rdfs:comment
| - Gwiazdy płomień w nocnej ciszy dziś wybuchnął Cisza, co z gór na nas spłynęła mroźną słów lawiną Świecy ogień, który czas wiatrem lekkim zdmuchnął Nie jeden człek przez tej gwiazdy żywot się przewinął To w tejże chwili Varda gwiazdy nocne swoje rozsypała By lud nowy, piękny i wyczekiwany na Ardzie powitać Pośród wszystkich jedna piękna do innego miłością pałała Obudzili się przy sobie położeni by razem ten świat witać On pierwej do niej zagadnął, urodę jej wielką wysłowić chcąc W oczach jej gwiazdy się na wieki ostały, włosy koloru ziemi Długo w szczęściu przerywanym żyli gdy jedno po lasach błądząc Drugiego wołało. Wtedy Valarowie ich do ziemi świętej wzięli Znalazło się jedno, drugie zaginęło, płakać nad ich losem tylko Pierwsza wielka miłość na Ardzie, a już nieszczęście przyszło Bo oto
|
abstract
| - Gwiazdy płomień w nocnej ciszy dziś wybuchnął Cisza, co z gór na nas spłynęła mroźną słów lawiną Świecy ogień, który czas wiatrem lekkim zdmuchnął Nie jeden człek przez tej gwiazdy żywot się przewinął To w tejże chwili Varda gwiazdy nocne swoje rozsypała By lud nowy, piękny i wyczekiwany na Ardzie powitać Pośród wszystkich jedna piękna do innego miłością pałała Obudzili się przy sobie położeni by razem ten świat witać On pierwej do niej zagadnął, urodę jej wielką wysłowić chcąc W oczach jej gwiazdy się na wieki ostały, włosy koloru ziemi Długo w szczęściu przerywanym żyli gdy jedno po lasach błądząc Drugiego wołało. Wtedy Valarowie ich do ziemi świętej wzięli Znalazło się jedno, drugie zaginęło, płakać nad ich losem tylko Pierwsza wielka miłość na Ardzie, a już nieszczęście przyszło Bo oto zły przyszedł zwiódł on jego, tak był to właśnie Melko Pięknymi słowami mówić począł, lecz bystry był, na jaw wyszło Że to zło wcielone jest, uciekać począł w stronę wód jeziora Za późno tu przybył, nikogo nie zastał nad jeziorem przebudzenia Pobiegł na zachód, gdzie wielka nadzieja, zabił niejednego stwora Biegł więc on szybko, nie tracąc nadziei, przeszły mu łudzenia Nie wierzył on już że znaleźć ich podoła, wtem muzykę posłyszał Doszedł do celu, o kochankę się pyta. Nikt nic nie powie Dobrego nie ma nic, gdzież ona może być? Ze zmęczenia już dyszał Ona za nim w las poszła, gdyż o sobie myślała jak o wdowie. Płakać on nad ich losem począł, a później ze smutku uwiądł Lecz u Mandosa się spotkali raz jeszcze i do końca swych dni. Śmierć miłość pokonać nie zdołała, nic co dobre nie trwa wiecznie. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|