abstract
| - O! jak róża rozdmuchana z wolna rozkwitają. Ileż w nich obrazów, gdzie na łąkach pełnych s reb mych zwierząt ciała dwa jak węgiel sen swój żarzą nasycając się i niosąc w siebie krwawy obłok płonący na niebie. Oto one. Pod nimi rozpięte wszystkie noce j dnie. Jak kościoły są sklepieniem im. A takie święte jak milczenie - nadświatem - z aniołem. I choć są jak ptaki zdjęte z chmury, ruchem skrzydel uniosą góry. W nich układam się - jak w sercu ziemi, niedźwiedż burzy na sen wieczny zwija kłąb brunatny piorunów. Nad niemi noc jest tylko, co gwiazdami mija. Dłonie, dłonie różowej muzyki, wy jak drzewa, Z których srebrnym puchem ptak czy obłok znów się zrywa - duchem, z ruchów których las promieni wschodzi. Dłonie snów i śmierci, i narodzin, z których biorę to, co nie ma nazwy, co płynieniem w oczy białej gwiazdy, co się szumem zamyka nieśmiałym w muszli - będąc ziemi kształt dojrzały. Image:PD-icon.svg Public domain
|