rdfs:comment
| - W huku werbli, w burz wrzawie, w łoskocie pokoleń idą chłopcy o oczach z największych przeznaczeń, idą, aż za daleko przechodzą do ziemi, idą, kiedy za nimi i świt nie zapłacze mlekiem błękitnym. I tak stygną z niemi, i przechodzą żelazem karty czarnej ziemi. A tyle rzeczy czeka jak śród dłoni - nowych na nadawanie imion. Jak zwierzęta stoją, tak smutnieją mijane i schylają głowy, aby przeżuwać zapomnienia zmierzch. O, zatrzymać! Płacz milknie. Znów przywala grób. znów sen się kładzie głazem, warczący jak lew, i niebo jak kolumna. Stygnie w urnach krew, a burza ciężko pełznie nad doliną.
|
abstract
| - W huku werbli, w burz wrzawie, w łoskocie pokoleń idą chłopcy o oczach z największych przeznaczeń, idą, aż za daleko przechodzą do ziemi, idą, kiedy za nimi i świt nie zapłacze mlekiem błękitnym. I tak stygną z niemi, i przechodzą żelazem karty czarnej ziemi. A tyle rzeczy czeka jak śród dłoni - nowych na nadawanie imion. Jak zwierzęta stoją, tak smutnieją mijane i schylają głowy, aby przeżuwać zapomnienia zmierzch. O, zatrzymać! Płacz milknie. Znów przywala grób. znów sen się kładzie głazem, warczący jak lew, i niebo jak kolumna. Stygnie w urnach krew, a burza ciężko pełznie nad doliną. Noc. Po nocy powstają upiory i w ciała wchodzą, aby truć oczy i zmieniać je w popiół, aby smutnym dziewczynkom twarz jak orzech gnieść i słuchać płaczu cichym zwycięstwa i śmiechu swojej dawnej postaci. Jak uschnięty badyl natchnionej trupem lub serc wodospadem, który się w ciemność toczy. Znowu dym spowija i snem przybity, leżąc umieram. Wiek mija. O, zatrzymać! Milczenie. Widzę jeszcze ludy i naród pod kopułą, gdzie szalone wozy wypruwają z obłoków deszcze krwawych nożyc. I pada mór, i ludzie wypłoszeni do bram łomoczą, a bramy z kamieni. Więc przypadają do stóp drżącej ziemi, a ta otwiera paszcze, całuje i wchłania, i niebo drga, nie woła żaden głos. Milczenie. Sny ziewają. Puszcze płyną górą i leżę tak, a w dłoniach kolumny z marmuru wbite warują ciszy. Nie przychodzi śmierć i tylko niebo błyszczy oparte o pierś, a ciało jeszcze raz zmienia się w sypki popiół. Image:PD-icon.svg Public domain
|