About: dbkwik:resource/JbwMC8u2v5wlejVqDEkMUQ==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Piekło - Pieśń III
rdfs:comment
  • 4 Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki. Wzniosła mię z gruntu Potęga wszechwłodna, Mądrość najwyższa, Miłość pierworodna; 7 Starsze ode mnie twory nie istnieją, Chyba wieczyste — a jam niepożyta! Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją..." File:Inferno Canto 3 line 9.jpg 10 Na odrzwiach bramy ten się napis czyta, O treści memu duchowi kryjomej. „Mistrzu — szepnąłem — z tych słów groza świta!" 13 A on mi na to, jak człowiek świadomy: „Tu oczyść serce podłością zatrute, Tu zabij w sobie wszelki strach znikomy. 16 Do miejsc my przyszli, gdzie czynią pokutę
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Piekło
  • Pieśń III
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki. Wzniosła mię z gruntu Potęga wszechwłodna, Mądrość najwyższa, Miłość pierworodna; 7 Starsze ode mnie twory nie istnieją, Chyba wieczyste — a jam niepożyta! Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją..." File:Inferno Canto 3 line 9.jpg 10 Na odrzwiach bramy ten się napis czyta, O treści memu duchowi kryjomej. „Mistrzu — szepnąłem — z tych słów groza świta!" 13 A on mi na to, jak człowiek świadomy: „Tu oczyść serce podłością zatrute, Tu zabij w sobie wszelki strach znikomy. 16 Do miejsc my przyszli, gdzie czynią pokutę Owi, com mówił, boleści dziedzice, Duchy ze skarbu poznania wyzute". 19 Dłoń mi na dłoni położył i lice Ukazał jasne, duchem natchnął śmiałem, Po czym wprowadził w głębin tajemnice. 22 Stamtąd westchnienia, płacz, lament chorałem Biły o próżni bezgwiezdnej tajniki: Więc, już na progu stając, zapłakałem. 25 Okropne gwary, przeliczne języki, Jęk bólu, wycia, to ostre, to bledsze, I rąk klaskania, i gniewu okrzyki 28 Czyniły wrzawę, na czarne powietrze Lecącą wiru wieczystymi skręty, Jak piasek, gdy się z huraganem zetrze. 31 Nieświadomości skrępowany pęty: „Mistrzu — spytałem — skąd ten chór boleści, Kto ów lud taką snadź rozpaczą zdjęty?" 34 On rzekł: „Męczarnię takiej podłej treści Znoszą w tym miejscu te dusze mizerne, Które bez hańby żyły i bez cześci. 37 Są zaś wmieszane między owe bierne Rzesze aniołów, które samolube Żyły, ni wrogie Bogu, ni też wierne. 40 Niebo ich nie chce, gdyż niosłyby zgubę Jego piękności; piekło je wyklucza, Gdyżby z nich gorsi mogli zyskać chlubę". 43 Ja znowu: „Mistrzu, co im to dokucza, Że tak biadają głosami rozpaczy?" A on wysłuchał mię i tak poucza: 46 „Wiedzą, że skonu dzień im się nie znaczy, A ciemnym bytem tak są tutaj mali, Że wszystko inne przenieśliby raczej. 49 Świat nie dopuścił, aby w sławie trwali; Litość ni sąd się nimi nie opieka; Nie mówmy o nich; popatrz i pójdź dalej". 52 A wtem proporczyk ujrzałem, z daleka Mknący tak szybko, jakby go nosiła Dłoń niegodnego spoczynku człowieka. 55 Za nim niezmierna czerń smugą się wiła; Nigdy bym nie był uwierzył na słowo, Że tyle ludu śmierć już wytraciła. 58 Poznałem kilku między bezcechową Ciżbą; pośród nich szła mara człowieka, Co z trwogi wielką skaził się odmową. 61 Więc zrozumiałem, że tu śmierć zawleka I tłoczy razem owe podłe sotnie, Których Bóg i czart równo się wyrzeka. 64 Nędznym, co w świecie żyli nieżywotnie, Rój os i przykra kąsa ciało mszyca; Jęczą, gdy ból im do żywego dotnie. 67 Od tych ukąszeń krew tryska na lica, Którą u stóp ich łzami napojoną Kłąb glist natrętnych kałduny nasyca. 70 Potem, gdy inną wzrok posłałem stroną, Nad wielką rzeką ujrzę ludu ławy. „Mistrzu — powiadam — niech mi dozwolono 73 Będzie zapytać: Kto są? Jakie sprawy Każą im śpieszyć? Ile zmierzch dozwoli Rozeznać, widzę, że krok niosą żwawy". 76 A on: „Na powieść o nich przyjdzie kolej, Kiedy staniemy razem z nieszczęsnemi Nad Acherontem, strumieniem niedoli". 79 Więc wzrok ze wstydu spuściwszy ku ziemi, Zamilkłem, nie chcąc dłużej być natrętem. I tak do rzeki brzegów szliśmy niemi. 82 Wtem spojrzę, w łodzi mknie owym odmętem File:Inferno Canto 3 Charon lines 76-78.jpg Starzec kędziorów sędziwych i brody, Wołając: „Gorze wam, duchom przeklętym! 85 Nie pójdziecie wy na niebieskie gody: Przybywam przewieźć was po czarnej strudze W ciemności wieczne, na żar i na chłody. 88 A ty, co jeszcze ciało masz w posłudze, Duch żyw! Co robisz w umarłych narodzie?..." Kiedy zaś widział, że z odejściem żmudzę: 91 „Z innej przystani i po innej wodzie Jest wyznaczony szlak twojej podróży, Wypada tobie lżejszej szukać lodzie". 94 „Niech się, Charonie, w tobie gniew nie burzy! — Rzekł Mistrz — tak życzą tam, gdzie śladem chcenia Zaraz czyn kroczy; wara pytać dłużej!" 97 Więc lic kosmatych surowość odmienia Przewoźnik, włodarz czarnowodnej rzeki, W krąg ócz mający obrączki z płomienia. 100 Ale tym nagim i znużonym szczęki Dzwoniły, w lica strach zachodził siny, Gdy usłyszeli swój los niedaleki. 103 Boga, rodziców, ludzkość, narodziny I dzień, i miejsce swych narodzin klęli, I syny swoje, i swych synów syny. 106 Potem się sparli, łkając nad topieli Brzegiem, skąd wszyscy pójdą na męczarnie, File:Inferno Canto 3 Charon strikes lines 107-108.jpg Co żyć w bojaźni bożej nie umieli. 109 Bies Charon ócz swych zaświeca latarnie, Drogę wskazując i kupą ich goni, A gdzie nie idą w ład, tam wiosłem garnie. 112 Jako pod jesień drzewo liście roni Jedno po drugim — aż się konar wdowi Nagim, ze stroju wyzutym, odsłoni, 115 Tak ci dziedzice grzechu Adamowi Jedno po drugim zlatają mu w sudno, Niby na wabia sokół w dłoń łowcowi. 118 I jadą przez toń ciemnościami brudną, A nim na brzeg je przeciwny wysadzi, Po tamtej stronie znów od gości ludno. 121 „Synu mój — tak Mistrz swoję rzecz prowadzi — Lud, co umiera w nieprzyjaźni bożej, Z ziemi wszech krańców tutaj się gromadzi. 124 Co rychlej wszyscy rzekę przebyć skorzy, Bo tak ich boska sprawiedliwość bodzie, Że zmniejsza lęku, a pragnienie mnoży. 127 Nie chodzą duchy dobre ku tej wodzie; Wiesz teraz, czemu, widząc cię w ich kole, Chciał tobie Charon stawać na przeszkodzie". 130 Gdy skończył mówić, całe czarne pole Drgnęło tak mocno, że kiedy przypomnę, Jeszcze mi dzisiaj znój stawa na czole. 133 Z pola łez wianie buchnęło ogromne, Przeleciał po nim gromu błysk czerwienny I omdlały mi zmysły nieprzytomne, 136 I padłem, jako pada człowiek senny.
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software