About: dbkwik:resource/OaWKNrRX--ugmWQtsn_JTw==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Piekło - Pieśń XXXIII
rdfs:comment
  • 4 Potem rzekł: „Srogie chcesz odnawiać męki, Których myśl sama już rani boleśnie, Zanim się jeszcze przelała we dźwięki. 7 Lecz że opowieść moja ziarnem wskrześnie, Skąd temu zdrajcy ma wyrość niesława, Słów mych i płaczu słuchaj równocześnie. 10 Nie wiem, kto jesteś ni z jakiego prawa Wszedłeś tu, jeśli nie wiodła cię wina; Aleś florentczyk, język cię wydawa. 13 Widzisz przed sobą hrabię Ugolina; Ten jest Ruggieri; był arcybiskupem, A oto mojej mściwości przyczyna: 16 Zbytnia powtarzać, jak stawszy się łupem Podstępu, zwabion złudnymi wyrazy, Uwięzion, w kaźi z głodu padłem trupem.
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Piekło
  • Pieśń XXXIII
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 Potem rzekł: „Srogie chcesz odnawiać męki, Których myśl sama już rani boleśnie, Zanim się jeszcze przelała we dźwięki. 7 Lecz że opowieść moja ziarnem wskrześnie, Skąd temu zdrajcy ma wyrość niesława, Słów mych i płaczu słuchaj równocześnie. 10 Nie wiem, kto jesteś ni z jakiego prawa Wszedłeś tu, jeśli nie wiodła cię wina; Aleś florentczyk, język cię wydawa. 13 Widzisz przed sobą hrabię Ugolina; Ten jest Ruggieri; był arcybiskupem, A oto mojej mściwości przyczyna: 16 Zbytnia powtarzać, jak stawszy się łupem Podstępu, zwabion złudnymi wyrazy, Uwięzion, w kaźi z głodu padłem trupem. 19 Lecz, co więzienne zataiły głazy, Okropne skonu mojego momenty Opowiem, ty sądź, czym doznał obrazy! 22 Przez wąski otwór w klatce tej wycięty, Co po mnie zwie się: głodowa ciemnica, Gdzie będzie jeszcze niejeden zamknięty, 25 Liczne-m już widział odmiany księżyca, Gdy raz mi nocą sen był ukazany, W którym przyszłości prysła tajemnica. 28 Śniło mi się więc, że ten pan nad pany Polował wilka i młode wilczęta W górach, co kryją Lukę przed Pizany. 31 Goland, Gismondi, Lafranchi, panięta Pizańskie, biegli na orszaku czele, Z nimi suk sfora chuda i zawzięta. 34 Lecz pomęczeni nie ubiegli wiele Ojciec i dziatwa; wnet na nich obławy Spadły, kły ostre topiąc w wilczym ciele. 37 Zbudzon przed świtem do bolesnej jawy, Słyszę, a przez sen dzieci me, katuszy Mej towarzysze, łkają, prosząc strawy. 40 Srogi, jeśli się nie przerazisz w duszy Tego, co senna wróżyła mi zmora, Gdy tu nie płaczesz, to cóż cię poruszy? 43 Już się ocknęli; nadchodziła pora, Gdy zwykle jadło podawały straże, Od snów nam wszystkim dusza była chora. 46 Szczęk z dołu straszną prawdę mi ukaże: Drzwi zagwożdżono! Zamknięto nas w grobie... Tedy spojrzałem, niemy, w synów twarze. 49 Jam nie zapłakał, skamieniałem w sobie; Lecz chłopcy łkali, mój Anzelmek mały: »Ojcze — rzekł — patrzysz tak dziwno po tobie?« 52 Jam nie zaszlochał, milczałem dzień cały I noc, do chwili, kiedy gwiazdy gasną; Aż gdy po nocy tej nastał dzień biały 55 I kiedy w klatce zrobiło się jasno, W cztery oblicza spojrzę i, tak na nie Wzrok kładąc, twarz w nich odgaduję własną. 58 Więc ręce sobie z bólu do krwi ranię, A oni, myśląc, że to ból ze czczości, Nagle się dźwigną: »Ojcze nasz i panie — 61 Wołają do mnie — oszczędzisz żałości Z ciał naszych jedząc; tyś nas oblókł niemi, Wolno-ć je zezuć z naszych nędznych kości!« 64 By ich nie płoszyć, zmilkłem i tak, niemi, File:Inferno Canto 33 verses 62-63.jpg Trwaliśmy dwa dni z nadziei zatratą. Czemuś nie pękło, twarde łono ziemi?... 67 Aż kiedy czwarty dzień błysnął za kratą, Gaddo do kolan moich się przywlecze I woła: »Czemu nie ratujesz, tato!...« File:Inferno Canto 33 verses 67-68.jpg 70 Wołał i skonał; jak mnie tu, człowiecze, Widzisz, tak każde z mych dzieci konało Do dnia szóstego; więc mi wzrok wyciecze 73 W strugach krwi; poprzez każde martwe ciało File:Inferno Canto 33 verses 73-74.jpg Pełzam i dwa dni wołam na nieżywe... Potem się życie głodem dokonało". 76 Skończył i białka wywrócił straszliwe, I zęby w czerep znów zapuścił siny, Twarde i jak psie — krwawej kości chciwe. 79 O Pizo, pięknej zakało krainy, Gdzie brzmi lubego „si" nuta pieszczona: Gdy się nie kwapią sąsiadów twych syny, 82 Niech cię Capraia porwie i Gorgona; U Arnowego ujścia tamą wspięta, Potopem zguby twych mieszczan dokona! 85 Bo jeśli piekło słusznie to pamięta Ugolinowi, że wydał twe grody, Czemu skazywać na mękę chłopięta? 88 O nowa Tebe, wszakże sam wiek młody Usprawiedliwiał Brigatę, Hugona I tych dwu, których już nazwałem wprzódy!... 91 Poszliśmy dalej, gdzie zlodowacona Toń inną rzeszę otula w pieluchy, W których zastygła, na wznak wywrócona. 94 Płacz nie pozwala, by płakały duchy: Boleść w głąb wraca, napotkawszy tamę I wzmaga srogie cierpień bezotuchy. 97 Bowiem łzy pierwsze wyszłe przez ócz bramę Zmarzły i szklaną stworzyły przyłbicę, Pod powiekami ócz oszkliwszy jamę. 100 Wtem, choć od mrozu stężało mi lice I jak naskórek, kiedy otwardnieje, Straciło czucie, dech wiatru pochwycę, 103 Który z nieznanej strony ku mnie wieje. Więc pytam: „Gdzie zdrój mroźnego oddechu? Czyliż tu tchnienie wszelkie nie tężeje?" 106 A Mistrz mi na to: „Czekaj, bez pośpiechu! Wnet się twym oczom własnym uwydatni, Skąd ten wiatr dmucha i z jakiego miechu". 109 Wtem jeden nędzarz spod lodowej matni Zawołał do nas: „Duchy tak zbrodnicze, Że wyznaczono wam okręg ostatni, 112 Zdejmijcie łuskę z ócz mych; niech użyczę Otuchy sercu w okropnym mozole, Zanim zakrzepnie znów od łez oblicze!" 115 „Powiedz, kto jesteś, pewnie cię wyzwolę — Rzekłem do mary, co hełm straszny dźwiga. — Niech tak polegnę w lodowatym dole!" 118 „Widzisz — odparła — brata Alberyga; Żem jadowite owoce miał w sadzie, Tym mi daktylem nagrodzona figa". 121 „Ha — wykrzyknąłem —jużeś to w gromadzie?!" A on: „Zewłoka moja jeszcze żywa Na ziemi — nie wiem, w jakim żyje ładzie. 124 Bo Ptolomeja tej łaski używa, Że czasem ludzka dusza tutaj spada, Nim jej dokona Atropos przędziwa. 127 Abyś zaś chętniej lód, co się układa Z łez przestarzałych, obłuskał mi z twarzy, Wiedz, że w monencie, gdy się spełnia zdrada 130 Jako ta moja, czart staje na straży Ciała i póki śmiercią nie ochłódnie, Do tego kresu sam w nim gospodarzy. 133 Dusza od razu przelata w tę studnię; Niejedno ciało do świata należy, Którego cień tu swe odprawia grudnie. 136 Uważne oczy zwróć, przychodzień świeży, Na Brankę d'Oria, o którym ci powiem, Że tu duch jego od wielu lat leży". 139 „Chcesz mię, jak widzę, okłamać — odpowiem — Bo Branka d'Oria nie umierał zgoła; Je, pije, sypia i cieszy się zdrowiem". 142 „W Dole Złych Szponów — odrzekł — gdzie wre smoła, Jeszcze się Michał Zanche nie pojawił, Kiedy już Branka czarnego anioła 145 Na swoje miejsce w zewłoku zostawił; Podobnie krewniak jego, jeszcze żywy, Który się zbrodnią wspólnie z nim splugawił. 148 Lecz ściągnij rękę! Zdejm te z ócz pokrywy!"... A jam zostawił mu na oczach brzemię; Surowość moja — tam był czyn cnotliwy. 151 Genueńczycy, przeniewiercze plemię, Wrogowie cnoty, zbrodniami skalani, Przecz wam pozwala los zaludniać ziemię?! 154 Otom z najgorszym zbrodniarzem Romanii Naszedł jednego z was, którego dusza Występna krzepnie w Kocytu otchłani, 157 Podczas gdy ciało żywe czarta słusza.
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software