About: dbkwik:resource/J-Kaz34gRzxMcK4QUFpk_Q==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Niebo - Pieśń XV
rdfs:comment
  • 4 Milczenie słodkiej nakazała lirze, Pokojąc struny w szczytnym instrumencie, Na których sam Bóg swoje nuty niże. 7 Mogłybyż modłom moim stać na wstręcie Istoty, które zgłuszyły swe pienia, Ażeby moje usłyszeć zaklęcie? 10 Taki doczeka duszy potępienia, Kto się pozbywa sam miłości czystej Dla rzeczy marnej, dla rozkoszy cienia. 13 Jako przez lazur cichy i przejrzysty, Ciągnąc za sobą zadumane oczy, Nagle przebieży lotem smug ognisty 16 I zda się gwiazdą, która z drogi zboczy, Tylko że tamta, w miarę jak się zniża, Gaśnie, a ta trwa ani się nie mroczy — 19 Tak porzuciwszy prawe ramię krzyża,
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Raj
  • Pieśń XV
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 Milczenie słodkiej nakazała lirze, Pokojąc struny w szczytnym instrumencie, Na których sam Bóg swoje nuty niże. 7 Mogłybyż modłom moim stać na wstręcie Istoty, które zgłuszyły swe pienia, Ażeby moje usłyszeć zaklęcie? 10 Taki doczeka duszy potępienia, Kto się pozbywa sam miłości czystej Dla rzeczy marnej, dla rozkoszy cienia. 13 Jako przez lazur cichy i przejrzysty, Ciągnąc za sobą zadumane oczy, Nagle przebieży lotem smug ognisty 16 I zda się gwiazdą, która z drogi zboczy, Tylko że tamta, w miarę jak się zniża, Gaśnie, a ta trwa ani się nie mroczy — 19 Tak porzuciwszy prawe ramię krzyża, Od konstelacji, gdzie mieszka, jak strzała Do stóp krzyżowych zbiegła iskra chyża. 22 Ni się od wstęgi perła odrywała; Z bieli jarzącej swój ognik wyłoni I jak za płytą alabastru pała. 25 Potem się ku mnie jak Anchiz przykłoni, Wedle powieści poety, tą chwilą, Gdy syna ujrzał na Elizjum błoni. 28 „O ty, krwi moja, obsypana tylą Łask Bożych, komuż tak szczęśnie jak tobie Po dwakroć wrota niebios się odchylą?" 31 Tak rzekła światłość. Więc w jasnej osobie Wzrok utkwię i znów pani mojej lice Podziwiam; dwojgiem kras swój zachwyt zdobię. 34 Takim uśmiechem grały jej źrenice, Żem się swoimi zdał zapadać do dna Po łask i rajów ostatnie granice. 37 W słuchaniu słodka, w widzeniu pogodna Postać zaczęła mówić dziwne rzeczy: Ich sensu moja myśl była niewłodna. 40 Nie przeto, by duch tajność miał na pieczy, Ale że nabył przez swe wniebowzięcie Znamion szczytniej szych nad umysł człowieczy. 43 Lecz gdy gorącej miłości napięcie Tak odtężało, że tajników zjawa Zdołała w moje utrafić pojęcie, 46 Pierwsze, co mi się wyrozumieć dawa, Było: „Sławię cię, Trójjedną Istotę, Żeś była dla mej krwi taka łaskawa". 49 A dalej: „Słodką i dawną tęsknotę, Wyrosłą z wróżby zapisanej w księdze, Kędy konieczność nie chybia na jotę, 52 Koisz, przechodząc za jasne wrzeciędze Bytów niebiańskich, dzięki tej, co z twego Świata wyniosła cię nad ludzką nędzę. 55 Ty wiesz, że ku mnie myśli twoje biegą Odbite z Boga i obraz zeń wstaje Twych chęci, jako cyfr szereg z jednego. 58 Nie pytasz zatem, ktom ja, przecz się zdaję Płonąć jasnością czerwieńszych korali Niż inne duchy zdobiące te raje. 61 I wiesz prawdziwie, bo wielcy i mali Tych nieb sąjedno odbiciem zwierciadła, Gdzie ledwie błyśnie ich myśl, już się pali. 64 Lecz aby miłość, która mną owładła I ma wnet moją tęsknotę uzdrowić Za twą osobą, w pełni cię posiadła, 67 Szczerze, wesoło, umie śpiesz wysłowić, Jaka się w tobie myśl i chęć poczęła; Wiedz, że gotowa już im jest odpowiedź". 70 Na Beatryczę spojrzałem; pojęła, Nim rzekłem słowo; uśmiechu wymowa Wraz prędkie skrzydła mym chęciom przypięła. 73 Potem zacząłem: „Odkąd Pierwsza owa Równość wam błyska, wszak się w was kochania I wiedzy zdolność stała jednakowa? 76 Bowiem je Słońce grzeje i rozstania Ciepłem i światłem w takiej równej mierze, Iż między nimi nie ma stopniowania. 79 Za to chęć, a moc w naszej ziemskiej sferze, Z powodów, które poznali niebianie, Mają w swych skrzydłach różnej mocy pierze. 82 W tym ja śmiertelny znajduję się stanie, Przeto jedynie sercem niosę do cię Za twój ojcowski afekt dziękowanie. 85 Topazie żywy, który w tym klejnocie Niezrównanymi blaskami wykwitasz, Mów mi, jak zwałeś się w ziemskim żywocie?" 88 „Szczepie mój miły, że tu wnet zawitasz, Czekałem. Jam jest twego rodu korzeń — Tak począł mówić niebieski dygnitarz. — 91 Ten, który żyjąc śród padolnych stworzeń, Dał ci nazwisko i sto lat z okładem Już błądzi w pierwszym kręgu upokorzeń, 94 Był synem moim, a twoim pradziadem; Słuszna, żebyś mu w tej ciężkiej przygodzie Modłami rajski wypraszał dyjadem. 97 Florencja w starym mieszcząca się grodzie, Skąd jej jak dzisiaj wydzwaniały wieże, Podówczas żyła w skromności i zgodzie. 100 Nie były modne kosztowne odzieże, Manele, wieńce, trzewiczki i pasy: Jeszcze je liczka zaćmiewały świeże. 103 Córka, rodząc się, rodzica nie straszy, Że wyjdzie za mąż, nim doczeka pory; Zamiast posagu wystarczało krasy. 106 Nie stały pustką pałace i dwory Ani był znany kunszt Sardanapala, Który znieprawia małżeńskie komory. 109 I nie prześcigał jeszcze Montemala Uccellatoio, a nie tak upadła Roma, jak on się upadkiem pokala. 112 Szlachta, jak Berti, pas rzemienny kładła Z kościaną sprzączką; niewiasty wstawały Z nieubieloną twarzą od zwierciadła. 115 Nerli, Vecchietti w proste samodziały Chodzili strojni; żony, u wrzeciona Siedząc, z kądzieli nitki wysnuwały. 118 Szczęsna z nich każda, że w ojczyźnie skona Lub że od męża, samotna w izdebce, Dla dziewek z Francji nie będzie rzucona. 121 Inna, bywało, ślęczy przy kolebce I ową gwarą właściwą dziecinie, Kołysząc, słowa pieszczotliwe szepce. 124 Ta u przęślicy długą nitkę winie, Snując powieści, tak wieczór ulata, O Troi, Rzymie, fiezolskiej dziedzinie. 127 Tak trudno było spotkać w owe lata Cianghellę albo Lapa Saltarella, Jak dziś Kornelę albo Cyncynata. 130 Do tej siedziby miru i wesela, Do tego cnego, wiernego narodu Powołała mię na obywatela 133 Maria, od matki mej w bólach porodu Wzywana; imię i chrztu szatę nową Brałem w kościele chrzcielnym twego grodu. 136 Bracia się moi Elizeusz zową I Moront; żony ojczyzna nad Padem; Po niej wywodzisz swą nazwę rodową. 139 Potem chadzałem z cesarzem Konradem; On mię pasować raczył na rycerza, Tak za mą prawą służbę był mi raden. 142 Lud wojowałem, co święte wybrzeża Fałszywą wiarą plugawi, w zdobyczy Zabrane z winy niecnego pasterza. 145 A potem byłem od szkaradnej dziczy Zbawion żywota, który w mętnym zdroju Da czerpać duszom ułudnej zdobyczy, 148 I z męki wszedłem do niebios pokoju".
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software