| rdfs:comment
| - Budzi się wszystko, co tajemnicze, Co ma nieznane, dziwne oblicze I co pierzchliwe, i co przelotne, I jak przeżyty dzień niepowrotne. Przychodzi wszystko, co w świetle pierzcha: Rozlewa tęskność, gdy niebo zmierzcha; Snu ręce mgliste, lekkie, kładzione Na oczy jawą cierpką znużone, Wszystko, co dziwne, ściszone, senne, Co ma głębokie oczy bezdenne; Wszystko, co stąpa cicho i trwożnie, Palec na ustach kładąc ostrożnie. Budzi się wszystko, co tajemnicze, Co ma nieznane, dziwne oblicze I co pierzchliwe, i co przelotne, I jak przeżyty dzień niepowrotne. I co motylich pyłków ma zwiewność, Drażni ciekawość, nieci niepewność, Ma czar subtelny misternych tkanek I koronkowość srebrnych firanek: Złote brzęczenie pszczelich skrzydełek; Wodno-tęczowych niestałość szkiełek, Gdy oczka mokrych zasklepią
|
| abstract
| - Budzi się wszystko, co tajemnicze, Co ma nieznane, dziwne oblicze I co pierzchliwe, i co przelotne, I jak przeżyty dzień niepowrotne. Przychodzi wszystko, co w świetle pierzcha: Rozlewa tęskność, gdy niebo zmierzcha; Snu ręce mgliste, lekkie, kładzione Na oczy jawą cierpką znużone, Wszystko, co dziwne, ściszone, senne, Co ma głębokie oczy bezdenne; Wszystko, co stąpa cicho i trwożnie, Palec na ustach kładąc ostrożnie. Budzi się wszystko, co tajemnicze, Co ma nieznane, dziwne oblicze I co pierzchliwe, i co przelotne, I jak przeżyty dzień niepowrotne. I co motylich pyłków ma zwiewność, Drażni ciekawość, nieci niepewność, Ma czar subtelny misternych tkanek I koronkowość srebrnych firanek: Złote brzęczenie pszczelich skrzydełek; Wodno-tęczowych niestałość szkiełek, Gdy oczka mokrych zasklepią sieci; Wszystko tak wątłe jak wśród zamieci Zimowej płatek śniegu, co niknie, Nim do promienia słońca przywyknie. Budzi się wszystko, co tajemnicze, Co ma nieznane, dziwne oblicze I co pierzchliwe, i co przelotne, I jak przeżyty dzień niepowrotne. ... Zza drzwi zamkniętych melodia cicha Lutni dolata. Tęskni i wzdycha Hołd pazia u stóp królowej wygran. Cyzelowany pięknie filigran Rodzi gdzieś w myśli mistrza ta nuta, Jak złotniczego miękki takt dłuta, Takt z srebrnym pasmem melodii splecion, Gdzieś z czarodziejskich przędzionej wrzecion... Budzi się wszystko, co tajemnicze, Co ma nieznane, dziwne oblicze I co pierzchliwe, i co przelotne, I jak przeżyty dzień niepowrotne. ... Znalazłszy cudów cud, kwiat paprotny, W śpiącego boru gęstwie samotnej, Rusałka w nagiej krasie swej młodej Leci, świetlana, na jasne gody Swoich z księżycem białym zaręczyn, Na blasku srebra z tkanych pajęczyn. Do nagiej piersi jej bladolica Tuli się paproć: moja tęsknica.
|