About: dbkwik:resource/LDzLt46MJoYP6cSoWystig==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Unexpected.exe
rdfs:comment
  • Każdy z nas zna creepypasty typu ".exe". Większość takich past wygląda tak samo. Ktoś kupuje tanią grę na targu, gra w nią po czym dzieją się dziwne rzeczy. Zwykle są nud- Ha, o wilku mowa. Właśnie dostałem wiadomość. Była od standardowego dla spamerów bądź wyłudzaczy adresu kończącego się na Yahoo.com. Treść tej wiadomości to: Cóż, z tego co tu wyczytałem, to... właściwie sam nie wiem co. Odpowiedzi są podzielone, a mi nie chcę się szukać tej prawidłowej. Dla bezpieczeństwa moich plików, zostawiłem to zdjęcie w spokoju i poszedłem spać. Na zdjęciu był ten sam tekst, co w wiadomości. " " Też nic. " "
dcterms:subject
abstract
  • Każdy z nas zna creepypasty typu ".exe". Większość takich past wygląda tak samo. Ktoś kupuje tanią grę na targu, gra w nią po czym dzieją się dziwne rzeczy. Zwykle są nud- Ha, o wilku mowa. Właśnie dostałem wiadomość. Była od standardowego dla spamerów bądź wyłudzaczy adresu kończącego się na Yahoo.com. Treść tej wiadomości to: Do wiadomości był załączony plik "unexpected.exe". Hah, nie wiem czy ktoś próbuje mnie przestraszyć, czy zawirusować mi komputer, ale za żadne skarby tego nie kliknę. Nie jestem głupi. Nie to, że boję się paranormalnych rzeczy w moim domu. Zwyczajnie mam zbyt ważne pliki, a mój zewnętrzny dysk twardy, na którym mam kopie zapasowe systemu gdzieś zaginął. Jestem pewien, że zaginął w moim domu, bo nigdzie go ze sobą nie brałem, ale jestem zbyt leniwy żeby go poszukać. Wracając do wiadomości, załączony był też plik "unexpected.jpg". Bałem się go klikać, więc przeszukałem Google aby sprawdzić, czy pliki JPG mogą mieć wirusy. Cóż, z tego co tu wyczytałem, to... właściwie sam nie wiem co. Odpowiedzi są podzielone, a mi nie chcę się szukać tej prawidłowej. Dla bezpieczeństwa moich plików, zostawiłem to zdjęcie w spokoju i poszedłem spać. "Dzień dobry, jest godzina 8:00..." - Usłyszałem z radia. Niezbyt ogarniałem co mówią, bo byłem nieprzytomny. Radio zawsze włącza się o tej samej godzinie. Działa jak bardziej przyjemny budzik. Ktoś przed chwilą zapukał do drzwi. To był sąsiad. Chciał, żebym "przyspieszył" mu laptopa. Cóż, chyba miał na myśli formatowanie, bo to jedyne w czym jestem dobry, jeżeli chodzi o sprawy komputerowe. Właśnie zauważyłem okazję. Skoro mam ten stary laptop, to dlaczego by nie włączyć jednego z tych dziwnych plików, które dostałem w e-mailu? W końcu i tak go sformatuję, więc właściwie nie mam się czego bać. Podłączyłem kabel Ethernet, wszedłem na maila i zacząłem ściąganie od pliku "unexpected.jpg". Na zdjęciu był ten sam tekst, co w wiadomości. "Czeka cię lepsze życie". Ha. Ta. Plik .jpg na pewno mi w tym pomoże. Następnie ściągnąłem "unexpected.exe". I co? Właściwie nic. Na chwile pojawił się czarny ekran, a później gra 8-bitowa. Nie wyglądała za dobrze, rysunki jakby zrobione przez ośmiolatka, a muzyka... cóż. Muzyki nie było. Przynajmniej w menu tytułowym. Jedyną opcją było rozpoczęcie nowej gry, co zrobiłem. Początek normalnie jak z kolejnej creepypasty typu ".exe". Serio? Głupi żart? Na pierwszym poziomie jako niebo był napis. Nie ogarniam co jest tam napisane - prawdopodobnie po łacińsku, ale nie rozumiem tych dziwnych znaków wyżej. Nie mogłem ruszać postacią, więc wyłączyłem grę, po czym przeszedłem do tego co miałem zrobić. Czyli sformatowałem laptopa. Właściwie to było coś w stylu przywracania systemu do ustawień fabrycznych. Laptop przywracał się jakąś godzinę, przez którą bacznie obserwowałem, czy plik, który ściągałem chwilę wcześniej czegoś nie namieszał. Wszystko poszło gładko. Na laptopie nie został żaden ślad po tym pliku. Zadowolony z roboty, wziąłem laptopa i zaniosłem go do sąsiada, po czym wróciłem do domu i postanowiłem obejrzeć coś w telewizji. Gdzieś po około godzinie zaczęło mi się nudzić, więc odpaliłem swój komputer z zamiarem obejrzenia jakiegoś nowego odcinka RHNB, czy może też wirusów danoocta1. Pierwsze co zauważyłem, to plik tekstowy. Nie miał nazwy. Nie miałem go wcześniej na komputerze. Creepy? Może. Ale nie dlatego się przestraszyłem. Miałem wirusa na kompie, i za cholerę nie wiem jak się tam dostał. W końcu pobierałem pliki na laptopie, nie komputerze. Może postanowił przyjść do mnie za pomocą kabla Ethernet? Najpewniej dla informatyków czy ludzi którzy znają się lepiej ode mnie brzmię w tej chwili jak idiota, jednak nie widzę innej możliwości. Zdrowy rozsądek podpowiadał mi jednak, aby odkryć rozszerzenie nazwy plików, żeby upewnić się, że to faktycznie plik tekstowy. To był plik tekstowy. Cóż, ciekawość zżerała mnie od środka, serce biło mi mocniej i mocniej, kliknąłem dwa razy na plik i... " Czy to gra? Czy ktoś się ze mną bawi? Nic z tego nie rozumiem. Hakerzy? Tak, wiem, znowu jestem pośmiewiskiem dla internetu, ale o co w tym wszystkim chodzi? Nie rozwiązałem jeszcze poprzedniej zagadki dziwnych znaków, a to coś chce żebym rozwiązał jeszcze jedną? To wszystko jest lekką paranoją, a zdrowy rozsądek podpowiada mi, żebym przestał. Ale nie mogę. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale czy jestem wybrańcem? Zapisałem sobie tą wiadomość na kartce. Tak, wiem, wariuję. Postanowiłem wyjść na zewnątrz. W lodówce nie było nic do jedzenia, więc musiałem skoczyć do jakiejś restauracji, czy chociażby do jakiegoś taniego fast-foodu. Po drodze zaczepił mnie koleś. Był ubrany w kaptur i miał chustę na twarzy. Zwyczajnie mnie przytulił. Znam te sztuczki. Próbował mnie okraść. Od razu zacząłem sprawdzać, czy z kieszeni nic mi nie zginęło. Nie tylko nic nie zginęło, ba, nawet przybyło! W mojej kieszeni była kartka. Widniało tam tylko jedno słowo. "CAESAR" Od razu skojarzyłem sobie "Caesar" z szyfrem cezara. Kiedy odwróciłem się żeby spytać gościa, o co mu chodziło, on zniknął. Nie mógł po prostu wejść do jakiejś uliczki, droga była prosta i długa. Duch? - Spytałem sam siebie, powoli zaczynając wątpić w brak istnienie paranormalnych istot Nie, to nielogiczne - Pomyślałem - W końcu nic takiego nie istnieje... Chciałem zignorować ten fakt, jednak nie dawał mi spokoju. Przez całą drogę do restauracji, bo zdecydowałem się, że właśnie tam pójdę, myślałem o powiązaniu szyfru cezara i wiadomości, którą otrzymałem w pliku tekstowym. Miałem trochę wolnego czasu czekając na jedzenie, zwykle w restauracji trzeba sporo czekać, więc przepisałem alfabet i po 10 minutach nareszcie rozkodowałem wiadomość. Brzmi ona tak: " Okej. To ma jeszcze mniej sensu, niż miało przed rozkodowaniem. Czego nie będę się spodziewał? Jakie lepsze życie? Raj? Czy to jedna wielka grupa seryjnych morderców, próbująca wciągnąć mnie w swoje szeregi? Bałem się wrócić do domu z obawą, że będzie tam kolejny plik. Więc zjadłem jedzenie i postanowiłem zajrzeć do mojego znajomego, Dawida. Postanowiłem opowiedzieć mu o wszystkim. Podczas słuchania zachowywał się.... Dziwnie. Patrzył na mnie ze strachem. Przestraszyłem go czy jak? Przypomniałem mu coś? Eh, za dużo rozkminiam. Po opowiedzeniu mu całej historii, grzecznie poprosił mnie o wyjście. Jego pretekstem była chora siostra. Ale w jego głosie było czuć strach. Wyszedłem. Wolnym krokiem wróciłem do domu. Usiadłem przed komputerem i... Dzięki Bogu, nie znalazłem żadnego nowego pliku. Postanowiłem jednak zajrzeć w stary plik tekstowy. Też nic. Zorientowałem się, że od dwóch dni nie sprawdzałem poczty. Przez parę minut wahałem się, czy ją sprawdzić. To było zrozumiałe, w końcu od dwóch dni spotykają mnie bardzo dziwne rzeczy. Ciekawość. Ach, stara dobra ciekawość. Znowu wzięła górę. Moja skrzynka była pusta. Oprócz jednej wiadomości. Od tego samego adresu e-mail. Tym razem jej treść brzmiała " " Wydawało mi się, że widziałem gdzieś już ten napis po łacińsku. Co to znaczy "Nienawiść nie popłaca"? Nienawidzę sporo ludzi, prawda. Ale skąd oni mogli to wiedzieć? Wyszedłem z poczty z powrotem na pulpit. Pojawił się tam nowy plik. Znany mi już bardzo dobrze. unexpected.exe. Tym razem nie bałem się usunięcia plików. Nie bałem się też duchów. Byłem pewny że to kult. Że jestem wybrany. Że wkrótce będę jednym z silniejszych. Uruchomiłem plik. Nie była to gra, może coś w stylu... video chatu. Po drugiej stronie był Dawid. W pomieszczeniu w którym się znajdował było ciemno. Nie do końca wiedziałem, czy jest w pokoju czy w piwnicy. Ale co Dawid robiłby w piwnicy? Właściwie, co Dawid robiłby w programie "unexpected.exe"? Czy to dlatego był taki przestraszony, gdy zacząłem opowiadać mu historię? Jest jednym z nich? Zadaję za dużo pytań. Muszę kończyć. Już wiem o co chodzi. MORTEM SIT AETERNA Kategoria:Internet Kategoria:Dziwne pliki Kategoria:Opowiadania
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software