About: dbkwik:resource/PFchKNp8ld0MRtVAFHV1Aw==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Śpiew o Rycerzu Purpurowej Chmury
rdfs:comment
  • Była noc. Znaki złote niebo pocięły w koła. Jaki duch na mnie wołał? kto je kreślił na stropie? Nóź gwiazd astrologicznych, cyrkiel ptasi rozwarty, a ja nagi pod ogniem, żywy we śnie, w dzień martwy. Moi mili, kochani, gdzie ja od was odchodzę? Prężą się łodyg moce, spełnia się noc ognista, płomień zamknięty w kryształ, płomień zmieniony w ptaka, moi mili, kochani. II. Wirydarz deszczu w czas Lot w wirydarze chłodne, gdzie deszcz wspomina w kroplach kształt, który w czasie odlał jak zastygłe pochodnie. Śpiew: "Dnem ciemności, gdzie niesie droga? noc jak kamień z góry złowroga.
dcterms:subject
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Wiersz
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Krzysztof Kamil Baczyński
abstract
  • Była noc. Znaki złote niebo pocięły w koła. Jaki duch na mnie wołał? kto je kreślił na stropie? Nóź gwiazd astrologicznych, cyrkiel ptasi rozwarty, a ja nagi pod ogniem, żywy we śnie, w dzień martwy. Moi mili, kochani, gdzie ja od was odchodzę? Prężą się łodyg moce, spełnia się noc ognista, płomień zamknięty w kryształ, płomień zmieniony w ptaka, moi mili, kochani. II. Wirydarz deszczu w czas Lot w wirydarze chłodne, gdzie deszcz wspomina w kroplach kształt, który w czasie odlał jak zastygłe pochodnie. Wittembergi, Awiniony zielone, zamki rosłe wśród deszczu lustra. O, pamięci jak srebrny dzwonek na milczących pielgrzyma ustach. O, krużganki, gotyckie studnie śród sabotów dziewczęcych i pliszek. Ziemia wspomnień, rzeka złota w południe, w łzach zastygłe jak w szybie ciszy. Kurant srebrny nad snem klasztornym, biały gołąb u ciemnych sklepień i w chimery zamknięte jak w formy powszednie grzechy. Ukochani, o, ukochani, te uliczki nie wiodą w pamięć, śnie zwalonych jak kamień epok, śnie żelazny, módl się za nami. I nie wrócić, smutny rycerzu, z groźnych znaków, z uliczek krętych, do swej złotej drzewom-kapliczki, do swej małej, różowej świętej. Śpiew: "Dnem ciemności, gdzie niesie droga? noc jak kamień z góry złowroga. Nie ma ścieżki z pamięci głuchej, kiedyś odszedł nie ciałem - duchem. Śnie żelazny zwalonych epok - ciche kroki uliczką ślepą. Gdzie wracamy chłodnymi łzami? Śnie żelazny, módl się za nami". Pieśń III Obudzony w wieży zegarów, gdzie się czas przełamuje w trwanie, rycerz ma usta różowe schodząc w godzinę czaru. Pośród rzeźb ożywionych jak drzewa ptak z kamienia tak mu zaśpiewał: "Patrz na nasze odbicie w górze: tutaj biały - tamżeś w purpurze; tu kamienny - ja w niebie liściem - kształtem ptasim w formie oczyszczeń. Ryte w srebrze tutaj na ziemi, kwiaty żółte tam jak płomienie. A zwierzęta nieme - bez śmiechu przemienione tam w boskie echo. Rzuć żelazo, unieś ogniste skrzydła - staniesz duchem najczystszym". * Rycerz w stopnie powietrza runął, aż się głos przezroczysty osunął; stanął w ogniu białym od świstu, na polanę ciszy puszystą. Argonauckie brzegi przeznaczeń, jakie formy czas wam przewidział? Stoi rycerz, ze szczęścia płacze, kwiaty blasku z dłoni jak strumień. Będzież anioł - zanim zrozumie? Jakie góry w całunach płomienne, jakie czary napełnień ciemne. Głosy cichej muzyki w cłnnurze jak przezroczyste kwitną róże. Duchów smutnych, duchów radosnych pieśni rosną w górę jak sosny, aż się przestrzeń drżąc jak ulewa spełnia śpiewem białych modrzewi. Ciała zwierząt białe i ciche roztulają się jak kielichy, głosem mówią, unoszą rogi, wpół jak cień, a wpół jak ogień. Z świerków rosną jabłka różowe - krople pełne zebranych dźwięków, i nim spadną, nim się rozpękną, są jak ciszy dojrzałe głowy. A tych ptaków jakież to skrzydła, jakie głosy czy gwiazdy lecą? Liściem one? Gdy w barwę suną, złote strugi za nimi świecą. Napełnione po brzeg widzeniem, gdzie chrabąszcze są jak prorocy - w takim świetle i w takim pyle - małe dzieci ściskają oczy, zatulają obraz w milczenie, aż z nich tryśnie płomienne brzemię. A dziewczynki ze smutnych domów, gdzie kolumny chłodu je zgniotły, i szatanom wydarte - kwiatem wiją wianki z dojrzałych gromów. Nim ich buzie pięści roztarły, od tych ptaków i gwiazd - umarły. Wznoszą wieże z srebra i śpiewu, co padając - sfruną ulewą ptaków białych lub kropel ciszy, które serce tylko usłyszy. Drzewa Pną się jak złote strzały, jak fontanny zielonych iskier, nie zatrzymane stropem chmury są jak deszcze bijące w górę. * Wracał rycerz smugą złocistą, torem planet, syczącą iskrą, a kiedy dotknął chmur powieki, zmienił się w kroplę zielonej rzeki. Rzeka. IV Pieśń Płynie rzeka. W śliskich strunach małe dzwonki kropel suną. Śpiewa rzeka w sobie niosąc czarne węzły ludzkich losów. Śpiewa rzeka: "Czas przemija, głos jak pętla ściska szyję, prąd jak lustro wchłania kolor, przechowuje lęk upiorom". Śpiewa rzeka: "Różą jestem, co rozwija się z szelestem, tysiąc kropli, tysiąc płatków, szklana róża, ludzka tratwa. Niosę obraz w dłoniach chłodnych czarnych wieków, ludzi głodnych, złotych żuków, ciemnych trumien, jak żywego ognia strumień". Płynął rycerz w smugach szklistych kroplą w rzece jak w drzewie listek. I przejrzały się w nim miasta mijane, śpiew żołnierzy i oczy kochanek, jęk wilczycy zabitych szczeniąt i obłoki chodzące nad ziemią. I na włosach topielic młodych mijał puste bez nich ogrody i jesienie, i noce polarne, i odbicia jak popiół - czarne. * Ukochani, o, ukochani, taki płacz, w którym wszystko - nie kłamie, taki płacz jak tej rzeki, co mija, czasem ludzi płynących - zabija, czasem w wietrze jak wybuch kamieni pod domostwa uśpione podchodzi, gdzie się człowiek maleńki ma rodzić, ni to rzeka, ni upiór wspomnienia. Ukochani, o! ukochani. W dzień, co w blasku jak popiół syczy, szedł w obłoki płaczący rycerz dymkiem jakby, a jakby parą z rzeki wracał, gdzie przeżył starość. Pieśń V. O chmurze purpurowej Na obłokach gwiazdy leżą pośród słońca złotych zwierząt, pośród prężnych kotów smutku, pośród lasu jak smugi dymu, pośród białych krzaków zimy, pośród ptaków zapatrzenia oczyszczona ogniem ziemia. I był rycerz w tych błękitnych wodospadach blasku, to powracał, to umierał, sunął mleczną górą, to wyginał się nad łąki pastoralną laską, to opuszczał się, podobny ognia złotym sznurom. A wiatr niósł nad czarne gmachy pożogą pożarte, gdzie leżały porzucone miasta pragnień martwe, gdzie tak wiara spopielała, jak popieli trumny i jak ręce odrzucone - kościołów kolumny. I nad domem stanął rycerz jako obłok krwawy, nad rozdartym snem płonie strasznej, ludzkiej sprawy, i zobaczył ukochane ręce, które w czas, jak je rzucił, tak zostały, przybite na płask. I te oczy pragnień pełne, i te usta głodne pieśni. Zmienił rycerz skrzydła z ognia - serce łzami ucieleśnił. Śpiew liry: "Krwawy deszcz na błoniu padał. Hej, dąb na błoniu stoi. Krwawy deszcz o snach powiadał. Hej, hej, dąb na błoniu. Tysiąc dzbanów nim spełnili. Hej, dąb na błoniu stoi. Tysiąc dzbanów krwi wypili. Hej, hej, dąb na błoniu. I jak bąki krwią pijani. Hej, dąb na błoniu stoi. Nie wstać im na zmartwychwstanie. Hej, hej, dąb na błoniu. Jeno kilka kropel spadło. Hej, dąb się zieleni. Na serce, a to odgadło. Hej, zrąbali dąb na błoniu. Hej, zrąbali dąb". Image:PD-icon.svg Public domain
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software