Ciężej oczy odchodzą od łanów od dni przytajonych pszenicą ciepła. Odetnie mnie dalej deszcz każdy jak czarny chrzest. Gdy noc w powietrzu jak lustra zakrzepła da się krajać: wąskimi diamentami łez. Wszyscy bezsenni podchodzą do wystaw moich oczu. Ciemniej przygasa każde odbicie oblicz szkłem balansują w śliskich sznurach wzroku na mym spojrzeniu jak na wąskiej grobli. Nic to pancerz dni już mnie przekuł i okuł jak dzwon bez serca. Image:PD-icon.svg Public domain
Ciężej oczy odchodzą od łanów od dni przytajonych pszenicą ciepła. Odetnie mnie dalej deszcz każdy jak czarny chrzest. Gdy noc w powietrzu jak lustra zakrzepła da się krajać: wąskimi diamentami łez. Wszyscy bezsenni podchodzą do wystaw moich oczu. Ciemniej przygasa każde odbicie oblicz szkłem balansują w śliskich sznurach wzroku na mym spojrzeniu jak na wąskiej grobli. Nic to pancerz dni już mnie przekuł i okuł jak dzwon bez serca. Image:PD-icon.svg Public domain