rdfs:comment
| - Mężczyzna usiadł przy biurku, na którym zalegała sterta zwojów, oblewana bursztynowym światłem migocących płomieni świec. Powoli i ostrożnie zanurzył czubek pióra w małym kałamarzu i zaczął pisać. Wpierw był to jedynie bełkot, lecz wkrótce, z każdą drobiną atramentu naniesioną na pergamin, zaczęły wyłaniać się słowa, słowa znaczące cokolwiek dla, prócz niego, nielicznych. Przybywały do niego w nawałnicy informacji, z której z trudem wyłaniał znaczenie, lecz w chaosie wlewającym się z nieznanych źródeł do jego czaszki dostrzegał powód i celowość. Osoby, miejsca, wydarzenia, możliwości. W plamach atramentu znaczenie nabierało kształtu, wraz ze zbliżaniem się końca strony coraz bardziej zrozumiałe i przemyślane. Garść piasku i sztuczka magiczna osuszyły atrament, pozwalając mężczyźnie na rzuc
|
abstract
| - Mężczyzna usiadł przy biurku, na którym zalegała sterta zwojów, oblewana bursztynowym światłem migocących płomieni świec. Powoli i ostrożnie zanurzył czubek pióra w małym kałamarzu i zaczął pisać. Wpierw był to jedynie bełkot, lecz wkrótce, z każdą drobiną atramentu naniesioną na pergamin, zaczęły wyłaniać się słowa, słowa znaczące cokolwiek dla, prócz niego, nielicznych. Przybywały do niego w nawałnicy informacji, z której z trudem wyłaniał znaczenie, lecz w chaosie wlewającym się z nieznanych źródeł do jego czaszki dostrzegał powód i celowość. Osoby, miejsca, wydarzenia, możliwości. W plamach atramentu znaczenie nabierało kształtu, wraz ze zbliżaniem się końca strony coraz bardziej zrozumiałe i przemyślane. Garść piasku i sztuczka magiczna osuszyły atrament, pozwalając mężczyźnie na rzucenie kolejnej karty na stos. Jeszcze trzy i zdoła poznać owoce całodziennej pracy oraz potencjał niesiony przez nadchodzące kilka tygodni. Podejmie decyzje i nakaże innym osiągnąć określone przezeń cele. Wszystko będzie miało znaczenie i cel. Samotność zakłóciło nieśmiałe pukanie do drzwi. Już jakiś czas temu odłożył pióro i czekał cierpliwie na najście, wiedząc o nim przed jego nadejściem, tak jak to było z wieloma innymi sprawami. - Wejdź, Sarifelu, oczekiwałem ciebie - ogień świecy zatańczył na ciepłym podmuchu wiatru, gdy otworzyły się drzwi i do komnaty wkroczyło diabelstwo o wyglądzie ulicznika. Nabytym kiedyś nerwowym odruchem Sarifel odgarnął z oliwkowego czoła pęk brązowych włosów, zaczesując go za cienkie, zaokrąglone baranie rogi wyrastające z jego głowy. Zatrzymał się i czekał, aż człowiek siedzący za biurkiem zwróci się do niego. - Zważywszy na to, że zadania tego dokonać miałeś w Sigil, niewiele wiem o twych poczynaniach. Spowite są w mroku, nawet dla mnie. Mów. Zrobiłeś, co rozkazałem? - skrzyżował ręce przed sobą, a z zakrytej nieodgadnioną maską twarzy nie dało się nic wyczytać. - Poszło dobrze. Informację sprzedałem za melodyjną ilość brzdęku i udało mi się wyszeptać ją do uszu kilku innych trepów, którzy także mają zamiar ją wykorzystać. - Czy arcanaloth cię podejrzewa? - waga tego pytania były wyczuwalna, co ujawniło niezrozumiałe rozdrażnienie, skrywane za tymi jasnozielonymi oczami, które zdawały się przewiercać sługę, jak gdyby był wystawą sklepową, wysypując na zewnątrz jego ukrytą zawartość. - Nie... nie sądzę. Zwracałem ścisłą uwagę na szczegóły, powiedziałem tylko to, co mi kazałeś powiedzieć, ani mniej, ani więcej. Zdaje się, że podziałało, ale nie udało mi się uzyskać pierwotnej ceny. Szakal mnie przegadał. - Brzdęk nie ma znaczenia. Przypuszczam, że 'loth ma tego znacznie więcej. Więcej niż my, lecz to nie jest ważne, gdy handluje się tajemnicami i sprawami wiary - uśmiechnął się wyrozumiale, ale także z zadowoleniem, do diabelstwa. - Mam dla ciebie kolejne zadanie, przesyłkę dla kolejnego z wybranych, tym razem na Limbo. Ale szczegóły poznasz pó?niej. Teraz zasługujesz na chwilę odpoczynku. Dobrze się spisałeś, Sarifelu. Diabelstwo uśmiechnęło się z odzyskaną dumą. - Cieszy mnie, że jesteś zadowolony. Tak jak poprzednio, spiszę wszystko, co się wydarzyło, i do rana przekażę do twych rąk - odwrócił się w kierunku wyjścia. Dopiero gdy ciężkie drzwi zatrzasnęły się za nim głośno, wymruczał pod nosem: - Nie żebyś już nie wiedział wszystkiego, zanim to spiszę. Niech mnie szlag jeżeli wpadnę kiedyś na to, jak wyrywasz to z mego umysłu czy skądkolwiek. W pokoju, wraz ze stopniowym milknięciem odgłosu kroków diabelstwa oddalającego się korytarzem, mężczyzna uśmiechnął się mrocznie. - Dokładnie, i nie żebyś sam miał najmniejsze pojęcie o tym, co robiłeś. Tajemnice takie już są, przyjacielu; skryte za ciemnymi zasłonami niewiedzy lub, zbyt często, naszej własnej niechęci do stawienia czoła rzeczywistości. Idź za tym zakłamaniem, a zmieni się ono w niewiarę - wtedy przekonasz się, dokąd cię to zaprowadzi. Uważaj, jeżeli tylko masz oczy, by widzieć i uszy, by słyszeć. Ale nie, dlatego właśnie za mną podążasz. Gdy w końcu jednak otworzysz oczy, możesz tego pożałować. Lecz teraz starczy, bym obserwował efekty twoich poczynań. Sądzę, że będę bardzo zadowolony.
|