About: dbkwik:resource/OpoRPe3JwCsltOi-2TIPNw==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Niebo - Pieśń X
rdfs:comment
  • 4 Wszystko, na co wzrok albo myśl się skłania, Wprawia w ład taki, że rozkosz bez liku Płynie z samego tych praw oglądania. 7 Więc czoło teraz podnieś, czytelniku, I wzrok twój niech się w tym miejscu zatrzyma, Kędy przechodzi zodiak po równiku. 10 I niechaj pierś twa zachwytem się wzdyma Nad sztuką Mistrza, co tak swego tworu Strzeże, iż tkwi w nim ustawnie oczyma. 13 Patrz, jak się odgiął od prostego toru, Przeto, że ziemia jego władz przyzywa, Owy zwierzyniec niebieskiego dworu. 16 Gdyby nie była droga jego krzywa, Wiele sił nieba zeszłoby na nice I moc by żadna nie została żywa.
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Raj
  • Pieśń X
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 Wszystko, na co wzrok albo myśl się skłania, Wprawia w ład taki, że rozkosz bez liku Płynie z samego tych praw oglądania. 7 Więc czoło teraz podnieś, czytelniku, I wzrok twój niech się w tym miejscu zatrzyma, Kędy przechodzi zodiak po równiku. 10 I niechaj pierś twa zachwytem się wzdyma Nad sztuką Mistrza, co tak swego tworu Strzeże, iż tkwi w nim ustawnie oczyma. 13 Patrz, jak się odgiął od prostego toru, Przeto, że ziemia jego władz przyzywa, Owy zwierzyniec niebieskiego dworu. 16 Gdyby nie była droga jego krzywa, Wiele sił nieba zeszłoby na nice I moc by żadna nie została żywa. 19 Gdyby choć nieco zboczyła z granice W prawo lub lewo, ład by znikł w dzierżawie Świata, sczezłyby ziemskie półkulice. 22 Siedźże, słuchaczu, teraz na swej ławie, Rozpamiętywaj nad uczty przedsmakiem: Ja zanim znużę, wprzódy cię zabawię. 25 Pchnąłem cię naprzód; idź wskazanym szlakiem, Bo oto chłonie wszystkie me zachody Materia, której zostałem śpiewakiem. 28 Owy najwyższy namiestnik przyrody, Który odstrzela światu boże raje I blaskiem swoim znaczy godzin chody, 31 Przyszedłszy na te dwu kręgów rozstaje, Zaczął posuwać się spiralnym kołem, Po którym chodząc, co dzień raniej wstaje. 34 Już byłem w słońcu, lecz jak w nie wpłynąłem, Tegom nie dostrzegł; tak człowiek nie zbieży Wybłysku myśli, jeno z myślą społem. 37 O, w jaki blask się ustroiła świeży Ona — po stopniach piękności wodząca Szybciej, niż miarą czasu się wymierzy — 40 I jaka była cała jaśniejąca! A już mi sztuki i dowcipu braknie, By rzecz opisać, widną wewnątrz słońca 43 W blasku, nie barwie; pod piórem mi blaknie Obraz i słowa stają się nieskładne; Lecz ten uwierzy, kto oglądać łaknie. 46 Nie dziw, że w takich wyżynach nie władnę Pamięcią, by z niej mieć wiernego świadka: Wzwyż słońca oko nie wybiegło żadne. 49 Tam mi jawiła się czwarta czeladka Boża, którą już wieczyście nasyca: Odkryta Trójcy najświętsza zagadka. 52 Więc Beatrycze: „Wznieś dziękczynne lica, Słońce aniołów chwal, że szczęsnej pory: Tym dotykalnym cudem cię zaszczyca". 55 Nigdy człek w sercu nie był taki skory Do uwielbienia Boga ni tak chętny Dank mu wdzięczności składać i pokory, 58 Jak ja, kiedy mię w jakiś żar namiętny Bożej miłości pchnęła jej zachęta: I trwałem, pani mojej niepamiętny. 61 Nie zadąsała się, lecz uśmiechnięta Spojrzała; od jej uśmiechów uroku Znów się skupiona moja myśl rozpęta. 64 Rój świateł widny w słonecznym otoku Ogniskiem czynił nas swojego kręga, Słodszy dla ucha niż widny dla wzroku. 67 Czasem wygląda tak Dyjany wstęga, Gdy z pary wodnej splecioną obrożę Wokoło tarczy księżycowej sprzęga. 70 Tam, skąd wróciłem, na niebieskim dworze Jaśnieją piękne i drogie klejnoty: Nie lza ich wywieść za Królestwo Boże. 73 Tak wyglądały te śpiewacze roty: Ten chce w niemowie mieć nowin zwiastuna, Kto ku nim nie wzbił się własnymi loty. 76 Słońc gorejących rozśpiewana łuna Trzykroć nas brała w swoje błyskawice, Krążąc jak gwiazdy wokoło bieguna. 79 Tak rozbiegane w pląsach tanecznice Razem przystaną i, pełne skupienia, Uchem chwytają nowy rytm w muzyce. 82 A z wewnątrz ten-ci brzmiał głos jasnocienia: „Gdy promień Łaski, który miłość płodzi, Co się w kochaniu jeszcze rozpłomienia, 85 Do takich granic swą czułość przywodzi, Że ci pozwala stąpać po drabinie, Po której nikt bezpowrotnie nie schodzi, 88 Kto by ci bronił zmaczać usta w winie Zbawienia, byłby tak wolności próżny, Jak woda, która do morza nie płynie. 91 Życzysz usłyszeć, jaki kwiat przeróżny Składa girlandę, rozwitą w urodzie Pani, co krzepi w tobie trud podróżny? 94 Wiedzże: owieczką byłem w świętej trzodzie Dominikowej, co jeżeli czynu Nie zaniedbywa, nie sypia o głodzie. 97 Ów z prawej strony duch jasny, o synu, Bratem i mistrzem mi był; to z Kolonii Albertus Wielki; jam Tomasz z Akwinu. 100 Jeżeli pragniesz, że ci się odsłoni Inne w tym wieńcu nieśmiertelne miana, Obracaj oczy za wodzą mej dłoni. 103 Ów blask pochodzi z uśmiechu Gracjana, Co tak skutecznie praw pogodził dwoje, Że stąd uciecha była w raju Pana. 106 Czwarty zdobiący te święte pokoje Jest ów Piotr, który jak wdowa uboga Zdał Kościołowi wszystko mienie swoje. 109 Ta piąta jasność, nad wszystkie tu droga, Z takiej miłości tchnie, że w ziemskiej stronie Każdy rad wiedzieć, jak żywie u Boga. 112 Taka w niej mądrość przepaścista płonie, Że póki prawda prawdą, równej sławy Mąż się nie rodził na ziemskim wygonie. 115 Poza nią widzisz tu blask, co pojawy Wziąwszy cielesne, śród ludzi najręczej Poznał naturę anielską i sprawy. 118 A w tym maleńkim światełku się wdzięczy Owy obrońca chrześćjańskich ołtarzy, Którym się, było, Augustyn wyręczy. 121 Jeśli po blaskach innych luminarzy Myśl twoja tropem mych pochwał śladuje, Zapragniesz poznać, co się w ósmym żarzy. 124 W nim oglądaniem Boga się raduje Duch mędrca, który sercu, co go słyszy, Marności świata tego ukazuje. 127 Ciało, skąd został wygnany, tam w niszy Leży Cieldauru; z wygnania, z mozołu Tutaj się dostał do miru i ciszy. 130 W ognistym wieńcu krążyli pospołu Izydor, Beda i ów Ryszard z nimi, Który był więcej niż człekiem padołu. 133 Ostatni z duchów jasnych tak szczytnemi Zadumaniami miał zajętą głowę, Że mu dłużyło się ulecieć z ziemi. 136 To jest wieczyste światło Sigierowe, Co nauczając w Słomianej ulicy, Głosił budzące zawiść prawdy nowe". 139 Wtem, jak o świcie, gdy Oblubienicy Boskiej, spragnionej świętego kochania, Śpiew budzi Męża miłego w łożnicy, 142 A zegar kółka toczący wydzwania: „Dzień, dzień", tonami pieszczoty tak słodkiej, Że się w niej sam duch od lubości słania, 145 Tak krążąc w świateł wirownicy wiotkiej, Grali pieśń swoją przesławni lutniści, W której nikt jeszcze nie pochwycił zwrotki, 148 Jeno tam, gdzie się rozkosz wiekuiści.
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software