W godzinę męki słowa wydarte mózgowi, rzucone głosem szarym w przestrzeń wracają — (Męko serca, co się zakuło w pancerz szklany). Oparte o nieznanych widnokręgów chrapliwe mosiądze, przewlekłych burz charkotem rozdarte wracają słowa — (Bezwstydna pamięci mar, ongi rzuconych w przepaście). Hymnem mdłego ołowiu walą w czerep, głowę rozchwiały i jak wahadłem chyboczą ponurym słowa wracające — (W szklanym kloszu gnije kawał rozśmiergłego padła).
W godzinę męki słowa wydarte mózgowi, rzucone głosem szarym w przestrzeń wracają — (Męko serca, co się zakuło w pancerz szklany). Oparte o nieznanych widnokręgów chrapliwe mosiądze, przewlekłych burz charkotem rozdarte wracają słowa — (Bezwstydna pamięci mar, ongi rzuconych w przepaście). Hymnem mdłego ołowiu walą w czerep, głowę rozchwiały i jak wahadłem chyboczą ponurym słowa wracające — (W szklanym kloszu gnije kawał rozśmiergłego padła).