rdfs:comment
| - Zwiędłe kwiaty, blademu urągając czołu, Wyostrzają się w kolce cierniowej obręczy - A dłonie grzebią w urnie stygłego popiołu Swój umarły, a świetlny ongi, sen młodzieńczy. O biedny, wyszydzony, na strzępy podarty, Śnie młodzieńczy o jasnym gmachu kryształowym - Gdzie zaklęty królewicz, śniąc na lutni wsparty, Ust mych czekał, by życiem natchnęły go nowym! O sny zwiędłe, o kwiaty otrząśnięte z rosy! Błękitne nad strumieniem niezabudek twarze! O wonne młodym zielem polne sianokosy! 0 cicho rozespane stepowe cmentarze! Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Zwiędłe kwiaty, blademu urągając czołu, Wyostrzają się w kolce cierniowej obręczy - A dłonie grzebią w urnie stygłego popiołu Swój umarły, a świetlny ongi, sen młodzieńczy. O biedny, wyszydzony, na strzępy podarty, Śnie młodzieńczy o jasnym gmachu kryształowym - Gdzie zaklęty królewicz, śniąc na lutni wsparty, Ust mych czekał, by życiem natchnęły go nowym! O sny zwiędłe, o kwiaty otrząśnięte z rosy! Błękitne nad strumieniem niezabudek twarze! O wonne młodym zielem polne sianokosy! 0 cicho rozespane stepowe cmentarze! Wszystko widzę dziś znowu w szeleście Twych kroków - Słyszę baśnie i wonie z ogrodów młodości - 1 czuję, jak Twe dłonie już z błękitnych mroków Idą po mnie, o Dobra, o pełna Litości... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Lecz czemuż się do Ciebie trzeba wlec tak długo!... I wpierw gorycz ssać z kwiatów bezwonnych korony... I wpierw wargi napoić przydrożną trza strugą - Aż przesytu dławiące w pierś się wedrą szpony, Aż w Rozpaczy się przejrzym upiornej źrenicy, Wężem Wstrętu omdlałe opaszem ramiona - I strudzeni się staniem jak bladzi pątnicy Na Golgocie swych marzeń, gdzie Bóg w prochu kona. Image:PD-icon.svg Public domain
|