Attributes | Values |
---|
rdfs:label
| - Śmierć spotkała mnie w lesie
|
rdfs:comment
| - ciemność w lesie wycie niesie wiatr i burza w mrok zanurza cały świat diabła brat krwawo słońce zaszło wszelkie światło zgasło idę przez las w zły ten czas ziemia drży szczerzą kły bestie cieni któż odmienił noc tą tak? tchu mi brak duszno, ciężko, stąpam miękko słyszę trzask kiedyż blask powstanie słońca nie ma nawet już miesiąca niebo smołą zaszło srodze w nocy niby w wodzie brodzę błyska oko ja głęboko w sobie duszę cierpiąc straszne tak katusze by nie krzyknąć cienie cieni nie chcą zniknąć coś przemyka stawem prztyka liści szum wokół tłum a ja sam w ciemności trwam ciężkie chmury niesie wiatr jak mi słońca teraz brak już w oddali echo grzmi ktoś otworzył piekła drzwi ktoś dobiera się do wrót utknął mi w pułapce but sapię ciężko, noga tkwi słyszę jak ze mnie drwi wrogie drzewo, trzęsie
|
dcterms:subject
| |
Tytuł
| - Śmierć spotkała mnie w lesie
|
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
| |
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
| |
Autor
| |
abstract
| - ciemność w lesie wycie niesie wiatr i burza w mrok zanurza cały świat diabła brat krwawo słońce zaszło wszelkie światło zgasło idę przez las w zły ten czas ziemia drży szczerzą kły bestie cieni któż odmienił noc tą tak? tchu mi brak duszno, ciężko, stąpam miękko słyszę trzask kiedyż blask powstanie słońca nie ma nawet już miesiąca niebo smołą zaszło srodze w nocy niby w wodzie brodzę błyska oko ja głęboko w sobie duszę cierpiąc straszne tak katusze by nie krzyknąć cienie cieni nie chcą zniknąć coś przemyka stawem prztyka liści szum wokół tłum a ja sam w ciemności trwam ciężkie chmury niesie wiatr jak mi słońca teraz brak już w oddali echo grzmi ktoś otworzył piekła drzwi ktoś dobiera się do wrót utknął mi w pułapce but sapię ciężko, noga tkwi słyszę jak ze mnie drwi wrogie drzewo, trzęsie liśćmi "My po ciebie tutaj przyszli, my po duszę twoją są!" słyszę już wyraźnie zło nogę uwolniłem z trzaskiem zawtórował mi ktoś mlaskiem połknął ślinę i zacharczał z lewej dziko ktoś zawarczał świetlik oczu błyska ku mnie już nie będę stawał dumnie nogi z waty, serce wali Las się pali! Las się pali! ciężki grzmot ponad stropem noc oblewa nas syropem las już płonie pot na skronie mi wystąpił jużem zwątpił wąż się skrada deszcz już pada ciężkie krople szybko zmokłem otoczony ciasnym kręgiem wystraszony na potęgę ciemną postać rozpoznaję nic po sobie znać nie daję oto śmierć po mnie przychodzi "Toż to przecież się nie godzi! Odziej synu, tu mój płaszcz zanim się przeziębisz - masz!" Wziąłem go i założyłem mroczną postać zobaczyłem bladą twarz ku mnie zwrócił "Z drogi cienia tyś powrócił." Białą dłonią wskazał las "Na nas czas." Nim płomienie nas dopadły nim gałęzie płonąc spadły byłem w domu mokry cały krople w okna wciąż stukały "Oddaj płaszcz. Dam Ci też radę. Już nie próbuj. Nie, niech żaden nie próbuje w takiej nocy poprzez las samotnie kroczyć." Strzepnął płaszcz, założył wolno i znów przybrał swą potworną postać kościotrupa z kosą po czym chrzęszcząc bosą stopą wyszedł drzwiami kulturalnie i na koniec wskazał na mnie "Ja tu jeszcze wrócę, potrwa dłużej to niż krócej…" Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|
is wikipage disambiguates
of | |