, Straciłem niebo" — rzekł Wódz mój jedyny. 10 Jak kiedy kto rzecz rozpoznać się stara, Co go zaskoczy nieoczekiwana, Wierzy, nie wierzy, mówiąc: „Sen czy mara?" — 13 Tak on przystanął i jak rab do pana, Oczy powieką zakryte nieśmiało Spuszczając, giął się ująć za kolana. 16 „O czci Latynów, w której się poznało, Ile to nasza zacna mowa zdoła; Ojczyzny mojej nieśmiertelna chwało, 19 Czy cię zasługa, czy Łaska tu woła? Godny-m li słyszeć twojej mowy brzmienie, Powiedz: czy z piekieł i z którego koła?" 22 „Przez wszystkie kraju boleści pierścienie — Odrzekł — przeszedłem, zanim tu przybyłem; Moc mię niebieska przez te pchnęła cienie. 25 Nie iżbym czynił, lecz że nie czyniłem, Słońca-m nie ujrzał, co dla ciebie wstanie, A które ja sam za późno odkryłem. 28 Są niżej smutne ciemnością otchłanie, Choć nie męczarnią smutne, gdzie lamenty Brzmią nie jak jęki, ale jak wzdychanie. 31 Tam z niewinnymi mieszkam pacholęty; Zęby je śmierci stargały o czasie, Gdy z nich grzech ludzki był jeszcze nie zdjęty. 34 Tam mieszkam z tymi, co nie wzięli na się Trójcy cnót świętych, ale inne znali I bez obłudy chodzili w ich krasie. 37 Ty, jeśli drogę wiesz i wolno-ć dalej Iść z nami, pomóż, byśmy stopą żwawą Do istotnego czyśćca się dostali". 40 Rzekł: „Wszystką chodzić wolno nam dzierżawą: Po góry stoku i po jej obwodzie; Wodzem posłużę wam, dokąd mi prawo. 43 Ale już oto słońce jest w zachodzie, A próżno kusić tej drogi o zmroku, Więc trzeba radzić o dobrej gospodzie. 46 W prawo tu dusze mieszkają na boku: Jeżeli pragniesz, do nich zaprowadzę; Uciechy pewnie zaznasz z ich widoku". 49 „Jak to — Mistrz pytał — gdyby ktoś, odwadze Zwierzywszy stopy, chciał wyjść z tych bezdroży, Będzie wstrzymany lub sam straci władzę?" 52 Więc Sordel palcem w piasku znak wydroży: „Patrz, za tę linię ni jednego cala Nie zrobisz, ledwie słońce się ułoży. 55 Nie inna siła przytrzyma cię z dala, Jeno mrok, który twe stopy uplące; On tutaj wolę niemocą zniewala. 58 Wolno by było jeno zejść ku łące Lub wokół góry błąkać się aż do dnia, Póki nie wyjrzy za horyzont słońce". 61 Więc Wódz, dziwiąc się: „Niechże nas przewodnia Ręka twa dzierży i wiedzie do stołu, Gdzie taka radość czeka na przychodnia". 64 Postąpiliśmy kęs drogi pospołu, Gdym zauważył, że była włamana Góra na sposób ziemskiego wądołu. 67 „Tam pójdziem — rzekł cień — kędy góry ściana Stworzyła z siebie łono, łukiem wgięta, I tam nowego będziem czekać rana". 70 Ponad wądołem poszła ścieżka kręta I ta nas wiodła, kędy ku pościeli Traw na dolinie krawędź biegła ścięta. 73 Purpura, złoto, srebro, czystość bieli, Indyjskie drewna światlejsze od zorzy I szmaragd, kiedy po brzegu odstrzeli, 76 Do tej doliny przyrównane bożej, Pobledną nim się żadne z nich obroni, Jako że mniejsze przed większym się korzy. 79 Nie same barwy lśnią na onej błoni: Zapach mię doszedł, w którym się kojarzy Tysiąc nieznanych, nieujętych woni. 82 Salve Regina z kwietnych wirydarzy,300px|right Siedząc, śpiewała garść błogosławiona: Dopiero teraz dostrzec mogłem twarzy. 85 „Nim się ugnieździ słonecznego łona Rąbek — tak Sordel odezwał się ninie — Nie kłóćmy wczasów śpiewaczego grona. 88 Stąd wam ruch żaden ani gest nie zginie. I lepiej wszystkich poznacie z daleka Niżeli stojąc tuż blisko w kotlinie. 91 Ten, co najwyżej siedzi, z twarzą człeka, Który się czuje opieszalstwa winny I końca pieśni z niemą wargą czeka, 94 To cesarz Rudolf, co żmudził bezczynny, Mogąc Italię ratować w złym kresie; Dziś chorą leczyć próżno chce kto inny. 97 Ten, w czyją patrząc twarz, pocieszyć chce się, Panował w kraju onej wody, co ją Wełtawa w Elbę, Elba w morze niesie — 100 Ottokar: ten ci miał pieluchę swoją Lepszą niż Wacław słuszny wiek brodaty, Gdy go rozpusta i lenistwo poją. 103 Ów krótkonosy, co się trzyma szaty Tego, który mu posłuchu nie broni, Zginął w ucieczce, hańbiąc lilii kwiaty. 106 Patrz, jak się kaja i w pierś pięścią dzwoni; Tamten westchnieniom ustać nie pozwoli, Wezgłowie licu uczyniwszy z dłoni. 109 To ojciec i teść francuskiej niedoli; Owo występne i pełne brzydoty Życie tu jeszcze gryzie ich i boli. 112 Ów gruboczłonki, co zgodnymi nuty Z tym męskonosym śle pieśń po dolinie, Opasywał się sznurem wszelkiej cnoty. 115 I gdyby po nim zdano tron chłopczynie, Który tam siedzi za jego plecyma, Dzielność by przeszła z naczynia w naczynie. 118 Wreszcie dziedziców tej zacności nie ma: Frydryk z Jakubem wzięli w spadku trony, Lecz schedy, jak ta, żaden nie otrzyma. 121 Jako w konaru latorośli płonej, Cnota się ojca w synach nie utrwala: Ów, co udziela jej, chce być proszony. 124 Przygana moja dotyczy nosala I Piotra, co z nim głosem zgodnym śpiewa: Pulia się na nich z Prowancją użala. 127 Nasienie tyle gorsze jest od drzewa, Ile Margoty mąż lub Beatryczy Mniej niż Konstancyn czci na żonę zlewa. 130 Patrzcie, z innymi jak siedzieć nie życzy Henryk angielski, król pełen prostoty; Zacniejsze pędy jego konar liczy. 133 Tego, co niżej siedząc wzrok w namioty Wbił nieba, grabią Wilhelmem wprzód zwano; Przezeń to mściwej Aleksandrii roty 136 Nad Monferratem się pastwią i Kaną".
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software