abstract
| - Nie sposób nie zwrócić uwagi na ogólny marazm wśród ludności polskiej. Zasmucone twarze w środkach komunikacji miejskiej, z każdej można wyczytać uczucia na wzór „właśnie umarła mi matka”, lecz to nie to. Tak właśnie wygląda kraj, który w dalszym ciągu nie może pogodzić się ze stratą swojego narodowego produktu. Produktu, który uczył i bawił od pokoleń. Niewidzialnej ostoi gospodarki. Tak wygląda zmierzch jabola. Finezyjne nazwy, niepowtarzalny smak, kunsztowne butelki i kartony. Teraz zostaną jedynie wspomnienia. Ostatnie dostępne butelki renomowanych marek, jak Komandos, osiągają niebotyczne ceny i są coraz trudniej dostępne. Teraz to trzeba się nachodzić, żeby znaleźć chociaż jedną flaszkę. To początek końca! – mówi poproszony o wywiad, chcący pozostać anonimowym, smakosz. Kolekcjonerzy twierdzą, że tanie wina mogą być bardzo dobrą inwestycją na przyszłość. W ciągu następnych lat ich cena może wzrosnąć o kilkaset procent. Takiej stopy zwrotu nie da żadna lokata, która i tak jest bez sensu – mówi specjalista od spraw bankowości Marek Kondrat. Smutek po stracie win widać wszędzie, co najwyżej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Kolejne wyjazdy ludzi z Polski, niepokoje na Bliskim Wschodzie, zmiany cen ropy i złota na światowych rynkach. To tylko pojedyncze skutki decyzji UE. Trudno będzie żyć w świecie, w którym dzieci będą uczyły się o jabolach jedynie z lekcji historii.
|