About: dbkwik:resource/RIvB27wtHVOZ0_4XEbG28Q==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Czyściec - Pieśń XVII
rdfs:comment
  • 4 Przypomnij, gdy ćma wilgotna i zbita Zaczyna rzednąć, jak słabym i bladem Światłem tarcz pod nią słoneczna prześwita, 7 A pojmiesz, idąc wyobraźni śladem, I tak ci słońce właśnie widne będzie Jak mnie, kiedym je ujrzał nad zapadem. 10 Więc stopy moje w jednym stawiąc rzędzie Z Mistrza stopami, wystąpiłem z chmury W blask, co już dolin porzucił krawędzie. 13 O wyobraźni, w takie nas wichury Zdolna porywać, że rogów tysiące Nie zbudzą duszy rwanej twymi pióry, 16 Kto tobą rządzi, kiedy zmysły śpiące?! Snadź rządzi światło o niebiańskiej treści, Z siebie lub woli wyższej działające.
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Czyściec
  • Pieśń XVII
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 Przypomnij, gdy ćma wilgotna i zbita Zaczyna rzednąć, jak słabym i bladem Światłem tarcz pod nią słoneczna prześwita, 7 A pojmiesz, idąc wyobraźni śladem, I tak ci słońce właśnie widne będzie Jak mnie, kiedym je ujrzał nad zapadem. 10 Więc stopy moje w jednym stawiąc rzędzie Z Mistrza stopami, wystąpiłem z chmury W blask, co już dolin porzucił krawędzie. 13 O wyobraźni, w takie nas wichury Zdolna porywać, że rogów tysiące Nie zbudzą duszy rwanej twymi pióry, 16 Kto tobą rządzi, kiedy zmysły śpiące?! Snadź rządzi światło o niebiańskiej treści, Z siebie lub woli wyższej działające. 19 Bezbożność dziewki, co swój kształt niewieści Zmieniła w ptaka, pieśni miłośnika, W widzeniu moim naprzód się obwieści. 22 A tutaj duch mój tak szczelnie przymyka Swe wrota i tak sam się w sobie zwinie, Że weń z zewnętrznych światów nic nie wnika. 25 Potem mi w szczytną wyobraźnię spłynie Krzyżowanego okrutnika zjawa, Wzgardliwie dumna w śmiertelnej godzinie. 28 Tuż wielkie widmo Assuera stawa I przy Esterze Mardoch sprawiedliwy, Którego mowa jak czyn była prawa. 31 A skoro prysnął owy obraz żywy, Jak bańka w świateł barwistych ozdobie, Kiedy jej wodnej nie stanie pokrywy, 34 Ujrzałem widmo dzieweczki w żałobie, Która mówiła: „Z jakiejże przyczyny, Królowo, gniew twój na śmierć radził tobie? 37 Umarłaś, aby nie tracić Lawiny, Przecie daremnie; otom rozżalona, Matko, twej wprzódy niż cudzej ruiny". 40 Jak się sen łamie, gdy powiek osłona Przepuści nagle jasne zorze brzasku, I chwilę szarpie się, nim całkiem skona, 43 Tak znikło widmo owego obrazku, Skoro strzeliła jasność w oczy moje Od padolnego ogromniejsza blasku. 46 Obróciłem się, by poznać, gdzie stoję, Gdy głos mówiący: „Wstępujcie na stopnie" — Rozprószył wszystkie inne niepokoje. 49 Pragnieniem dusznym biegłem tak pochopnie Wypatrzeć mówcę, iż mi się wydało, Że nie odpocznie, aż swojego dopnie. 52 A jak się kryje słońca świetlne ciało Nadmiarem blasków, co nas w oczy rażą, Tak tu spojrzenie moje nie dotrwało. 55 „Duch to jest Boży, co nas pod swą strażą, Nie oczekując prośby, wyprowadzi; Oczom twym własną zasłania się zarzą. 58 Rad nam, jak inni samym sobie radzi: Kto, widząc obcy mus, czeka wezwania, Taki złośliwie już odmowę ładzi. 61 Niech zaproszenie doda ci wytrwania; Przed zejściem nocy trzeba kończyć drogę Albo na nowo czekać do zarania". 64 Tak mówił Wódz mój, za czym siły wzmogę I zwracam kroki na wyniosłe schody. Ledwiem na pierwszym stopniu stawił nogę, 67 Uczułem z bliska jakby wiatru chłody Od skrzydeł i głos ten: „Błogosławieni Pokój czyniący, nie czyniący szkody". 70 W górze już gasnął ostatek promieni, Po których zaraz idzie noc na świecie, I już migały gwiazdy po przestrzeni. 73 „O siły moje, dlaczego mdlejecie?" — Mówiłem, czując mocy niedostatek I drżąc, że nóg mych władza się rozplecie. 76 Jużeśmy stali, gdzie schodów ostatek Dochodzi ściany, i o tę granicę Utknęli, niby zholowany statek. 79 Nadstawiam ucha, czy skąd nie pochwycę Wieści, przez nowe te biegnącej kraje, Za czym powiadam, obróciwszy lice: 82 „Drogi mój Ojcze, jaki to się kaje Grzech w okoleniu, gdzie nas stopa wniosła? Choć stają nogi, głos niech nie ustaje". 85 A on: „Tu miłość cnoty, niedorosła Do obowiązku, prości się i czyści; Tu raźniej chodzą zapóźnione wiosła. 88 Posłuchaj pilnie, by ci oczywiściej Ta rzecz przeze mnie była ukazana; Tak nie wypadnie zwłoka bez korzyści; 91 Czy w Stwórcy, czyli w stworzeniu z rąk Pana Wyszłym, jak to wiesz, miłość tkwi niezbędna, Wrodzona lub też wyrozumowana. 94 Miłość wrodzona zawsze jest bezbłędna, Lecz druga czasem pochybi w wyborze, To mdła w działaniu, to zbyt nieoględna. 97 Tam — póki stawia za cel dobro boże, Tu — póki sama swe miarkuje chuci, Zgubnej uciechy źródłem być nie może. 100 Lecz skoro ku złym myślom się obróci Lub z niepomierną troską w dobro godzi, Zaraz ze Stwórcą stworzenie pokłóci. 103 Z tego, jak widzisz, jasno się wywodzi, Że miłość równie cnotę sobą iści, Jak wszelką sprawę, która karę płodzi. 106 Że zaś jest miłość swej własnej korzyści Samolubnemu stworzeniu konieczna, Więc nie ma w świecie samonienawiści. 109 A iżby była rzecz w zasadzie sprzeczna — Twór niezwrócony ku pierwszej przyczynie, Nienawiść Stwórcy też jest niedorzeczna. 112 Ze złych miłości znamy więc jedynie Złą ku bliźniemu miłość; otóż ona Trzema sposoby wstaje w ludzkiej glinie: 115 Ten czeka, rychło czyjś kres się dokona, Na nędzy bliźnich buduje rachuby, Chce, by ich wyższość była poniżona; 118 Ów stracić nierad władzy, cześci, chluby Przez to, że nadeń wzrośnie wielkość cudza, I ze zmartwienia bratu życzy zguby; 121 Tam krzywda w człeku taką wściekłość wzbudza, Iż jego serce mściwością zażega I przeciw drugim niecną myśl podjudza. 124 Te trzy miłości niżej tego brzega Kają się; teraz ową ci zwiastuję, Co się za dobrem niesfornie ubiega. 127 Każdy bezwiednie i niejasno czuje, Że jest gdzieś dobro, co duszę pokoi,: Więc go koniecznie dostać usiłuje. 130 Miłość, co gnuśnie ku nieba ostoi Dąży, w tym kresie czyśćcowych umorzeń Po słusznej skrusze męką się wygoi. 133 Jest inne dobro, co nie zbawi stworzeń, Bo nie jest szczęściem ni jest w nim zasada Wszelkiego dobra, ni owoc, ni korzeń. 136 Miłość takiemu dobru zbytnio rada W trzech wyższych kołach łzami się opłucze: Lecz jak się owy trójpodział układa, 139 Pragnę, byś doszedł sam, więc nie pouczę".
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software